Coś niedobrego dzieje się z cenami samochodów elektrycznych

Od kilku lat mamy do czynienia z dużymi wzrostami cen nowych samochodów. Co jednak ciekawe, najbardziej drożeją samochody elektryczne, które przecież miały... tanieć.

Jak informuje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, już od czterech lat obserwowane jest dwucyfrowe tempo wzrostu średnich ważonych cen nowych aut osobowych. 

Samochody elektryczne miały być tanie. Miały, ale jeszcze nie są

Średnia cena sprzedaży nowego samochodu dziś to 151 541 złotych. Oznacza to, że jest o 13,6 proc. wyższa niż rok wcześniej. Jeśli chodzi o same auta elektryczne, ich cena wyniosła 245 034 złotych. W porównaniu do zeszłorocznej nastąpił wzrost o 23,8 proc. Oznacza to, że wskaźnik wzrostu w tym segmencie jest o ponad 10 punktów procentowych większy od średniej rynkowej. Jednym słowem - samochody elektryczne drożeją znacznie bardziej niż spalinowe.

Reklama

Jeszcze niedawno prognozowano, że w związku z coraz bardziej masową produkcją samochody elektryczne będą tanieć. Jak to wygląda w praktyce?

Samochody elektryczne coraz droższe. Kto na czele niechlubnego rankingu?

IBRM Samar przeanalizował ceny 10 najpopularniejszych modeli samochodów elektrycznych w naszym kraju w wybranych konfiguracjach i porównał je z tymi z zeszłego roku. Gorąco może zrobić się od samego patrzenia na wyniki.

Największą różnicę w cenie w porównaniu z rokiem poprzednim (zarówno pod względem samej kwoty, jak i procentowo) osiągnął w zestawieniu Ford Mustang Mach-E. Wersja z napędem na tylne koła, akumulatorem o pojemności 75 kWh i mocą 269 KM podrożała o... 75 880 złotych (w sierpniu 2021 samochód kosztował 216 120 złotych, obecnie - 292 tys. złotych). To oznacza wzrost o 35 proc. względem roku 2021. 

Pod względem procentowym, na drugim miejscu znalazł się Fiat 500 w wersji Icon (118 KM, 37 kWh). W zeszłym roku kosztował 132 500 złotych, a obecnie 156 tys. złotych. Podrożał o 23 500 złotych, czyli o 18 proc.

Trzecie miejsce pod względem procentowym zajął Peugeot 208 w wersji Active (136 KM, 50 kWh). Jego cena wzrosła o 17 proc, w zeszłym roku kosztował 124 900 złotych, a obecnie - 145 900 złotych. Kwotowo oznacza to wzrost o 21 tys.

Procentowo najmniejszą podwyżkę zanotowało Porsche Taycan (408 KM, 79 kWh, napęd na tył). Jego cena w zeszłym roku wynosiła 389 tys. złotych. Obecnie jest to 407 tys. złotych. Samochód podrożał więc o 18 tys. złotych, czyli o 5 proc. 

Z kolei Renault ZOE w zeszłym roku kosztowało 152 400 zł, a dziś cena wynosi 165 900 złotych. To oznacza wzrost o o 13,5 tys. złotych, czyli o 9 proc.

Dlaczego samochody elektryczne są takie drogie?

Oczywiście wysokie ceny są spowodowane między innymi kłopotami z dostępnością aut. 

Na rynku wciąż brakuje półprzewodników, które są potrzebne nie tylko w autach, ale również w wielu innych urządzeniach, choćby w sprzęcie AGD. W samochodzie elektrycznym potrzeba jeszcze więcej elektroniki niż w spalinowym, a to oznacza, że jego wyprodukowanie w obecnych czasach wiąże się z większymi przeciwnościami. Ponadto rynek musi mierzyć się także z wciąż rosnącymi cenami surowców. W naszym kraju wysokie ceny związane są także z niską wartością złotego względem innych walut. 

Na dodatek panujący po pandemii kryzys pogłębiła tylko inwazja Rosji na Ukrainę i sankcje nałożone w efekcie na agresora przez państwa Zachodu. 

Szybko okazało się również, że produkcja baterii do samochodów elektrycznych nie jest bezproblemowa, ponieważ są do niej potrzebne rzadkie pierwiastki, które należy sprowadzać z odległych krajów.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: samochody elektryczne | ceny samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama