Obowiązkowy Wielki Brat w samochodzie

W imię bezpieczeństwa unijni urzędnicy chcą wprowadzić w samochodach nowe, fabryczne wyposażenie obowiązkowe - kamery rejestrujące obraz i prędkość w każdym aucie.

Obowiązkowe "czarne skrzynki" w każdym nowym samochodzie od 2015 r. to wymysł niemieckiego parlamentu, który wystąpił do Komisji Europejskiej o przygotowanie odpowiednich przepisów.

Samochodowy rejestrator miałby nagrywać obraz z kamer, które będą obejmować widok przed maską auta oraz wnętrze pojazdu. Oprócz tego na filmie byłaby zapisywana także prędkość samochodu. Film z rejestratora umożliwiałby w prosty sposób ustalenie przyczyny wypadku drogowego czy sprawdzenie, jak szybko pojazd poruszał się przed zdarzeniem.

Pomysłodawcy przekonują, że "czarna skrzynka" pozwoli także wychwycić wypadki, do których przyczynił się stan techniczny czy błąd konstrukcyjny auta, a nie kierowca. Według założeń, rejestrator samochodowy miałby po pewnym czasie automatycznie kasować zapisane, już niepotrzebne dane. Dostęp do filmu miałaby tylko policja i to jedynie w celu rekonstrukcji wypadku.

Reklama

O rutynowej kontroli prędkości na podstawie urządzenia na razie się nie mówi. To, co budzi wątpliwości kierowców, to ewentualne używanie nagrań z samochodu przez ubezpieczycieli, np. w celu obniżenia wypłaty z autocasco w razie spowodowania kolizji przy zbyt szybkiej jeździe. Dziś w wielu polisach AC obowiązują zapisy o takiej obniżce, ale nie zawsze udaje się firmie ubezpieczeniowej udowodnić przewinienie kierowcy.

Urządzenie, którego montaż proponuje Unia, ma być tanie i może stanowić jeden z elementów systemu automatycznie powiadamiającego o wypadkach (eCall), który już za 3 lata ma stać się obowiązkowy w każdym nowym samochodzie oferowanym we Wspólnocie. Niemieccy politycy przekonują, że montowanie "czarnych skrzynek" spowoduje spadek liczby wypadków o przynajmniej 10 proc. Eksperci to potwierdzają.

"Kilka lat temu przeprowadzono badania na grupie kierowców, którzy mieli obowiązek używania rejestratora jazdy. Efekt? Wszyscy zaczęli się zachowywać bezpieczniej na drodze"- mówi Rafał Matuszak ze stowarzyszenia KIEROWCA.PL. W krajach Unii w wypadkach samochodowych ginie ok. 30 tys. osób rocznie, z czego tylko w Polsce ok. 4 tys.

Kierowcy dobrowolnie używają kamer

Część kierowców już dziś korzysta z rejestratorów jazdy lub specjalnych aplikacji na smartfony. Powód? W razie wypadku lub kolizji mają mocny dowód przeciw sprawcy w postaci filmu.

Rejestrator to małe urządzenie, które składa się z kamery oraz systemu zapisującego obraz na karcie pamięci. Najpopularniejsze na rynku, a zarazem najprostsze "czarne skrzynki" (ceny od ok. 200 zł), tylko nagrywają obraz. Bardziej skomplikowane posiadają wbudowany GPS (służy do określania prędkości pojazdu oraz jego położenia), ekran do podglądu filmów, czujnik ruchu (obraz jest nagrywany, kiedy pojazd znajduje się w ruchu) czy wewnętrzny akumulator.

Zadaniem kierowcy jest tylko zainstalowanie urządzenia i podłączenie go do zasilania poprzez gniazdo zapalniczki. Po przekręceniu kluczyka kamera automatycznie zaczyna nagrywanie, a po zapełnieniu karty pamięci (w zależności od jej pojemności od kilkunastu minut do nawet kilku godzin filmu), najstarsze nagrania są kasowane (nadpisywane).

Wielki brat już działa

Właściciele Subaru mogą dodatkowo obniżyć cenę polisy autocasco w Warcie o 25 proc. Warunek to wyrażenie zgody na badanie przez ubezpieczyciela ostatniej minuty jazdy przed kolizją lub wypadkiem.

Warta korzysta z zapisów parametrów jazdy pochodzących z systemu ratunkowego ISR, który jest montowany w autach Subaru standardowo i służy do automatycznego wzywania pomocy, np. w razie wypadku. ISR co prawda nie rejestruje obrazu, ale mierzy prędkość pojazdu. Jeśli rejestrator wykaże, że kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość na danym terenie o ponad 30 km/h i brał udział w kolizji, dostanie o 20 proc. mniejsze odszkodowanie.

W każdym samochodzie egzaminacyjnym od 2006 r. znajduje się przynajmniej jedna kamera, która rejestruje przebieg egzaminu. Większość Wojewódzkich Ośrodków Ruchu Drogowego zamontowała przynajmniej dwie kamery oraz mikrofon. Sprzęt ma służyć do weryfikacji ewentualnych skarg na egzaminatora czy błędów przez niego popełnionych.

Coraz częściej jest także używany do innych celów. Egzaminator, który podczas egzaminu zauważy łamanie przepisów przez innych kierowców, np. naruszenie zakazu wyprzedzania, przekazuje nagranie policji. Ta zaś na jego podstawie może bez problemu ukarać kierowcę.

Niemal w każdym nowym autobusie komunikacji miejskiej montowane są kamery. Nie tylko filmują one wnętrze pojazdu (działają jak miejski monitoring), ale także rejestrują obraz przez przednią szybę autobusu. W razie kolizji z innym samochodem wystarczy odtworzyć film, aby sprawdzić, kto w rzeczywistości zawinił.

tygodnik "Motor"
Dowiedz się więcej na temat: W imię... | W imię
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy