Nissan leaf za 30 tys. euro
Samochody elektryczne wciąż uznawane są jeszcze za drogowe dziwolągi, ale wkrótce sytuacja ta ulegnie zmianie. Nad upowszechnieniem tego typu napędu od dłuższego czasu usilnie pracują Japończycy i Francuzi.
W wielu europejskich telewizjach (także i w polskiej) oglądać można było kilka ciekawych spotów reklamowych, w których producenci przekonywali nas do zalet samochodów elektrycznych. Termin kampanii wybrano nieprzypadkowo. Nissan wprowadza właśnie na rynek swój pierwszy samochód elektryczny o nazwie leaf, Renault zaprezentowało już produkcyjne wersje elektrycznych fluence'a i kangoo, swój zbudowany od podstaw pojazd (i-miev) ma również gotowe Mitsubishi.
Czy namawianie Europejczyków do kupna samochodu elektrycznego przyniosło pożądany efekt?
Nissan poinformował właśnie, że cena modelu leaf na rynkach europejskich, niezależnie od kraju, wynosić będzie mniej niż 30 tysięcy euro. To dość wygórowana kwota, jak za samochód niewiele większy od golfa. Wygląda jednak na to, że Europejczycy są w stanie tyle zapłacić, za złudzenie ekologii (prąd w gniazdku, w większości, bierze się przecież z węgla...).
Wielkiej Brytanii, Irlandii, Holandii i Portugalii, czyli krajów gdzie rządy najbardziej wspierają alternatywne formy napędu. Np. w Wielkiej Brytani leaf będzie kosztował 23 350 funtów (ok. 27 tys. euro), ale cena obejmuje 5 tys. funtów rządowego upustu.
Japończycy zakładali, że do końca marca 2011 roku będą w stanie wyprodukować 11 tysięcy egzemplarzy modelu leaf. Tymczasem, firma na świecie już zebrała zamówienia na 13 tysięcy sztuk tego pojazdu. W Europie zbieranie zamówień rozpocznie się dopiero w czerwcu.
Leaf to w pełni elektryczny samochód o mocy 106 KM i zasięgu 160 km. Pełne ładowanie litowo-jonowych baterii o pojemności 24 kWh trwa około ośmiu godzin.