"Młodzi to potencjalni zabójcy"
Witam redakcję i wszystkich czytelników. Przeczytałem ostatnią wypowiedz kolegi "Odrowąża" i wiem jedno, to nie małolaty powodują te nieszczęścia, to ich rodzice. (*)
Najpierw ojciec kupuje dziecku furę lub oddaje swoją, bo sam kupił sobie nową, a potem się zaczyna: dyskoteki, laski, alkohol, no i oczywiście prochy i zioło - nieodłączny atrybut dobrej zabawy.
Wszystko jest okej do momentu, kiedy przychodzi pora powrotów do domu, kiedy to pijane i niejednokrotnie naćpane towarzystwo za wszelką cenę chce dojechać na chatę, no i nieszczęście gotowe.
Na początek popisówka na parkingu pod lokalem i wystartowali... Przypomina to lotny start do jakiegoś rajdu. Przy odrobinie szczęścia uda się dojechać do domu z nienaruszoną powłoka lakierniczą, ewentualnie drobne zarysowania od przejazdu przez sadek sąsiada (tak po cichu), żeby starzy nie usłyszeli, ale niestety, nie wszystkim się udaje.
Pierwsza sobota lutego, młody chłopak bez prawa jazdy (ale z samochodem) zabiera dwie koleżanki na dyskotekę do miejscowości oddalonej o prawie 40 km, ale co tam przecież to ostatki a tam można zaszaleć, w trakcie imprezy postanowił z jedną z koleżanek zerwać się imprezy.
Alkohol, brawura - 10 km i nieszczęście. Samochód roztrzaskany na drzewie, 17-letnia dziewczyna ginie na miejscu. Tragedia dla rodziców ofiary wypadku, ale nie tylko dla nich. To także tragedia tego młodego człowieka i jego rodziców.
Ludzie opamiętajcie się zanim wyślecie dziecko na kurs prawa jazdy, zanim dacie mu kluczyki do rąk, zadajcie sobie pytanie, zadajcie to pytanie dziecku... Zastanówcie się, czy nie wypuszczacie na drogę potencjalnego zabójcy?
To dzisiaj na tyle... O ile "wydrukujecie" mi ten list, będący przestrogą nie tyle dla tych młodych ludzi, co dla ich rodziców. Pozdrawiam Kalixx.
Dla redakcji: Opisany wypadek zdarzył się w nocy z 3 na 4 lutego bieżącego roku na trasie Krasnobród - Zamość. Zginęła dziewczyna z mojej miejscowości Bodaczów.
(*) - Redakcja nie ingerowała w treść ani w formę listu