Rowerzysta potrącił kobietę na chodniku. Jest wyrok
Sąd Okręgowy w Białymstoku warunkowo umorzył we wtorek sprawę rowerzysty, który jadąc po chodniku potrącił starszą kobietę wysiadającą z autobusu. Mężczyzna ma jednak zapłacić 1,5 tys. zł nawiązki na rzecz poszkodowanej. Wyrok jest prawomocny.
Tym samym utrzymał wyrok sądu pierwszej instancji, oddalając zarówno apelację 72-letniej kobiety, jak i prokuratora.
W lipcu ubiegłego roku, na chodniku w centrum Białegostoku kobieta została potrącona przez rowerzystę. Doznała na tyle poważnych obrażeń, że prokuratura postawiła 40-letniemu mężczyźnie zarzuty karne, a sprawa trafiła do sądu.
Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że doszło do nieumyślnego naruszenia zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i - biorąc pod uwagę m.in. niekaralność, postawę sprawcy, który przyznał się, kilkakrotnie przepraszał i chciał załagodzić sprawę - warunkowo umorzył postępowanie na dwa lata próby.
Wcześniejsze postępowanie mediacyjne między stronami nie powiodło się - jak podał we wtorek sąd, zbyt duże były rozbieżności finansowe między oczekiwaniami poszkodowanej a kwotą, którą był skłonny zapłacić sprawca.
Potrącona kobieta złożyła apelację, w której domagała się 15 tys. zł odszkodowania. Mówiła, że wciąż odczuwa skutki fizyczne wypadku, ma też orzeczony trwały uszczerbek na zdrowiu. Prokuratura zaś chciała uznania przez sąd, że doszło do umyślnego naruszenia przepisów przez rowerzystę.
Obie apelacje sąd okręgowy uznał jednak za bezzasadne. Uzasadniając wtorkowe orzeczenie odwoławcze sędzia Irena Rybska mówiła, że sąd pierwszej instancji właściwie ocenił sytuację. Mówiła, że nie ma w sprawie żadnych dowodów na to, by (co sugerowała w trakcie postępowania poszkodowana) rowerzysta był pod wpływem alkoholu.
Zaznaczyła, że bezsprzecznie naruszył on przepisy ruchu drogowego (rowerzysta tłumaczył się, że był duży ruch samochodów, więc jechał po chodniku i nie zauważył kobiety, bo w tym momencie oślepiło go słońce).
"Ale główną zasadą, którą on naruszył i to w sposób nieumyślny, było niezachowanie szczególnej ostrożności" - mówiła sędzia Rybska. Dodała, że takie tłumaczenia kierowcy nie są sprzeczne z dowodami, np. nagraniami monitoringu z autobusu.
Poszkodowana i jej pełnomocniczka nie były zadowolone z orzeczenia. Zapowiedziały skierowanie sprawy na drogę cywilną, gdzie zamierzają dochodzić odszkodowania.