Za "złotówę" dostaje po mordzie
Na łamach naszego serwisu ostatnio poruszyliśmy temat taksówkarzy.
W pierwszym tekście jeden z naszych czytelników zarzucał im zupełną bezkarność i brak poszanowania przepisów, w kolejnym przyjrzeliśmy się bliżej pracy tej grupy zawodowej.
Dzisiaj spojrzymy na to zagadnie jeszcze z innej perspektywy - okiem taksówkarza.
Oto list jednego z naszych czytelników:
"Witam! Mam 22 lata i jestem taksówkarzem w jednym z dolnośląskich miast. Do napisania tego listu zmotywował mnie artykuł o bezkarności taksówkarzy.
Czy wśród Polaków tak ciężko jest znaleźć kogoś, kto nie myśli stereotypowo??? Czy wśród Was, Drodzy Czytelnicy, są tacy, którzy zawsze, ale to ZAWSZE, używają kierunkowskazów i przestrzegają przepisów ruchu drogowego???
Przyznaję, nie jestem święty i łamię niektóre przepisy. Jak my wszyscy zresztą. Ograniczenia prędkości, zakazy zatrzymywania się, postoju...
ALE! Jako taksówkarz, wiem co to znaczy ludzka życzliwość! Wiem, co to znaczy być uprzejmym na drodze i żyć w zgodzie z innymi kierowcami! Przepuszczam innych kierowców nawet wtedy, kiedy to ja mam pierwszeństwo, jeżdżę na światłach mijania cały czas, używam kierunkowskazów i nie jeżdżę na wprost z pasa do jazdy w lewo bądź w prawo. Życzliwość ludzka jest dla mnie niejednokrotnie ważniejsza niż pieniądze. A jeśli ktoś nazywa mnie "złotówą", dostaje po mordzie.
Ci, o których piszecie, to zazwyczaj starzy dryndziarze, dorabiający do emerytury. Wyznają zasadę "po trupach do celu". I zgadzam się z Wami, że to nie jest miłe ani przyjemne. Tylko dlaczego wrzucacie wszystkich taksówkarzy do jednego worka???
Czy wszyscy górnicy lub hutnicy śpią na pieniądzach??? Czy wszyscy przedstawiciele handlowi łamią wszelkie przepisy??? Czy wszyscy kierowcy autobusów miejskich myślą, że wożą worki z ziemniakami, a nie ludzi??? NIE! I podobnie jest z taksówkarzami...
Pozdrawiam serdecznie czytelników działu motoryzacja na interia.pl.
Marcin Kargol, Głogów "