Trafić będzie łatwiej?
Jeszcze w tym roku oznakowanie dróg ma się poprawić - obiecuje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Chodzi o stworzenie jednego systemu, dzięki któremu kierowca, który po raz pierwszy jedzie jakąś trasą, będzie dokładnie wiedział, dokąd prowadzą go znaki.
Teraz często trzeba się domyślać, o co drogowcom chodziło.
W imieniu kierowców interweniował w tej sprawie reporter RMF FM, który dopytywał w GDDKiA, jaki system znakowania zostanie wybrany - wskazywanie największych miast, czy też numerowanie kolejnych zjazdów. Jak się okazuje, na razie oba rozwiązania wchodzą w grę. Drogowcy będą się zastanawiać, jakie oznakowanie wypadłoby najlepiej, i zrobią nareszcie to, co powinni byli zrobić już kilkadziesiąt lat temu - skorzystają z przykładu innych krajów.
Numeracja zjazdów jest dziecinnie prosta - kierowca sprawdza na mapie numer zjazdu i wtedy nie sposób go przeoczyć.
GDDKiA obiecuje również wysłuchać rad kierowców. - Jest na naszej stronie internetowej internetowe biuro prasowe - tam jest specjalny adres, na który spokojnie można tego typu informacje do nas wysyłać - zapewnia w rozmowie z reporterem RMF rzecznik GDDKiA, Andrzej Maciejewski.
Drogowcy mają wprowadzić poprawki na wniosek górnośląskich samorządowców. Drogowego bałaganu nie brakuje na A4. Np. chcąc zjechać z autostrady do Zabrza, można znaleźć się kilkanaście kilometrów dalej, w Gliwicach. GDDKiA na tablicach informacyjnych o zjeździe umieszcza bowiem informacje o najbliższej miejscowości, więc np. z węzła Sośnica dostaniemy się do wspomnianych Gliwic.
Na szczęście ma to się zmienić. Prezydenci 14 śląskich miast zaapelowali do drogowców, by przy każdym węźle pojawiła się nazwa dużego miasta do którego możemy dojechać. GDDKiA już zapowiedziała zmiany.
Inny drogowy absurd - i również z nazwami w tle - odkrył szczeciński reporter RMF. W stolicy wojewówdztwa zachodniopomorskiego jedno rondo ma dwie nazwy. Pół ronda na drodze prowadzącej do Kołbaskowa to Rondo Uniwersyteckie, a pół - Akademickie.