Wakacje, drogi, policja i my
Połowę wakacji mamy już za sobą. Pogoda w lipcu jaka była, każdy widział. Raz upały, raz ulewy, wszystkiego za dużo i za intensywnie. Dlatego siedząc za kierownicą załadowanego do granic możliwości samochodu, zastanawiamy się, jaki też to będzie urlop . Ale nim go rozpoczniemy, czeka nas dojazd do wybranej miejscowości. Suniemy więc spokojnie w rzędzie samochodów i podobnych do nas szczęśliwców. Ze względu na ograniczenia prędkości wynikające z robót drogowych czas, który zaplanowaliśmy na podróż wydłuża się nieprzyzwoicie. Tak już jest, że drogowcy mogą zacząć swoją pracę dopiero wtedy, gdy robi się w miarę ciepło i opady deszczu nie przerywają zbyt często prac remontowych.
Niestety mówimy tylko o remontach dróg czy mostów. Budowa nowych ciągle napotyka na coraz to nowe przeszkody. Anegdotycznie brzmią zapewnienia szefów firm, chcących budować autostrady, o szybkim uruchomieniu programu i powstaniu sieci nowych dróg jak tylko budżet państwa, tzn. my wszyscy sfinansujemy ten program w połowie.
Inna sprawa. Jakoś tak się stało, że policjantów z drogówki kojarzymy głównie z radiowozem ukrytym w krzakach i radarem wyłapującym zbyt szybko jadących kierowców. Chyba każdy z nas miał w swojej karierze bliskie spotkanie trzeciego stopnia z radarem. Ciekawe ilu z nas zapłaciło mandat w wysokości wynikającej z przekroczenia limitu prędkości? Wystarczy o to zapytać znajomych, a opowieści i anegdoty o dobrym sercu chłopców radarowców umilą niejeden wieczór. Można mieć oczywiście pretensję do drogówki o takie zachowanie. Zawłaszcza, że ostatnio zniknęły również patrole drogowe, które dysponując analizatorami spalin były postrachem kopcących aut. Policja odpuściła również sprawdzanie stanu technicznego samochodów. A przypadki nagminnego przejeżdżania skrzyżowań na żółtym świetle, wyprzedzania na przejściu dla pieszych, skrętów z pasów do jazdy na wprost to nagminne miejskie przekroczenia. Ciekawe, jaki procent kierowców został ukarany za te przewinienia, a jaki za przekroczenie prędkości? W mieście proporcje te powinny być równe. A tak z pewnością nie jest. Policji po prostu w mieście nie ma. W tej sytuacji zdani jesteśmy na siebie, na swoje doświadczenie, rozwagę. Kto tych cech nie posiada, kończy różnie i nie zawsze dojeżdża do celu. Czas najwyższy się zmienić.