Kara za brak OC na rower. Zaoszczędziła 50 zł, teraz zapłaci tysiące
Jazda rowerem po mieście potrafi być bardzo przyjemną aktywnością. Wystarczy jednak chwila nieuwagi, by odprężająca przejażdżka zamieniła się w życiowy koszmar. Na własnej skórze przekonała się o tym rowerzystka z Warszawy, która uczestniczyła w kolizji drogowej. Choć wyszła z tego bez szwanku, to niestety ucierpiał jej domowy budżet. Ta historia to przestroga dla innych rowerzystów.

Spis treści:
Część cyklistów nie zdaje sobie sprawy z tego, że odpowiada w równym stopniu, co kierujący pojazdami mechanicznymi za bezpieczeństwo ruchu drogowego. Dlatego właśnie ważna jest świadomość obowiązujących przepisów, ale także wiedza na temat odpowiedzialności sprawców wykroczeń na dwóch kółkach. Okazuje się, że chwila nieuwagi może oznaczać dotkliwe konsekwencje, które mocno obciążą domowy budżet.
Nieoczekiwana kolizja i przykre konsekwencje dla rowerzystów
Jakiś czas temu rowerzystka z Warszawy została zaskoczona pismem od firmy ubezpieczeniowej, która domaga się od niej zapłaty równowartości używanego samochodu. Zgodnie z treścią otrzymanego listu, rowerzystka ma zapłacić ponad 28 tys. złotych. Ma to związek ze zdarzeniem drogowym, w którym zgodnie z notatką policyjną, doprowadziła do kolizji i uszkodzenia samochodu marki Mazda. Ubezpieczyciel zdążył już wypłacić kierowcy należne odszkodowanie, a następnie zdecydował się odzyskać pieniądze od sprawczyni. Na ustaloną kwotę składa się 26 658 zł odszkodowania i 1355 zł odsetek. O całej sprawie poinformowano na profilu "EL. 00000 - Zmotoryzowani Mieszkańcy Łodzi".
Rowerzystka z Warszawy nie jest wcale jednostkowym przykładem. W innym artykule czytamy o kłopotach użytkownika Reddita z Krakowa, który otrzymał wezwanie do zapłaty 23,5 tys. zł za spowodowaną szkodę. Sytuacja w jego przypadku była bliźniaczo podobna, co w przypadku rowerzystki z Warszawy. Mężczyzna spowodował kolizję z samochodem, wyszedł z niej cało, lecz po roku od zdarzenia również otrzymał nieprzyjemny list.
Ubezpieczenie OC dla rowerzysty. Jedyne słuszne rozwiązanie
Obie historie, choć wydarzyły się w innych miastach, łączy ten sam wspólny mianownik. Rowerzyści nie posiadali ubezpieczenia OC, które pozwoliłoby pokryć szkody wyrządzone na samochodach. Te, jak przekonali się cykliści, potrafią być bardzo kosztowne nawet, jeśli wydają się nieznaczne. Naprawy rys, uszkodzonych reflektorów LED czy czujników zainstalowanych w zderzaku, generują horrendalne kwoty w ASO. Każda z tych rzeczy oznacza wydatek liczony w tysiącach złotych.
Przed tak drastycznym scenariuszem można się na szczęście zabezpieczyć wykupując polisę OC w życiu prywatnym. Taka polisa okaże się wybawieniem w sytuacji, gdy zdarzy nam się spowodować jakąś kolizję. Jej koszt jest zazwyczaj stosunkowo niski (wynosi zaledwie 50-60 zł), lecz w razie popełnienia błędu na drodze, zapewnia ochronę przed problemami finansowymi.
Gdzie kupić ubezpieczenie OC dla rowerzysty?
Ubezpieczenie OC w życiu prywatnym, obejmujące również sytuacje, gdy poruszamy się rowerem, można kupić samodzielnie przez internet lub jako rozszerzenie do polisy mieszkaniowej. W drugim przypadku należy zwrócić uwagę na zakres terytorialny. Istotną kwestią jest, by nie był on ograniczony jedynie do adresu nieruchomości. W ten sposób za kilkadziesiąt złotych rocznie można mieć ochronę nawet do 100 tys. zł i spokój w przypadku spowodowania kolizji rowerem.