Chcieli zlikwidować straż miejską za akcję fotoradarową
Wczorajsze referendum w sprawie likwidacji Straży Miejskiej w Pszczynie na Śląsku jest nieważne, ponieważ frekwencja w głosowaniu nie przekroczyła wymaganych 30 proc. uprawnionych.
Głosowało niewiele więcej osób, niż podpisało się pod wnioskiem o referendum.
Głosowanie było inicjatywą Kongresu Nowej Prawicy, który pod wnioskiem w tej sprawie zebrał ponad 5 tys. podpisów. W ok. 50-tysięcznej gminie Pszczyna uprawnionych do głosowania było 40,3 tys. osób. By referendum było ważne, powinno głosować ponad 12,1 tys. mieszkańców. Przyszło o połowę mniej osób.
"Ten wynik pokazuje, że referendum było niczym innym, jak akcją marketingową Kongresu Nowej Prawicy, przeprowadzoną z publicznych środków. Nie przełożyło się to na faktyczne zainteresowanie mieszkańców" - skomentował w niedzielę wieczorem burmistrz Pszczyny Dariusz Skrobol.
Przeprowadzenie referendum kosztowało gminną kasę ok. 80 tys. zł. Jak powiedział burmistrz, środki te można było przeznaczyć na inne, ważniejsze cele.
Inicjatorzy referendum wskazywali, że straż nie spełnia należycie powierzonych jej zadań, a jej utrzymywanie jest marnotrawstwem środków. Z tą argumentacją nie zgadzały się władze miasta.
Według burmistrza Skrobola, niechęć grupy mieszkańców do Straży Miejskiej wynika z prowadzonej kilka lat temu - za rządów poprzednich władz miasta - akcji fotoradarowej. W tych częściach gminy, gdzie wówczas wystawiano najwięcej mandatów, frekwencja przeciwników straży była zauważalnie wyższa. Obecnie pszczyńska straż nie używa już fotoradaru.