Policjant nie udzielił pomocy - szukamy świadków

Pierwsze chwile po wypadku często decydują o życiu lub śmierci. Stąd tak ważne jest umiejętność niesienia pierwszej pomocy. Okazuje się jednak, że nie potrafią udzielić jej policjanci.

Fotoreporter "Motoru" był świadkiem bierności policjantów, którzy nie pomogli ofierze wypadku, który zdarzył się 23 lutego br. około godz. 20.20 w miejscowości Bedlno przy DK2 między Kutnem a Łowiczem.

- Jadąc krajową "dwójką" między Kutnem a Łowiczem utknąłem w korku. Jak się okazało, młody mężczyzna został potrącony przez samochód. Mimo, że od zderzenia musiało minąć kilka minut, ofiara leżała w kałuży krwi na asfalcie, a stojący obok policjanci tylko się temu przyglądali.

Zatrzymałem się i zapytałem czy poszkodowany oddycha. W odpowiedzi usłyszałem: "co to pana obchodzi?". Pytałem policjantów czy mają koc (było 5 stopni mrozu!), ale odpowiedzieli, że "przecież jeszcze żyje". Musiałem im tłumaczyć, do czego ten koc służy i pożyczyć go na pobliskiej stacji benzynowej. Byłem na kursie udzielania pierwszej pomocy i doskonale wiem, że poszkodowanego trzeba okryć, by nie doszło do wychłodzenia organizmu.

O wyjaśnienie postępowania policjantów zwróciliśmy się do komendy Powiatowej w Kutnie.

"Miejsce zdarzenia zabezpieczali policjanci z Ruchu Drogowego. Ułożenie ciała poszkodowanego jasno wskazywało, że może mieć złamany kręgosłup, dlatego funkcjonariusze nie podjęli żadnych działań do czasu przyjazdu karetki ratunkowej. Jeden z policjantów był pielęgniarzem z wykształcenia, ale nie wyczuł pulsu ofiary, zrobił to dopiero jego kolega i wtedy poszedł do radiowozu po koc termiczny, który mieli na wyposażeniu. Wkrótce przyjechała karetka i przewiozła poszkodowanego do szpitala w Kutnie, gdzie okazało się, że ma także połamane żebra. Gdyby więc moi funkcjonariusze zrobili mu np: masaż serca, mogliby go dobić.

Reklama

Krzysztof Michalski

Komendant Powiatowy Policji w Kutnie"

Policja z Kutna nie tylko wykazuje zupełny brak wiedzy na temat zasad udzielania pierwszej pomocy, ale nie mówi prawdy. Okrycie kocem ofiary nie wymaga jej poruszania, natomiast koc zdobył dziennikarz "Motoru" (w radiowozie go nie było). Dziwne jest także tłumaczenie komendanta a propos "ułożenia ciała poszkodowanego" - zdaniem specjalistów pozycja w której leży ofiara wypadku nie daje podstaw by sądzić, że ma uszkodzony kręgosłup!

O komentarz poprosiliśmy Cezarego Kijonko, lekarza Lotniczego Pogotowia Ratunkowego:

- Udzielanie pomocy należy zacząć od przykrycia ofiary, a na pewno w takich warunkach atmosferycznych. Najistotniejsze jest podtrzymanie podstawowych funkcji życiowych. Jeśli możemy stwierdzić brak oddechu czy akcji serca (na tętnicy szyjnej) wtedy najważniejsze jest ich przywrócenie, inne obrażenia są drugorzędne. Jeśli poszkodowany jest tylko nieprzytomny, to podstawową czynnością jest wysunięcie żuchwy, by nie doszło do niedrożności układu oddechowego. Tego zabiegu uczą się wszyscy ratownicy drogowi. A w radiowozach powinny być walizki ratunkowe.

Niestety, ofiara wypadku zmarła w szpitalu. Będziemy się starać wyjaśnić tę sprawę, w związku z tym poszukujemy świadków wypadku, który zdarzył się 23 lutego br. około godz. 20.20 w miejscowości Bedlno na drodze krajowej nr 2 między Kutnem a Łowiczem. Informacje proszę zgłaszać pod nr tel. kom. 0609 659 810.

(Tygodnik Motor/PAI/INTERIA.PL)

Dowiedz się więcej na temat: policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy