Prawo jazdy od 21. roku życia?
Droga redakcjo. Dość często poruszacie trudne tematy.
Nie boicie się też prowokować swoich Czytelników opiniami delikatnie mówiąc kontrowersyjnymi. Może więc i mój list opublikujecie?
Utkwiła mi w głowie dyskusja jaka toczyła się na Waszych łamach jakiś czas temu. Jej "bohaterami" były drzewa. Jedni chcieli, aby zniknęły z poboczy dróg, inni wprost przeciwnie. Ja akurat jestem za nie wycinaniem ich, bo drzewa same nie wybiegają na drogi. To nieodpowiedzialni kierowcy swoją brawurą powodują, że giną wpadając na drzewa.
I właśnie wypadki są tematem mojego listu do Was. Wypadki powodowane przez dzieci za kierownicą. Tak tak. Dzieci. Bo 18-latek za kierownicą samochodu do dzieciak. Powiem więcej. 19-latek, 20-latek też. Tak młodzi kierowcy to największe zagrożenie na drogach.
Sam kiedyś miałem "naście" lat. I wiem co wyprawiałbym za kierownicą, gdyby nie mój ojciec. To on tonował mój temperament, to on pilnował abym jeździł ostrożnie i z rozwagą. Jak? Po prostu, choć miałem prawo jazdy, do 21. roku życia nie pozwalał mi jeździć samemu. Albo towarzyszył mi on, mama lub starsza o 6 lat siostra. Wkurzało mnie to straszliwe wtedy, ale z perspektywy czasu dziękuje im za to.
Teraz mam 36 lat. I 10 letniego syna. I wiem, że do 21 roku życia nie pozwolę mu prowadzić auta bez towarzystwa osoby starszej. A co najważniejsze doświadczonej w prowadzeniu samochodu.
A do władz apeluję! Proszę zapomnijcie o pomysłach typu "prawo jazdy dla 16-latka". Dla dobra tychże 16-latków. Pozdrawiam redakcję i Czytelników. Odrowąż
***