​Jechał bez OC. Musi zapłacić 3 mln zł!

Polacy kierowcy coraz częściej poruszają się użyczonymi pojazdami. Niestety, aż 80 proc. siadających za kierownicą cudzego auta nie zaprząta sobie głowy tak ważą kwestią, jak ta, czy pojazd ma obowiązkowe ubezpieczenie OC.

W ubiegłym roku co czwarty wypadek drogowy spowodowany został przez kierowcę, który nie był właścicielem pojazdu. Takie informacje płyną z danych z ogólnopolskiej bazy polis prowadzonej przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Odsetek ten stale rośnie - w ostatnich pięciu latach wzrósł aż dwukrotnie. Niestety, jedynie 20 proc. polskich kierowców wie, że gdy prowadząc pojazd bez OC spowoduje wypadek - to z własnej kieszeni musi zwracać odszkodowanie za jego skutki (do spółki z właścicielem pojazdu, który nie wykupił ubezpieczenia).

W takich sytuacjach ofiary wypadku otrzymują odszkodowanie od Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego (gdy zdarzenie miało miejsce w Polsce) lub odszkodowanie refundowane jest przez Polskie Biuro Ubezpieczycieli Komunikacyjnych (gdy wypadek wydarzył się za granicą). Po wypłacie świadczenia obydwie te instytucje występują o zwrot wypłaconej sumy (tzw. regres) - zarówno do kierującego jak i właściciela nieubezpieczonego pojazdu.

Reklama

Regres. To brzmi groźnie

Tylko w 2013 roku Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny rozpoczął prowadzenie 3,5 tysiąca nowych spraw regresowych - o 400 więcej niż rok wcześniej. Średni regres sięga 10 tysięcy złotych - czyli ponad dwadzieścia razy więcej niż wynosi średnia składka za komunikacyjne ubezpieczenie OC w Polsce. To pokazuje, jak bardzo nieopłacalna jest jazda bez OC - rekordzista ma do zwrotu ponad 1,6 mln złotych!

Rośnie też liczba regresów przekraczających kilkaset tysięcy złotych. Na koniec ubiegłego roku Fundusz prowadził łącznie blisko 18 tysięcy spraw - w stosunku do kierowców i nieubezpieczonych posiadaczy pojazdów - o zwrot odszkodowania wypłaconego ofiarom wypadków. Całkowite należności z tytułu roszczeń regresowych przekroczyły 160 mln złotych.

Za granicą jeszcze gorzej

Coraz częściej Polacy wyjeżdżają za granicę samochodem, bez ważnego ubezpieczenia OC. Tylko w 2013 roku kierowcy z Polski poza granicami kraju spowodowali 44,1 tys. wypadków (o 3 tys. więcej niż rok wcześniej). W minionym roku PBUK zrefundowało odszkodowania za 208 szkód, spowodowanych przez kierujących pojazdami z polskimi tablicami rejestracyjnymi i bez ważnego ubezpieczenia OC. Z tego tytułu Polskie Biuro wypłaciło prawie 4 mln złotych tj. o 24 proc. więcej niż rok wcześniej. Na koniec 2013 roku łączne należności PBUK od nieubezpieczonych sięgały 18,4 mln złotych (wzrost o 16 proc.) - obecnie prowadzonych jest ponad siedemset postępowań regresowych. Średnia wartość szkody, w stosunku do danych z 2012 roku, wzrosła o 800 złotych i wyniosła 15,4 tys. złotych. Rekordzista ma do zapłacenia względem PBUK przeszło 3 mln złotych za wypadek spowodowany zagranicą bez ubezpieczenia OC.

Żądania zwrotu wypłaconego odszkodowania mogą spodziewać się również ci, którzy wprawdzie spowodowali wypadek pojazdem z ważną polisą OC, ale  byli pod wpływem alkoholu lub narkotyków, zbiegli z miejsca wypadku czy nie posiadali wymaganych uprawnień do kierowania pojazdem. Z danych zebranych przez Polską Izbę Ubezpieczeń wynika, że roczna wartość regresów kierowanych do nietrzeźwych kierowców może wynosić 50-60 mln zł. Średnia szkoda związana z nietrzeźwym kierowcą to 10-12 tys. zł  - to ponad dwa razy więcej niż średnia szkoda z komunikacyjnego OC w Polsce (5 tys. złotych).

Przykłady regresów wobec sprawców wypadków:

UFG wypłacił ponad 410 tys. złotych

Czterdziestokilkuletni właściciel samochodu ciężarowego, bez polisy OC, wykonując manewr zmiany pasa ruchu w miejscu niedozwolonym zajeżdża drogę samochodowi osobowemu, który wbija się w ciężarówkę. W wypadku ginie młode małżeństwo; ich kilkuletni syn odnosi tylko drobne obrażenia. Elementem odszkodowania, nadal wypłacanego przez UFG, jest m.in. comiesięczna renta dla osieroconego chłopca. Niedawno sprawa ta została wznowiona: rodzina wystąpiła o zadośćuczynienie dla dziecka za śmierć rodziców. Fundusz prowadzi regres do sprawcy tego wypadku, który próbuje ukryć swój majątek.

UFG wypłacił ponad 440 tys. złotych

Dzwudziestokilkulatek, kierując nieubezpieczonym pojazdem swojego pracodawcy (praca na umowę zlecenie) wymusza pierwszeństwo na drodze. Osoba poszkodowana (w chwili zdarzenia: właściciel prywatnej firmy, rodzina na utrzymaniu) w wyniku  wypadku niemal traci wzrok, ma I grupę inwalidztwa, potrzebuje codziennej pomocy. Fundusz wystąpił o zwrot wypłaconego odszkodowania zarówno do właściciela nieubezpieczonego pojazdu jak i do sprawcy wypadku. Właściciel samochodu zmarł przed kilku laty, spłacając tylko część długu. Od tego czasu UFG dochodzi zwrotu odszkodowania już tylko od sprawcy wypadku.

UFG wypłacił ponad 760 tys. złotych

Dwudziestoletni posiadacz auta bez OC pożycza je koledze, który powoduje wypadek i ginie w nim. UFG dochodzi więc roszczeń tylko od nieubezpieczonego posiadacza pojazdu, który początkowo nie chce przyjąć do wiadomości swojej odpowiedzialności, uważając, że za spowodowanie wypadku odpowiada wyłącznie jego sprawca. O odszkodowanie do UFG zwrócił się jeden z pasażerów pożyczonego auta, który w wypadku doznał złamania kręgosłupa; ma bezwład kończyn i wymaga stałej opieki. Lekarze orzekli u niego trwały uszczerbek na zdrowiu przekraczający 130 proc. Elementem odszkodowania jest renta w wysokości ponad 3 tys. złotych miesięcznie (m.in. na zwiększone potrzeby).

PBUK wypłacił ponad 2,6 mln złotych

Przed ośmiu laty, podczas wakacyjnego pobytu w Niemczech, zarejestrowany w Polsce samochód - zjechał na przeciwny pas ruchu, powodując czołowe zderzenie z autem jadącym z naprzeciwka. Poszkodowany kierowca drugiego auta, dwudziestokilkuletni obywatel Niemiec, został ciężko ranny. Wątpliwe jest czy będzie w stanie kiedykolwiek podjąć pracę. Jego stan okazał się na tyle poważny, że strona niemiecka zasygnalizowała utworzenie rezerwy na tę szkodę w wysokości limitu sumy gwarancyjnej obowiązującej w Niemczech w dniu wypadku, tj. 2,5 mln euro na osobę.

Dotychczas PBUK zrefundowało stronie niemieckiej, z tytułu tej szkody, kilkaset tysięcy euro (równowartość ponad 2,6 mln złotych) i sprawa pozostaje otwarta. Po wypłacie odszkodowania Polskie Biuro wystąpiło z regresem do posiadacza i kierującego pojazdem z polskimi tablicami rejestracyjnymi. Ponieważ dłużnicy nie zapłacili należności dobrowolnie, sprawa została skierowana na drogę sądową. PBUK uzyskało tytuł wykonawczy i skierowało sprawę do komornika, który podjął egzekucję.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy