Kierowcy wierzą w popularny mit o oponach. Oszczędzając ryzykują życiem

Jazda latem na oponach zimowych to popularny wśród kierowców zwyczaj. Wiele osób decyduje się "dojechać" w sezonie letnim zużyte "zimówki" i w ten sposób odsunąć w czasie zakup nowego kompletu ogumienia. W racjonalnym podejściu do gospodarowania finansami nie ma nic niestosownego pod warunkiem, że zdajemy sobie sprawę z konsekwencji jazdy na zimówkach latem.

Wokół takiego zachowania narosło przez lata wiele mitów. Najpopularniejszy, który może nas kosztować zdrowie i życie - mówi np. o tym, że opony zimowe latem skracają drogę hamowania.  W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Hamowanie, zwłaszcza przy prędkościach autostradowych, może być nawet o - uwaga - 1/4 dłuższe

Opony zimowe latem. Hamowanie nawet o 1/4 dłuższe

Kierowcy kombinują tak: ponieważ opony zimowe są zauważalnie miększe od letnich (większa ilość krzemionki), w razie nagłego hamowania lepiej "kleją się" do nawierzchni i - w efekcie - auto zatrzymuje się szybciej. Zimówki mają przecież wyższe opory toczenia (w efekcie czego auto zużywa też więcej paliwa), więc w tej teorii musi coś być! Rzeczywiście, na chłopski rozum - logiczne. Problem w tym, że to kompletna bzdura.

W praktyce miększa mieszanka i głębsza rzeźba bieżnika sprawiają, że w czasie gwałtownych manewrów bieżnik mocno się odkształca, czego efektem jest nie tylko zauważalne pogorszenie stabilności prowadzenia, ale też - właśnie - gorsza przyczepność. Droga to nie tor Formuły 1. Opony szosowe muszą mieć przecież odpowiednią rzeźbę bieżnika, by poradzić sobie np. w strugach ulewnego deszczu. W efekcie - miękka mieszanka - nie zapewnia wcale lepszych osiągów, opracowano ją bowiem z myślą o konkretnych warunkach pogodowych. 

Reklama

Opony zimowe latem. Testy hamowania dają do myślenia

Wiele osób zarzuci mi pewnie, że przemawiam głosem "lobby" producentów opon. To prawda, tyle że za owymi producentami stoją lata doświadczeń i tysiące kilometrów badań. Dowody? Ciekawymi przemyśleniami na temat "dojeżdżania" zimowek latem podzielił się ostatnio TÜV SÜD Polska. Sprawdzano, jak opony zimowe radzą sobie w czasie hamowania awaryjnego z prędkości zaledwie 85 km/h czyli aż o 55 km/h mniejszej, niż dopuszczalne na polskich autostradach 140 km/h.

Jak czytamy w opisie badania:

Sama metoda badania obejmowała pomiar wartości opóźnienia i długości pokonanej drogi podczas hamowania awaryjnego przy użyciu "oprzyrządowanego samochodu osobowego wyposażonego w układ przeciwblokujący (ABS)". Badanie przeprowadzono na torze Skoda Autodrom w Poznaniu. Testom poddano samochód wyposażony w popularne ogumienie w rozmiarze (205/55 R 16 91H). 

"Dojeżdżasz" zimówki latem? Trzymaj dystans na autostradzie

Przejazdy wykonywane były w letni dzień przy temperaturze otoczenia wynoszącej skromne 23 stopnie Celsjusza. Sama nawierzchnia miała temperaturę do 40 stopni Celsjusza. Uściślijmy - komplety opon były nowe, a stan techniczny testowanego samochodu - perfekcyjny, czyli daleki od typowego dla polskich ogłoszeń "nic nie stuka, nic nie puka". Wnioski? "Dojeżdżając" opony zimowe w sezonie letnim, pamiętajmy by trzymać dystans zwłaszcza na drogach szybkiego ruchu.  

Pomiary drogi hamowania z prędkości 85 km/h w temperaturze 23 stopni Celsjusza prezentowały się następująco:

Opony letnie

  • sucha nawierzchnia - 28 m,
  • mokra nawierzchnia - 35 m.

Opony zimowe

  • sucha nawierzchnia - 37 m,
  • mokra nawierzchnia - 43 m.

Oznacza to, że w pierwszym przypadku auto na letnich oponach zatrzymało się aż o 9 metrów szybciej niż taki sam samochód na oponach zimowych czyli ponad dwie długości samochodu lub przejścia dla pieszych! Różnica w drodze hamowania na mokrej nawierzchni wynosiła 8 metrów na korzyść opon letnich. 

Jazda na oponach zimowych latem. Uważaj w upały i w czasie deszczu

Droga hamowania dłuższa nawet o 1/4 to tylko jedna z "manier" opon zimowych, które ujawniają się latem. Inne niebezpieczeństwo polega na odkształcaniu się samej opony, co skutkować może tzw. "wystrzałem". Nie przez przypadek fragmentu rozerwanych opon widuje się na poboczach głównie w miesiącach wakacyjnych.

Z jazdą na oponach zimowych latem wiąże się też inne ryzyko - aquaplaning. Spieszę przypomnieć, że najbardziej deszczowym miesiącem w Polsce jest... lipiec. Właśnie w czasie wakacji jesteśmy świadkami największej liczby burz, w czasie których dochodzi do szczególnie intensywnych opadów. Chociaż na pierwszy rzut oka trudno w to uwierzyć, suma miesięcznych opadów w lipcu jest nawet czterokrotnie wyższa niż w lutym.

Producenci opon doskonale zdają sobie z tego sprawę, wiec bieżnik opon letnich projektowany jest właśnie pod kątem jak najskuteczniejszego odprowadzania wody. Z tego względu opony zimowe są zdecydowanie bardziej podatne na aquaplaning.

Podsumowując: w jeździe na oponach zimowych latem nie ma nic złego, o ile jesteśmy w pełni świadomi przydatności takiego ogumienia w konkretnych warunkach pogodowych.  Mówiąc wprost - jeśli - decydujemy się na taki krok chociażby ze względów finansowych - pamiętajmy o utrzymywaniu bezpiecznej odległości od poprzedzającego pojazdu, zwłaszcza w czasie jazdy po drogach szybkiego ruchu i gdy nawierzchnia nie jest sucha. Dotrzymanie tempa "mistrzom" lewego pasa, w razie hamowania może być dla nas iście zabójczym doświadczeniem. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama