Złodzieje wybierają passata
W 2004 roku z ulic, parkingów i garaży skradziono ponad 57 tys. samochodów - wynika z raportu Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar. To mniej więcej tyle, ile rocznie produkuje żerańska FSO.
Z szacunkowych danych policji, tylko w Warszawie codziennie ginie co najmniej jeden stary samochód zachodniej marki. Policja sądzi, że są one sprzedawane na części.
Najczęściej giną samochody z roku 1999, jednak z danych Komendy Głównej Policji wynika, że wzrasta kradzież aut produkowanych przed rokiem 1994. Zdaniem policjantów może mieć to związek z bardzo dużym napływem aut używanych.
Miastem, gdzie rocznie ginie najwięcej samochodów, jest Warszawa - tu w roku ubiegłym skradziono 11 168 aut. Kolejne miejsca zajmują Katowice (8009 aut), Łódź (6171 aut) i Poznań (5476 aut). Miasto, w którym odnotowano najmniejszą liczbę skradzionych pojazdów, to Rzeszów. W ciągu całego ubiegłego roku skradziono tu 443 pojazdy. Łącznie w całym 2004 roku złodzieje przywłaszczyli sobie 57 673 pojazdy.
W Warszawie samochodem, który cieszy się "największą popularnością" wśród złodziei, jest fiat seicento. Na kolejnych pozycjach plasują się cinquecento, uno oraz polonez caro. Podobna sytuacja obserwowana jest w Łodzi i Katowicach, gdzie na pierwszym miejscu znajduje się fiat cinquecento, a tuż za nim fiat 126p, seicento i volkswagen passat. Biorąc pod uwagę całą Polskę, najczęściej kradzionym autem jest volkswagen passat, za nim plasuje się fiat 126p, następnie fiat cinquecento i volkswagen golf. Pierwszą dziesiątkę zamyka peugeot 206.
Kradzione w Polsce samochody są z reguły rozbierane w tzw. dziuplach na części, które trafiają później na giełdę. Popyt na takie części, znacznie tańsze od oryginalnych, rośnie, przyczynił się do tego wysoki import starych aut z Zachodu. Swoją rolę odegrały też towarzystwa ubezpieczeniowe, wprowadzając gotówkowe rozliczenie szkody. Korzysta na tym ubezpieczyciel, bo wypłaca niższe odszkodowanie, niż w przypadku gdyby auto reperowane było w stacji autoryzowanej. Cieszy się też właściciel uszkodzonego samochodu, bo może na tym zarobić nieco grosza, remontując pojazd u "znajomego", który w cudowny sposób załatwi na bazarze kilkakrotnie tańsze podzespoły. I tak biznes kręci się ku uciesze wszystkich stron.