Stał w korku, później napisał list...

Sytuacja na drogach krajowych znacznie się poprawiła. Kierowcy muszą jednak zachować ostrożność, bo miejscami wciąż jest ślisko, a na niektórych trasach zalega błoto pośniegowe. Jest więc zdecydowanie lepiej niż wczoraj, kiedy to w niektórych rejonach kraju tworzyły się gigantyczne korki, w których ugrzęzło bardzo dużo samochodów.

Kierowca jednego z nich napisał do naszego serwisu list. Warto go przeczytać. Oto on.

Chciałbym podzielić się moimi spostrzeżeniami na temat sytuacji na polskich drogach jaka miała miejsce przez ostatnie, zimowe dni. Szczególnie odnosi się to do dnia 24 listopada. Sprawa wygląda następująco. Codziennie podróżuję między Krakowem a Częstochową. Korzystam z drogi nr 79 przez Olkusz a potem juz normalnie "jedynka". Otóż 24 listopada około godziny 18.00 wyjechałem z Częstochowy w drogę powrotną do Krakowa. Warunki ni były dobre, ciemno, mokro i padał ostry śnieg. Generalnie jechało się dobrze jak na takie warunki. Problem zaczął się jakieś 20 km za Częstochową. Problemem tym okazał się korek, który skończył się dopiero w Siewierzu. Wszystko fajnie korki się zdarzają. Ten przypadek jest jednak według mnie istotny. Droga z Kozichgłów do Siewierza zajęła mi ponad 2 godziny. Nie byłem żadnym wyjątkiem w tym korku ale podobny (może nie na taką skalę korek na tej trasie występuje codziennie).

Reklama

Zacząłem obserwować sytuację i zastanawiać się nad przyczyną tego korka, był on trochę dziwny. Jak się potem okazało był spowodowany jakimś zepsutym samochodem, ale do sedna. Otóż na tym odcinku DK1 jest bodajże 5 zwężeń remontów. O ile większość z nich jest krótka po 100 m o tyle jeden z nich (to jest właśnie to wąskie gardło ma kilka - może 3 kilometry ). Jest on zaraz przed Siewierzem jadąc od strony Częstochowy. Jeżdżę tym odcinkiem juz kilka tygodni (dzień w dzień) i obserwuję postępy. Fakt na początku były tam prace, widać było robotników sprzęt itp. Od około dwóch tygodni nic się tam nie dzieje. Droga wygląda na skończoną, wylany asfalt namalowane linie, zrobione barierki - słowem prawie gotowa. Zniknęli również robotnicy. Droga wygląda na gotową do użytku a mimo to nie jest otwarta i jest naprawdę wąskim gardłem na tej trasie.

Moja prośba czy moglibyście sprawdzić co się tam dzieje, może czekamy na jakiegoś urzędasa, który nie ma czasu pojawić się by dokonać odbioru inwestycji lub jest jakiś inny problem. Sprawa jest ważna, droga nr 1 jest bodajże najbardziej uczęszczaną drogą w tym kraju i ruch tam jest ogromny. Wydaje mi się, że należało by przycisnąć z oddaniem tego odcinka do użytku tak aby ruch był sprawniejszy. Chyba jednak nie w tym kraju.

Drugą część chciałbym poświęcić atakowi zimy. Ten sam dzień ta sama trasa. Tym razem odcinek DK79 Dąbrowa-Olkusz. Po dwóch i pół godzinach w kroku na jedynce, zadowolony jadę w stronę Krakowa DK79. Spokój mały ruch, generalnie uspokoiłem się. Nie na długo jednak, korek na "1" był niczym z tym co działo się w okolicach Sławkowa. Tu TIRY zablokowały drogę bo był lód. Spoko zdarza się. Znów utworzył się potężny korek (a właściwie kilka ). Problem polegał na tym, że TIRy blokowały obydwa pasy zwykle na górkach lub zjazdach. Pytanie dlaczego dwa pasy?

Otóż odpowiedź jest prosta - większość baranów (nie ubliżając porządnym TIR-owcom) myślała że "co to ja nie wyjadę?!". Więc TIR-y zaczęły się wyprzedzać po czym przy podjeździe pod górkę, każdy wymiękał - po prostu nie dało się i koniec. Ale dlaczego nie można zrozumieć tego że naprawdę się nie da skoro inni stoją i widać co jest na drodze. Tak więc samochody osobowe również stały.

Po kilku minutach ktoś wpadł na pomysł by jechać pasem oddzielającym drogi. Spoko zadziałało bo wystarczyło objjechać 5 TIR-ów i dalej spokój. Kilometr luz i to samo. Moje pytanie, gdzie POLICJA, dlaczego nie zamknęli drogi dla TIR-ów skoro ogólnie wiadomo że droga jest dla nich nieprzejezdna? Wystarczyło zatrzymać je na prawym pasie i osobówki by sobie spokojnie przejechały (wolno bo wolno ale do przodu).

Parę kilometrów dalej jest POLICJA i kieruje ruchem. Nakazuje zjechać na boczną drogę przez jakieś zabudowanie. Spoko ale kieruje na nią również TIR-y. Sorry, ale jeżeli przy sypiącym śniegu główna droga jest nieprzejezdna to tym bardziej gminna, poboczna, która była jak lodowisko. I tak to się pięknie zapchało wszystko i klapa, dwie godziny przerwy w polu.

Podsumowując. Moim zdaniem ataki zimy faktycznie są nieprzewidywalne i powodują utrudnienia. Tego nie unikniemy. Możemy jednak ograniczyć skutki takich wydarzeń - do tego potrzebna jest tylko jedna rzecz, bez wielkich inwestycji i nakładów. Ta rzecz to organizacja oraz edukacja. Organizacja - wystarczy zaplanować i koordynować działania Policji lub innych służb w takich wypadkach. Niech ktoś się pojawi rozezna sytuację i poprowadzi ruch na takim odcinku. Z pewnością to usprawni ruch i ułatwi życie kierowcom. Z tym jest u nas naprawdę kiepsko.

Druga rzecz to edukacja - może wprowadzić do wykładów na kursach prawa jazdy godzinę z zachowania w sytuacjach trudnych i korkach. Jedno pytanie dodać do testów jak należy się zachowywać aby nie utrudniać ruchu (to co widziałem wczoraj przeszło moje oczekiwania co do bezmyślności, chamstwa i zwykłej głupoty i prostactwa - chyba główną przyczyną tych korków było wpychanie się wiedząc że nie ma gdzie pojechać i brak myślenia połączonego z globalna oceną sytuacji.

Tyle nasz Czytelnik. Czy masz podobne zdanie?

Porozmawiaj na Forum.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: korki | korek | sytuacja na drogach | TIR-y
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy