Nie masz swojego samochodu? Zapłacisz rocznie tys. zł!

Ustawodawca już od kilku lat podejmuje próby ujednolicenia zasad ustalania przychodu z tytułu używania samochodów służbowych do celów prywatnych.

Ustawodawca już od kilku lat podejmuje próby ujednolicenia zasad ustalania przychodu z tytułu używania samochodów służbowych do celów prywatnych.

Większość podatników wciąż nie wie, jak oszacować przychód pracownika dla celów podatku PIT z tytułu wykorzystywania auta firmowego do celów prywatnych. Najnowszy pomysł Ministerstwa Finansów to ryczałt, uzależniony od pojemności silnika użytkowanego auta.

- Z tego tytułu pracownik płaciłby 45 lub 90 złotych podatku dochodowego miesięcznie. Uporządkowanie tej kwestii ułatwi życie przedsiębiorcom - mówi Artur Sulewski, dyrektor handlowy LeasePlan Fleet Management - Tylko dlaczego faworyzowane miałyby być modele o pojemności akurat poniżej 2000 ccm?

Reklama

Komentarz Artura Sulewskiego - Dyrektora Handlowego LeasePlan Fleet Management:

Dobrze, że ministerstwo chce uporządkować kwestie podatkowe związane z wykorzystywaniem samochodów służbowych do celów prywatnych. Uporządkowanie tej kwestii ułatwi życie przedsiębiorcom, jednak nie będzie miało większego wpływu na rynek wynajmu długoterminowego ani na rynek aut flotowych.

Dyskusyjna pozostaje kwestia ustalenia poziomu stałych opłat oraz kryteriów, według których będą one naliczane. Pomysł wprowadzenia wyższej stawki dla korzystających z silnika o pojemności powyżej 2000 cm sześc., może paradoksalnie spowodować sytuację, w której pracownicy wysokiego szczebla, jeżdżący luksusowymi limuzynami, będą płacić mniej za użytkowane auta do celów prywatnych, niż kierowcy samochodów dostawczych, których pojemność jest dużo większa. Dodatkowo, z punktu widzenia rynku wynajmu długoterminowego, tak sformułowane zapisy mogą oznaczać, że przy wyborze floty służbowej, decydująca będzie pojemność auta. Tylko dlaczego faworyzowane miałyby być modele o pojemności akurat poniżej 2000 cm sześc.? Być może chodzi o ekologię?

Badania przeprowadzone przez LeasePlan potwierdziły, że auto służbowe niezmiennie króluje na liście najbardziej pożądanych benefitów pracy. Dlatego bardziej sprawiedliwe wydaje się przyjęcie kryterium opartego o wartość rynkową służbowego auta. To pozwoliłoby uniknąć sytuacji, w której użytkowanie luksusowego auta o pojemności poniżej 2000 cm sześc. i kosztującego 300 tys. zł do celów prywatnych, będzie uznawane za taki sam benefit jak korzystanie z samochodu klasy kompakt, którego wartość nie przekracza 50 tys. zł.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy