Kontrowersje wokół opłat za niemieckie autostrady

Komisja Europejska zdementowała w czwartek informacje niemieckich mediów, jakoby za dopuszczalne uznała wprowadzenie opłaty za korzystanie z niemieckich autostrad dla kierowców samochodów osobowych z zagranicy.

Komisja Europejska zdementowała w czwartek informacje niemieckich mediów, jakoby za dopuszczalne uznała wprowadzenie opłaty za korzystanie z niemieckich autostrad  dla kierowców samochodów osobowych z zagranicy.

"Nie ma zielonego światła dla jakichkolwiek przyszłych planów dotyczących myta w Niemczech. Nie widzieliśmy żadnych konkretnych planów, dlatego nie możemy powiedzieć, czy są one zgodne z prawem UE czy też nie" - oświadczyła rzeczniczka KE Marlene Holzner.

W czwartek niemieckie media podały, że wzrosły szanse na przeforsowanie przez premiera Bawarii Horsta Seehofera kontrowersyjnej propozycji wprowadzenia myta za korzystanie z autostrad w Niemczech dla kierowców samochodów osobowych z zagranicy, bo KE uznała ten pomysł za dopuszczalny.

Media powołały się na stanowisko komisarza UE ds. transportu Siima Kallasa, wyrażone w odpowiedzi na interpelację poselską. "Obniżenie podatku od pojazdów drogowych dla miejscowych użytkowników (...) przy równoczesnym pobieraniu odpowiednich opłat dla wszystkich użytkowników (autostrad) nie stanowi zasadniczo dyskryminacji ze względu na obywatelstwo" - oświadczył Kallas, cytowany w czwartek przez agencję dpa.

Reklama

Według rzeczniczki KE odpowiedź Kallasa miała charakter ogólny i nie odnosiła się do żadnych konkretnych planów wprowadzenia myta w Niemczech.

"Nie jest możliwe połączenie dwóch systemów: myta za korzystanie z autostrad oraz reżimu podatkowego. Jeśli chodzi o myto, musi obowiązywać zasada niedyskryminacji obcokrajowców względem mieszkańców danego kraju. Gdy zaś mówimy o podatku od samochodu, kraje członkowskie mogą pobierać tyle, ile chcą" - wyjaśniała Holzner.

Nie jest możliwe takie rozwiązanie, by "rezydenci otrzymywali winietę za darmo, bo uiszczają podatek (od samochodów)" - dodała.

Wprowadzenie myta dla samochodów osobowych było jednym z postulatów bawarskiej chadecji przed wrześniowymi wyborami parlamentarnymi w Niemczech. Seehofer groził, że nie podpisze umowy koalicyjnej, jeżeli jego postulat nie zostanie uwzględniony przez pozostałych koalicjantów. Wśród argumentów wymieniał konieczność pozyskania dodatkowych funduszy na rozbudowę sieci dróg oraz istnienie podobnych opłat w krajach sąsiadujących z Niemcami. "Niezrozumiałe jest to, że w niemal każdym kraju sąsiednim Niemcy muszą płacić za korzystanie z autostrad, natomiast obywatele tamtych krajów jeżdżą po naszych drogach za darmo" - mówił Seehofer na wiecach wyborczych.

Premier Bawarii zapewniał, że niemieccy kierowcy nie odczują finansowych skutków myta ze względu na równoczesną obniżkę podatku od pojazdów mechanicznych.

SPD i Zieloni krytykowali ten pomysł, argumentując, że wprowadzenie opłat tylko dla cudzoziemców uznane zostanie przez UE za dyskryminację. Zastrzeżenia do tego projektu zgłaszała też kanclerz Angela Merkel (CDU).

Niemiecka telewizja publiczna ARD wyraziła opinię, że na stanowisko UE mógł wpłynąć w decydujący sposób argument, iż uzyskane z myta środki finansowe mają być w całości przeznaczone na rozbudowę infrastruktury. "Stanowisko KE oznacza istotne wzmocnienie pozycji Seehofera" - oceniła ARD.

W czwartek w Berlinie zbierze się po raz pierwszy grupa negocjacyjna CDU, CSU i SPD zajmująca się problemami komunikacji i transportu. Delegacje trzech partii rozmawiają od tygodnia o utworzeniu wspólnego rządu.

Opłaty za korzystanie z autostrad dla samochodów ciężarowych w Niemczech pobierane są od 2005 roku. Do kasy państwa wpływa rocznie z tego tytułu około 4,5 mld euro.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: autostrady | opłaty
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy