Policja ryzykuje, kontrolując prędkość kierowców. I każe im jechać pod prąd!

Czy policjanci nie za bardzo ryzykują, przeprowadzając kontrole prędkości? Na filmie, jaki opublikowaliśmy, widać funkcjonariusza krakowskiej drogówki, który wszedł na jezdnię tuż przed nadjeżdżającą ciężarówkę, aby zatrzymać zbyt szybko jadącego kierowcę osobówki. Na domiar złego nakazał mu zjechać "pod prąd".

Żyjemy w kraju, w którym przepisy ruchu drogowego nie obowiązują policjantów "wykonujących czynności służbowe". Od nowelizacji rozporządzenia o zasadach kontroli drogowej, która weszła w życie w 2019 roku, policjanci mogą na drodze właściwie wszystko. Wówczas zalegalizowano np. parkowanie radiowozu na obszarach wyłączonych z ruchu. Zapisano bowiem, że "jeżeli jest to konieczne dla prowadzenia czynności kontrolnych, pojazd policji może zostać unieruchomiony w miejscu, gdzie jest to zabronione, lecz nie zagraża bezpieczeństwu ruchu drogowego." Dotyczy to radiowozów zarówno oznakowanych jak i nieoznakowanych.

Uzasadniając te zmiany podano, że "policjant nie może być traktowany jako typowy uczestnik ruchu drogowego, ponieważ wykonuje zadania w zakresie dbania o bezpieczeństwo na drogach."

Ważny jest również zapis, że "polecenie do zatrzymania pojazdu podaje się z dostatecznej odległości, w sposób zapewniający jego dostrzeżenie przez kierującego pojazdem oraz bezpieczne zatrzymanie w miejscu wskazanym przez policjanta." Ponadto "policjant zatrzymuje pojazd do kontroli w miejscu, w którym nie zagraża to bezpieczeństwu ruchu, a w celu dojazdu do miejsca kontroli, policjant może wydać kontrolowanemu uczestnikowi ruchu polecenie jazdy za pojazdem policji."

Rozporządzenie mówi również, że po zatrzymaniu kierowca powinien pozostać w aucie z rękoma na kierownicy, chyba że zostanie poproszony o opuszczenie auta przez policjanta. Zapis ten jest nagminnie ignorowany przez zestresowanych kontrolą kierowców, co najczęściej nie spotyka się z żadną reakcją funkcjonariuszy. Ponadto zapisano, że kierowca może zostać wpuszczony do radiowozu tylko w szczególnych przypadkach, w tym w celu zapłacenia mandatu kartą, a także okazania nagrania czy sprawdzenia trzeźwości.

Reklama

Tyle przepisy. Czy widoczny na filmie funkcjonariusz nie naruszył żadnego z nich? To nie nam już oceniać...


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy