Fotoradary czyli droga rewolucja
W ciągu pięciu lat liczba śmiertelnych ofiar wypadków na drogach krajowych ma się zmniejszyć z 2000 do 500.
Pomóc w tym mają fotoradary, bezpieczne przejścia dla pieszych i zmiana ograniczeń prędkości.
Na pierwszy ogień, jeszcze w tym roku pójdzie krajowa "ósemka". Projekt jej modernizacji to tylko część programu "Drogi Zaufania", który ma poprawić bezpieczeństwo na wszystkich drogach krajowych. Do 2008 r. zostanie nim objętych kolejnych osiem dróg, a w roku 2009 pozostałych 88 tras tej kategorii. - Co roku na drogach krajowych ginie ponad 2000 osób.
Do 2013 r. musimy zredukować liczbę zabitych o 75 procent - do 500 osób - mówi Waldemar Królikowski, zastępca Generalnego Dyrektora Dróg Krajowych i Autostrad. Dodaje, że po raz pierwszy w Polsce program poprawy bezpieczeństwa został przygotowany tak kompleksowo.
- Mają zostać połączone interesy wszystkich użytkowników dróg: kierowców i pieszych oraz mieszkańców miejscowości leżących wzdłuż dróg krajowych - obiecuje.
Pieszy pod ochroną
Po analizach przygotowanych przez naukowców z Politechniki Gdańskiej i Krakowskiej przygotowano kompleksowy plan modernizacji trasy nr 8.
- Sama przebudowa dróg nic by nie dała, więc chcemy połączyć ją z działaniami kontrolnymi policji i edukacją kierowców - wyjaśnia Królikowski. Podstawowe zadanie to przede wszystkim oddzielenie ruchu pieszych od samochodowego.
Według statystyk aż 30 proc. ofiar śmiertelnych na drogach krajowych to właśnie piesi. Na odcinkach, gdzie istnieje największe zagrożenie, powstaną chodniki i barierki, dodatkowe sygnalizacje świetlne i kładki. Istniejące przejścia zostaną doświetlone, pojawią się także nowe wysepki i zwężenia dróg. Duże zmiany czekają też kierowców.
- Zaplanowaliśmy weryfikację ograniczeń prędkości - wyjaśnia dyrektor Królikowski. - Na odcinkach, które są bezpieczne, będzie można jechać nawet 100 km/h, a tam, gdzie dochodzi do dużej liczby wypadków, tylko 50 km/h - zapewnia i dodaje, że znikną "czarne punkty". - Badania wykazały, że kierowcy szybko do nich przywykli i są one nieskuteczne - mówi wiceszef GDDKiA. Pojawi się zupełnie nowe ograniczenie z tzw. chmurką. Będzie ono obowiązywać tylko podczas złych warunków atmosferycznych, np. na mokrej i śliskiej nawierzchni.
Dobrą wiadomością dla kierowców będzie na pewno skrócenie niektórych obszarów zabudowanych, tam gdzie ograniczenie prędkości nie ma uzasadnienia, a także wycięcie drzew na łącznym odcinku 8 km, gdzie stoją one zbyt blisko drogi, stanowiąc śmiertelne zagrożenie. Podobne działania będą podejmowane w następnych latach na pozostałych drogach krajowych.
Bezpieczeństwo kosztuje
Tylko w tym roku na modernizację drogi krajowej nr 8 GDDKiA wyda około 130 mln zł.
W następnych " latach programem zostaną objęte pozostałe trasy tej kategorii, a realizacja całego programu będzie kosztować około 3 mld zł. W tę kwotę nie wliczono fotoradarów, które na razie staną na całej długości "ósemki". Za 93 urządzenia zapłaci policja, jednak miejsca, w których staną, wybrała - na podstawie dokładnych analiz - GDDKiA. Właśnie ten punkt projektu budzi największe kontrowersje.
- To totalna bzdura! Teraz będę jechał do domu 5 godzin! - denerwuje się czytelnik "Motoru", który zadzwonił po ogłoszeniu planów GDDKiA.
Jednak wg pomysłodawców czas podróży "ósemką" nie zwiększy się znacząco. - Dzięki pozostałym działaniom ruch będzie płynniejszy, nie będą się tworzyły korki i nie dojdzie do paraliżu ruchu - twierdzi Waldemar Królikowski. Ilona Butler z Instytutu Transportu Samochodowego uważa, że fotoradary są konieczne.
- Te 93 planowane urządzenia na 800 km "ósemki", to naprawdę niewiele. Poza tym, jak wykazują badania, fotoradary znacznie zwiększają bezpieczeństwo na drogach, a Polska niestety jest w tej dziedzinie na szarym końcu Europy - uważa Butler i przywołuje przykład Francji, gdzie na drogach stoi już ponad 1000 takich urządzeń. - Dzięki temu Francuzi znacznie zmniejszyli liczbę wypadków i osób zabitych na drogach.
Problemy z egzekucją
Jednak żeby taka liczba fotoradarów była efektywna, konieczne są zmiany w przepisach. Już teraz policja ma kłopoty z obróbką danych z istniejących fotoradarów.
Każde zdjęcie musi być przetworzone, a kierowca - zidentyfikowany. Mandaty muszą zostać wypisane i wysłane. To wszystko zajmuje czas i angażuje ludzi, których i tak policji brakuje. Strach pomyśleć, co się stanie, jeżeli nagle pojawi się kolejnych kilkadziesiąt takich urządzeń.
- Aby egzekucja była skuteczna, najpierw trzeba uporządkować przepisy - uważa Ilona Butler. Podstawowe zmiany to wprowadzenie prawa umożliwiającego nakładanie mandatu na samochód, a nie na kierowcę. Zlikwiduje to konieczność identyfikacji kierującego autem na zdjęciu.
Ważną sprawa jest utworzenie Centrum Mandatowego, do którego drogą elektroniczną spływałyby dane z policyjnych fotoradarów. Centrum identyfikowałoby sprawcę wykroczenia i wysyłało mu mandat. Podobne rozwiązanie działa już we Francji. Dziennie może przetworzyć nawet 30 tys. mandatów. Projekt ustawy, która tworzy takie Centrum, powstał już w zeszłym roku. Kiedy wejdzie w życie, jeszcze nie wiadomo.
Na efekty poczekamy
Efekty programu modernizacji dróg krajowych poznamy zapewne dopiero po roku 2013. Wtedy liczba zabitych na drogach krajowych powinna zmniejszyć się z ponad 2000 do 500. Na wszystkich drogach musi spaść o połowę, czyli do ok. 2800. Taki obowiązek nałożyła na nas Unia Europejska. GDDKiA twierdzi, że 3 mld zł, jakie wydamy na program "Drogi zaufania", to niewiele w porównaniu z 8 mld zł strat, jakie co roku przynoszą wypadki i to tylko na drogach krajowych.
Nie mówiąc o tym, że tragedie ludzkie, do jakich dochodzi, są niemierzalne w żaden sposób. Cieszyć może fakt, że wreszcie o bezpieczeństwie na drogach myśli się kompleksowo, a nie doraźnie, zaś politycy i urzędnicy nie odwracają głowy od problemu.
Takie akcje, jak "Drogi zaufania", mogą zakończyć się sukcesem, pod warunkiem że tam, gdzie to konieczne, będą poprzedzone konkretnymi zmianami w prawie. Jeżeli się tak nie stanie, plany zwiększenia bezpieczeństwa okażą się tylko pobożnym życzeniem.