Co zrobić, gdy znaku nie dało się zobaczyć?
Wyjaśniamy wątpliwości dotyczące obowiązywania przepisów w przypadku znaków drogowych, które są zasłonięte, uszkodzone lub "zniknęły".
Teoretycznie niewidoczne znaki nie powinny być problemem. Powód? Zarządcy dróg na bieżąco monitorują sytuację i wszelkie nieprawidłowości są przez nich usuwane.
Wynikałoby z tego, że kierowca tylko sporadycznie może spotkać np. znak uszkodzony przez wandali, bo w kilka godzin jest on wymieniany bądź naprawiany. Jeśli do tego dodać policję, straż miejską, a nawet firmy zajmujące się miejską zielenią, które także pilnują oznakowania, kłopoty nie powinny występować.
Rzeczywistość nie prezentuje się w tak różowych barwach. Czy kierowca może odpowiadać za wykroczenie, jeśli nie zauważy znaku i złamie przez to przepisy, np. dotyczące zakazu parkowania?
"Przed interwencją zawsze sprawdzamy, czy dane miejsce jest prawidłowo oznakowane. Jeśli są uchybienia, strażnicy przekazują tę informację zarządcy drogi i odstępują od działań wobec kierowców" - tłumaczy Monika Niżniak ze stołecznej straży miejskiej. Za "zignorowanie" niewidocznego znaku kierowca nie dostanie mandatu także od policjanta.
Zasłonięte czy brakujące oznakowanie może jednak przyczynić się do kolizji lub wypadku (np. przy braku informacji o obowiązku ustąpienia pierwszeństwa). Jeśli uczestnicy zdarzenia rzeczywiście nie wiedzieli o problemach z oznakowaniem i doszło do stłuczki, dla policji sytuacja jest prosta.
"Nie ma możliwości, aby kierowcy odpowiadali za wypadek, jeśli do niego doszło tylko z powodu błędów w oznakowaniu drogi" - mówi podinsp. Armand Konieczny z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Trzeba jednak pamiętać, że zanim zapadnie decyzja o braku zarzutów dla kierowcy, przeprowadzone zostanie skrupulatne dochodzenie mające wykazać, czy faktycznie nie wiedział on o zasłoniętym znaku lub nie mógł się domyślać, jaki znak stoi/powinien stać w danym miejscu.
Na uniewinnienie nie może liczyć np. osoba, której udowodni się, że wyjeżdżała z drogi podporządkowanej i nie ustąpiła pierwszeństwa, bo znak "ustąp pierwszeństwa" został zasłonięty, choć widziała ona, że pojazd zbliżający się z lewej strony miał znak "droga z pierwszeństwem".
Przy niewskazaniu kierowcy winnego kolizji/wypadku, w których przyczyną zdarzenia było wadliwe oznakowanie lub jego brak, mogą pojawić się problemy z odszkodowaniem wypłacanym z polisy OC.
"Jeśli za nieprawidłowości w oznakowaniu drogi, które były bezpośrednią przyczyną kolizji, odpowiada jej zarządca, który np. nie ustawił znaku, to także on odpowie finansowo za szkodę. Kiedy jednak znak został skradziony lub zamieniony i zarządca nic o tym nie wiedział, trudno będzie uzyskać od niego odszkodowanie" - zaznacza podinsp. Armand Konieczny. W takich sytuacjach nie pozostaje nic innego, jak skorzystanie z autocasco lub naprawa auta z własnej kieszeni.
Kierowca, który widzi problem z oznakowaniem (znak jest niewidoczny, zniszczony, został skradziony lub przestawiony), powinien o nim poinformować zarządcę drogi. Jak ustalić, do kogo należy droga? Najłatwiej zgłosić się do urzędu gminy, przez którą przebiega dana droga. Urzędnicy bez problemu wskażą, kto za nią odpowiada i powinien zająć się wadliwym oznakowaniem. Jeśli problem był zgłaszany, a mimo to nie zostały podjęte działania i doszło do wypadku, którego przyczyną były kłopoty z oznakowaniem drogi, odpowiedzialność karna i finansowa spada na zarządcę drogi.