Pojechał w długą trasę, a przegląd się "zrobił"

Funkcjonariusze ITD w okolicach Dzierżonowa zatrzymali do kontroli samochód z naczepą.

Jego kierowca już na wstępie kontroli oznajmił, że nie posiada dowodu rejestracyjnego ciągnika siodłowego, ponieważ dokument ten został zatrzymany cztery dni wcześniej przez policję z uwagi na stwierdzone usterki techniczne.

Kontrola przeprowadzona przez ITD wykazała, że od tamtej pory stan samochodu się nie poprawił.

Stwierdzono liczne usterki, których charakter wskazywał, że powstały one już jakiś czas temu. W tej sytuacji skierowano pojazd do Okręgowej Stacji Kontroli Pojazdów. W wyniku badania zdiagnozowane zostały kolejne usterki. Ciągnik miał m.in. porozbijane lampy, niesprawne oświetlenie i klakson, zużyte ogumienie, nieszczelności w układzie hamulcowym, całkowity brak hamulca na jednym z kół i wycieki płynów eksploatacyjnych. Z kolei naczepa posiadała niesprawne amortyzatory, zużyte opony i niesprawne oświetlenie.

Reklama

Inspektorzy ustalili jednak, że dwa dni wcześniej samochód miał zostać poddany badaniu technicznemu, jednakże w rzeczywistości kierowca w tym czasie wykonywał przewóz daleko poza miejscowością w której miało się odbyć rzekome badanie techniczne.

Kierowcę ukarano mandatem w wysokości 500 zł, a wobec przewoźnika wszczęto postępowanie wyjaśniające, mające na celu ustalenie osoby odpowiedzialnej za dopuszczenie do ruchu drogowego rażąco niesprawnego pojazdu.

Dodatkowo do starosty odpowiedzialnego za Stację Kontroli Pojazdów skierowany został wniosek o wszczęcie postępowania administracyjnego w sprawie cofnięcia uprawnień diagnoście, który "przeprowadził" fikcyjne badanie techniczne.

Ponadto, w związku z uzasadnionym podejrzeniem popełnienia przestępstwa, materiały z przeprowadzonej kontroli zostały przekazane do prokuratury, w celu oceny przez nią stwierdzonych nieprawidłowości w kontekście naruszenia przepisów Kodeksu Karnego.

(ITD)

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy