Za stłuczkę stracił prawo jazdy na 2 lata! Słusznie?

Białoruski kierowca autobusu, który zamieścił w serwisie internetowym YouTube nagrania 20 kolizji drogowych ze swoim udziałem, został pozbawiony prawa jazdy na dwa lata.

Do większości niegroźnych kolizji dochodziło w ten sam sposób: samochód osobowy wjeżdżał przed autobus i z różnych przyczyn hamował (korek, światła), co kończyło się najechaniem na tył.

Nie sposób odnieść wrażenia, że w większości zdarzeń mocne hamowanie pozwoliłoby uniknąć kolizji, jednak trzeba pamiętać, że miejskim autobusie - często na stojąco - podróżują ludzie, dla których ostre hamowanie najczęściej kończy się upadkiem.

W opisie filmu na YouTube kierowca autobusu podkreślał, że w żadnym wypadku nie ucierpieli pasażerowie. "Tym, którzy uważają, że powinienem hamować, mogę odpowiedzieć: hamuję raptownie tam, gdzie to możliwe, a jeśli się nie da - łagodnie" - napisał.

Reklama

Apelował do użytkowników dróg: "Kierowcy, nie zajeżdżajcie drogi dużym pojazdom transportu publicznego, a szczególnie autobusom i trolejbusom!". Życzył też wszystkim szerokiej drogi.

20 stłuczek kierowcy autobusu:

Białoruskiej milicji film się jednak nie spodobał. Przeanalizowano wszystkie kolizje i do sądu ostatecznie trafiło zdarzenie z 3 grudnia ubiegłego roku. Inspektorzy milicji drogowej doszli do wniosku, że kierowca autobusu nie zachował minimalnego odstępu, który pozwalałby na bezpieczne zahamowanie za poprzedzającym pojazdem.

Zastosowano wobec niego najwyższą możliwą karę - odebranie prawa jazdy na 2 lata. Wyrok nie jest prawomocny, przysługuje od niego odwołanie. Termin mija 10 lutego.

Kolizja z 3 grudnia:

Na filmie widać, jak BMW wyprzedza autobus a potem bez powodu zwalnia niemal do zera, co kończy się najechaniem na tył. Kierowca BMW najwyraźniej miał jakiś uraz do kierowcy autobusu i postanowił dać mu nauczkę. Jak wyjaśnił kierowca autobusu, na czerwonym świetle BMW zatrzymało się na obok autobusu na pasie do jazdy... w przeciwnym kierunku (widać odbicie świateł w szybie), licząc chyba, że wyprzedzi "zawalidrogę" po zmianie na zielone.

Manewr nie był możliwy z powodu samochodów jadących z przeciwka, więc po chwili urażony kierowca BMW po wyprzedzeniu niemal zatrzymał się przed autobusem, który najechał na jego tył. Kierowca autobusu wyjaśnił, że wiózł ponad 200 osób, autobus ważył 30 ton i nie mógł się zatrzymać, a hamowanie awaryjne było wykluczone ze względu na bezpieczeństwo pasażerów. Z kolei kierowca BMW hamowanie uzasadnił słabą widocznością i złą jakością drogi. Sąd dał wiarę kierowcy BMW.

Jak oceniacie sytuacje na filmie? Czy kierowca autobusu to "nauczyciel", który postanowił dawać nauczkę innym i powinien być pozbawiony prawa jazdy? A może faktycznie dbał o bezpieczeństwo pasażerów?

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy