Mandaty do 2 tys zł, bezterminowa utrata prawa jazdy

Policja chce, aby kierowca, który przekroczy dozwoloną prędkość o 50 km/h, tracił prawo jazdy na trzy miesiące. Jeśli w tym czasie dwukrotnie wsiądzie za kierownicę, straci je bezterminowo. Rozważana jest także podwyżka mandatów nawet do 2 tys. zł.

Przekraczanie wyznaczonej prędkości jest w Polsce najczęstszą przyczyną wypadków śmiertelnych. Szanse przeżycia pieszego spadają wraz ze wzrostem prędkości samochodu - przy prędkości 30 km/h dziewięciu na dziesięciu pieszych przeżywa, podczas gdy przy prędkości 50 km/h aż siedem osób z dziesięciu ginie.

Propozycje odbierania prawa jazdy za przekroczenie dopuszczalnej prędkość o 50 km na godzinę znalazły się w projekcie nowelizacji ustawy o kierujących pojazdami, nad którą trwają konsultacje międzyresortowe.

Jak podkreślono w uzasadnieniu projektu kierujący, który wielokrotnie kierował pojazdem w okresie cofnięcia prawa jazdy, aby je odzyskać będzie musiał ponownie zdać egzamin.

Reklama

"Można się spodziewać, że wraz z wprowadzeniem w życie nowych przepisów, obawa przed konsekwencjami, czyli utratą uprawnień do kierowania pojazdami, przyczyni się do zwiększenia zdyscyplinowania kierujących" - napisano w uzasadnieniu.

Przypomniano, że podobne rozwiązania funkcjonują w niektórych państwach w Europie m.in. w Grecji, Belgii, Danii, Czechach, Estonii, Portugalii, Norwegii, Litwie, Holandii, Francji, Hiszpanii, Słowenii, Szwajcarii i w Rumunii.

Ministerstwo Spraw Wewnętrznych na prośbę Komendy Głównej Policji rozważa też inne możliwości zaostrzenia przepisów, w tym podwyżkę mandatów nawet do 2 tys. zł. "Chodzi bardziej o mandaty wystawiane za szczególnie rażące naruszenia zasad ruchu drogowego. Chodzi o to, by móc podnieść kwotę bazową i wymierzać jeszcze większe mandaty" - mówił wiceszef MSW Marcin Jabłoński podczas obchodzonego w maju Europejskiego Dnia Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.

W Polsce maksymalna wysokość mandatu za jedno wykroczenie to 500 zł (a w przypadku tzw. zbiegu wykroczeń - maksymalnie 1 tys. zł). Policjanci uważają, że to zbyt niska kara, nieadekwatna zwłaszcza za czyny szczególnie niebezpieczne. Kwota ta nie zmieniła się od 1995 r., podczas gdy średnia płaca wzrosła w tym czasie prawie pięć razy.

Pod uwagę brany jest także pomysł, zgodnie z który pieszy na pasach miałby absolutne pierwszeństwo. Obecnie kierowca ma bezwzględny obowiązek zatrzymania pojazdu, dopiero w momencie, gdy pieszy wkroczy na pasy. "Mówimy o pewnym doregulowaniu tego pierwszeństwa tak, aby nie było wątpliwości, że pieszy rzeczywiście jest na przejściu uprzywilejowany. Oni zawsze są na pozycji przegranej, bo odnoszą obrażenia" - mówił przed wakacjami komendant główny policji nadinsp. Marek Działoszyński.

Ze statystyk policyjnych wynika, że bezpieczeństwo na drogach poprawia się. Mimo to w całym 2012 roku doszło do 37 tys. wypadków, w których zginęło 3,5 tys. osób, w tym ponad 1 tys. pieszych. Do dużej liczby wypadków w Polsce, oprócz nadmiernej prędkości, przyczyniają się także: nietrzeźwość kierowców, niezapinanie pasów, brak widoczności pieszych i rowerzystów, nieużywanie kasków przez rowerzystów oraz ciągle zbyt mała liczba dróg ekspresowych i autostradach. To właśnie oddawanie nowych odcinków wysokiej klasy dróg przekłada się na malejącą od kilku lat liczbę wypadków i ofiar. Innym czynnikiem, którego nie zwalczy się podwyżką mandatów jest wiek używanych przez Polaków samochodów, pozbawionych ESP czy poduszek powietrznych.

Według danych policji w ostatnim dziesięcioleciu najtragiczniejszy był 2003 rok. W ponad 51 tys. wypadków drogowych, zginęło ponad 5,6 tys. osób.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy