Kupujemy F-35, a żołnierze jeżdżą Honkerami...

"Na zachodzie bez zmian". Tak - jednym zdaniem - określić można sytuację na froncie zakupu "samochodów osobowo-ciężarowych ogólnego przeznaczenia" dla polskiej armii.

2 Regionalna Baza Logistyczna im. gen. Augusta Emila Fieldorfa ps. "NIL" ogłosiła właśnie pierwszy w tym roku przetarg mający na celu - przynajmniej teoretycznie - pozyskanie dla Wojska Polskiego 635 (485 w ilości gwarantowanej i 150 jako opcja) samochodów w latach 2020-2022. Słów "pierwszy w tym roku" używamy nieprzypadkowo - dotychczasowe pięć postępowań (próby pozyskania następcy Honkera sięgają 2015 roku!) zakończyło się fiaskiem.

Wg najnowszych wymagań chodzi o pickupy z podwójną kabiną i zabudową przestrzeni ładunkowej (hardtop z otwieraną tylną szybą). Auta muszą być napędzane silnikiem wysokoprężnym o mocy co najmniej 110 kW (150 KM) z ręczną, półautomatyczną bądź automatyczną skrzynią biegów o co najmniej pięciu przełożeniach. Wymóg dotyczy też napędu 4x4 z reduktorem - koniecznie z dołączanym napędem przedniej osi i możliwością blokowania mechanizmu różnicowego minimum jednej osi. Rozstaw kół określono na minimum 300 mm. Prześwit - minimum 215 mm.

Reklama

Na liście wyposażenia mają się znaleźć m.in.: ABS, układy kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy i wspomaganie kierownicy.  Lista obejmuje też np.: centralny zamek, komputer pokładowy, klimatyzację (manualną lub automatyczną), co najmniej cztery poduszki powietrzne i fabryczną instalację radiową. Zamawiający wymaga ponadto przeglądów okresowych nie częściej niż co 15 tys. km i przebiegu 300 tys. km do tzw. naprawy głównej.

Nie jest tajemnicą, że za fiasko wszystkich poprzednich przetargów odpowiada głównie ograniczony budżet - cena stanowi bowiem główne kryterium wyboru (60 proc.). W przypadku ostatniego z postępowań (unieważnione w grudniu 2019) Wojsko planowało zapłacić za jeden pojazd maksymalnie 250 037 zł. Co ciekawe - najtańsza z przedstawionych wówczas ofert - pierwszy raz od dłuższego czasu - mieściła się w tym budżecie (242 974 zł za sztukę - oferowanymi pojazdami były wówczas Nissany Navara). Mimo tego postępowanie zostało unieważnione. 

Od redakcji:

Obecnie, po blisko pięciu latach prób, mało kto wierzy, by kolejny z przetargów przyniósł wreszcie rozwiązanie palącej kwestii zastąpienia wojskowych Honkerów. Te mają wśród żołnierzy dramatycznie złą opinię - słyną z niskiej jakości i "widowiskowych" usterek, jak np. wysuwające się w trakcie jazdy półosie napędowe.

Najsmutniejsze jest to, że z pilnej potrzeby zakupu nowych pojazdów zdawały sobie sprawę wszystkie kolejne władze Ministerstwa Obrony Narodowej, a mimo tego - żołnierze do dziś korzystać muszą z przestarzałego i stwarzającego zagrożenie sprzętu. Dla porównania warto dodać, że nośny medialnie pomysł pozyskania dla sił powietrznych myśliwców nowej generacji F-35 ma około roku, a jego finalizacja (4,5 mld zł!) zbliża się właśnie ku końcowi. Umowa na zakup myśliwców ma zostać podpisana dziś (31.01.2020) w Dęblinie.

No, ale zwykły terenowy samochód nie zrobi na wyborcy takiego wrażenia, jak amerykański samolot najnowszej generacji. To nic, że kupowany bez uzbrojenia...

Paweł Rygas

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy