Brał zaliczki na używane auta. Nigdy ich nie sprowadził

Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku zakończył się we wtorek proces odwoławczy mężczyzny oskarżonego o oszustwa związane z handlem samochodami z zagranicy. Zarzucono mu, że wziął w sumie 600 tys. zł zaliczek od 15 osób, aut nie sprowadził i nie oddał pieniędzy.

Apelacje od wyroku sądu I instancji, który orzekł 8 lat więzienia, złożyły obie strony. Wyrok odwoławczy ma zapaść 22 listopada.

Oskarżony z zawodu jest mechanikiem samochodowym. W okolicach Barczewa (warmińsko-mazurskie) prowadził (w imieniu żony, na którą zarejestrowana była działalność) warsztat samochodowy. Zajmował się też sprowadzaniem aut z zagranicy do Polski.

Z aktu oskarżenia wynika, że jego klientami były najczęściej osoby, które znał osobiście lub znajomi tych znajomych. Mężczyzna miał brać od nich zaliczki, ale samochodów nie sprowadzał, pieniędzy też nie zwracał. Tłumaczył się przejściowymi trudnościami biznesowymi lub rodzinnymi. Znaczna część pokrzywdzonych zaczęła zgłaszać się na policję, gdy usłyszała w mediach o podobnych przypadkach.

Reklama

W śledztwie mężczyzna twierdził, że nie było zamiaru oszustwa, bo był pewien, że będzie w stanie wywiązać się z zobowiązań. Mówił, że wpadł w kłopoty finansowe, gdy został przez partnerów w Niemczech oszukany na 120 tys. euro, a zaliczki na samochody przeznaczył na bieżące funkcjonowanie firmy.

Kilka miesięcy temu Sąd Okręgowy w Olsztynie uznał jego winę i nieprawomocnie skazał go na 8 lat więzienia. Wziął pod uwagę liczbę osób pokrzywdzonych, skalę ich roszczeń i to, że nowe zobowiązania były zaciągane po to, by spłacać wcześniejsze. Sąd orzekł też o obowiązku naprawienia szkody tym osobom, które nie dochodziły wcześniej swych roszczeń w postępowaniu cywilnym bądź gospodarczym.

W uzasadnieniu wyroku sąd I instancji zwrócił uwagę, że oskarżony z łatwością zdobywał pieniądze od klientów przekonanych o jego wiarygodności, również finansowej, i wykorzystał przy tym zaufanie, które miał on u znajomych z racji wcześniejszej, dobrej współpracy. Sąd przyjął też, że oskarżony, działający w ten sposób przez kilka lat, miał pełną świadomość, że nie będzie w stanie wywiązać się z zawartych umów, ale mimo to zawierał kolejne i przyjmował zaliczki na rzekomo sprowadzane samochody.

Na wymiar kary wpłynęły też wcześniejsze wyroki za podobne przestępstwa oszustwa.


PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy