Posiadanie beemki to pewnego rodzaju "stan umysłu". Prawda czy fałsz?

Każda informacja o drogowym incydencie czy wypadku z udziałem bmw wzbudza żywy oddźwięk i dzieli internautów. Jedni uważają, że właściciele samochodów tej bawarskiej marki rzeczywiście stanowią oddzielną, wyjątkowo agresywną, lekceważącą przepisy grupę kierowców; ba, krąży nawet powiedzenie, że posiadanie beemki to pewnego rodzaju "stan umysłu". Inni się oburzają i twierdzą, że to absolutny fałsz, szerzenie szkodliwych stereotypów i w ogóle wołająca o pomstę do nieba krzywda ludzka.

Z Wielkiej Brytanii nadeszła właśnie wiadomość, że nasi rodzimi krytycy użytkowników bmw nie są w swojej opinii odosobnieni. Firma WMB Logistics przeprowadziła sondaż, dotyczący poczucia bezpieczeństwa kierowców na brytyjskich drogach. W badaniu wzięło udział 2267 osób, wszystkie  miały więcej niż 18 lat, samochodowe prawo jazdy i własny samochód.

 Pierwsze pytanie dotyczyło samooceny ankietowanych: czy uważają się za kierowców, prowadzących swoje pojazdy bezpiecznie? Nie będzie chyba żadnym zaskoczeniem, gdy powiemy, że 100 procent odpowiedziało: "tak". Choć z drugiej strony 67 proc. przyznało się do złamania w ciągu ostatnich 12 miesięcy jakiegoś istotnego z punktu widzenia bezpieczeństwa ruchu przepisu. Przekroczenia dopuszczalnej prędkości, wymuszenia pierwszeństwa przejazdu, nie włączenia kierunkowskazu przy zmianie pasa ruchu itp.  

Reklama

Zapytani, kto, ich zdaniem, jeździ najbezpieczniej, brytyjscy respondenci wskazali na szoferów ciężarówek (22 proc. wskazań), rodziców wożących autem małe dzieci (21 proc.), kierowców samochodów dostawczych i autobusów wreszcie nowicjuszy, od niedawna mających uprawnienia do prowadzenia samochodu.

Czy podobna ankieta przeprowadzona w Polsce przyniosłaby identyczne wyniki? Cóż, raczej niekoniecznie. Z opinią na temat trzech z pięciu wyżej wymienionych grup pewnie można się zgodzić (ciężarówki, autobusy, rodzice), choć i tu nie brakuje doniesień o kierowcach tirów, cofających na autostradzie czy matkach i ojcach, odwożących po pijaku swoje pociechy do przedszkola.

Znacznie gorzej postrzegani są jednak zawsze spieszący się kierowcy dostawczaków, a młodziaki, które dopiero co odebrały prawo jazdy i zaczęły samodzielnie jeździć samochodami, wręcz budzą grozę. Zresztą również wśród uczestników omawianego brytyjskiego badania największy niepokój wzbudzają kierowcy w wieku od 25 do 35 lat.

I tak dochodzimy do sedna sprawy, czyli listy marek i modeli samochodów, których użytkownicy zostali uznani za najbardziej  agresywnie jeżdżących i szczególnie skłonnych do lekceważenia przepisów. Tu, jak już sygnalizowaliśmy, przoduje BMW, ale  bynajmniej nie w żadnym ultramocnym wydaniu ze sportowymi genami. Najgorsze opinie zebrali kierowcy bmw... serii 1. Jeszcze bardziej zaskakują następne pozycje na wspomnianej liście: Vauxhall Corsa, Ford C-Max, Volkswagen Polo i Audi A4.

Brawurowo jeżdżący kierowca Corsy i Polo? To jakiś żart? Chyba, że zadziałał tu znany i u nas syndrom "skodziarza w kapeluszu". Nieprzewidywalnego, a więc szczególnie niebezpiecznego na drodze.

IAR/PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy