Używana Skoda Octavia II (2004-2012) - test długodystansowy
Nic tak nie dyscyplinuje użytkownika w regularnym serwisowaniu auta jak groźba kosztownych awarii wynikających z braku dbałości. A co, jeśli konsekwencji brak?
TESTOWANA SKODA OCTAVIA II 2.0 TDI CR
- przebieg: 225 tys. km
- rok produkcji: 2011
- start: 0 km
- meta: 225 tys. km
- obecna wartość: 38 tys. zł
SKODA OCTVIA II: O MODELU
lata produkcji: 2004-2012
silniki benzynowe: 1.2-2.0 (80-200 KM)
silniki Diesla: 1.6-2.0 (105-170 KM)
Firmy rzadko kupują samochody za gotówkę. To się po prostu nie opłaca. Stałą popularnością w większych flotach cieszy się usługa wynajmu długoterminowego. Zamiast kupować samochód, zawiera się kontrakt z wynajmującym, w którym określa się miesięczną opłatę za korzystanie z pojazdu. Najemcy nie interesuje, w jaki sposób wynajmujący zajmuje się samochodem - oddaje się go na przegląd co określony interwał i auto ma wrócić z niego sprawne, gotowe do dalszego funkcjonowania. Po 3-4 latach najemca pozbywa się pojazdu i podpisuje nowy kontrakt.
Zalety są niewątpliwe: wystarczy płacić czynsz i nie trzeba niczym się przejmować. A wady? Właśnie o wadach jest ta historia, czyli przykład srebrnej Octavii 2.0 TDI CR z 2011 r.
Brzydki i niezniszczalny
Samochód został skonfigurowany dość nietypowo: do bazowego wyposażenia zdecydowano się zamówić mocnego, dwulitrowego diesla zamiast znacznie popularniejszej jednostki napędowej 1.6 TDI. Z jednej strony wnętrze pojazdu robi przygnębiające wrażenie: plastiki są zupełnie inne niż w bogatych wariantach udostępnianych do jazd próbnych. Plastik na kierownicy czy na uchwytach drzwiowych uszedłby może w Felicii 20 lat temu.
Z drugiej strony, te niezbyt estetyczne elementy okazują się zdumiewająco trwałe. Przedliftowa Octavia II słynęła z takich problemów jak złuszczone wnętrze czy wygniatające się i pękające boczki. Tu - nic z tych rzeczy, samochód po przebiegu 225 tys. km wygląda tak, że sprytny handlarz mógłby cofnąć licznik o 100 tys. km i nadal wyglądałoby to wiarygodnie.
Pierwsze 10 tys. km pojazd pokonał bez żadnych problemów i awarii. Jednak już przy 12 581 km w książce napraw zanotowano: głośna praca i stuki w układzie napędowym. W ramach naprawy gwarancyjnej wymieniono dwumasowe koło zamachowe - zadziwiające, że wytrzymało tak krótko. Kolejny wpis pojawił się przy przebiegu 22 726 km: świeci się kontrolka świec żarowych, samochód okresowo traci moc. Takie objawy nie wróżyły nic dobrego - w serwisie zdiagnozowano wadę fabryczną turbosprężarki (produkcji Borg Warner) i cały podzespół po prostu wymieniono na gwarancji - tak przeważnie postępuje się, gdy za wymianę płaci producent.
Następny przegląd wypadł przy 52 000 km. Wymieniono olej, a także filtr paliwa. Zwracamy na to uwagę, ponieważ wiele instrukcji serwisowych dla nowych aut przewiduje absurdalnie długie interwały wymiany tego istotnego elementu.
Przy 86 tys. km zgłoszono: głośna praca silnika, wibracje, zapach spalin. Okazało się, że to tylko drobna nieszczelność w układzie dolotowym, która powodowała "ogłupianie" komputera i złe dawkowanie paliwa.
Przy 118 tys. i przy 151 tys. km dokonano kolejnych przeglądów okresowych. Eksploatacja szła świetnie, samochód gładko pokonywał kolejne trasy, po drodze wymieniono tylko łożysko koła, oczywiście oprócz standardowej wymiany oleju i klocków oraz tarcz hamulcowych. Czy o czymś nie zapomniano?
Auto odholowane
"Podczas jazdy silnik zgasł i nie chciał odpalić. Przy próbie uruchamiania pulsuje kontrolka świec żarowych" - zapisano w uwagach serwisowych. Samochód odholowano do serwisu. Zerwał się pasek rozrządu i tłoki uderzyły w zawory. Uszkodziły się oba elementy.
Przejrzeliśmy wpisy w książce serwisowej. W żadnym z nich nie zaznaczono, że rozrząd w ogóle był wymieniany. Trudno ocenić, czy wynika to z niewiedzy serwisanta, czy była to próba na zasadzie "nie wymieniajmy rozrządu, będzie taniej, może najemca zwróci auto a my je sprzedamy zanim dojdzie do awarii". Tak czy inaczej - skończyło się na wymianie silnika na nowy.
Niewiele zabrakło, żeby "oszczędnościowy" plan się powiódł, bo zerwanie rozrządu nastąpiło przy 190 tys. km, a samochód został zwrócony wynajmującemu przy 224 tys. km i dość szybko sprzedany. To dlatego tak często piszemy, że po zakupie używanego samochodu trzeba od razu wymienić pasek rozrządu - na pewno nie jest to jedyny przypadek, gdy przeciągano wymianę.
Samochód dość szybko znalazł nowego właściciela, który nawet ucieszył się ze stanu rzeczy - wprawdzie na liczniku widniał pozornie duży przebieg 224 tys. km, ale skoro 34 tys. km temu wymieniono silnik, to raczej nie było powodu do obaw.
Po zakupie jedynym zabiegiem serwisowym było uzupełnienie czynnika klimatyzacji. Nowy właściciel zainwestował w radioodtwarzacz z dużym wyświetlaczem i nawigacją, który znacznie zwiększa wizualną atrakcyjność wnętrza Octavii i na pierwszy rzut oka wygląda jak oryginalny system RNS - jest to jednak stosunkowo słabo wykonana dalekowschodnia podróbka, co od razu widać po jakości wyświetlacza.
Generalizacja rynkowa
W ramach wniosków z eksploatacji Octavii trzeba powiedzieć, że jeden samochód firmowy jest nierówny drugiemu: jeśli firma rzeczywiście ma własne auta i sama płaci za ich naprawy, to przeważnie nie ma się czego bać. Jeśli natomiast kontrakt obejmuje stały czynsz miesięczny i naprawy "all inclusive" - trzeba spodziewać się, że wynajmujący spróbuje zaoszczędzić. Kto za to zapłaci? Czasem on sam, a czasem klient, który takie auto później kupi.
Niewiele nowego da się powiedzieć o wnętrzu Octavii. Z pewnością jest przestronna jak auto kompaktowe, a przy tym ma wręcz gigantyczny bagażnik. Materiały użyte w opisywanej wersji robią wrażenie przesadnie tanich. Natomiast stosunkowo łatwym i dość tanim zabiegiem jest wzbogacanie fabrycznego wyposażenia przez użytkowników. Opisywany egzemplarz otrzymał już radio z nawigacją (chińska kopia oryginalnego urządzenia RNS), nie ma też problemu z dołożeniem np. tempomatu. Mimo szczegółowych oględzin, nie znaleźliśmy w tym samochodzie ponadnormatywnych śladów zużycia. Mało atrakcyjny, ale trwały - to najkrótsze podsumowanie.
O dynamice czy zużyciu paliwa nie można powiedzieć złego słowa. Silnik zawsze zapalał, nawet przy dużym mrozie (pod warunkiem, że akumulator był w dobrym stanie), a w trasie nie zużywał więcej niż 6 l/100 km. Trzeba docenić o wiele niższy poziom wibracji i hałasu niż w starszej jednostce z pompowtryskiwaczami (ten silnik ma już wtrysk common rail). Zerwanie paska rozrządu to według naszych informacji efekt zaniedbań jego wymiany.
Po sprawdzeniu w serwisie mechanik powiedział krótko: lać paliwo i jeździć. Cała lista znalezionych usterek to: niedziałające diody w lewym kierunkowskazie (w obudowie lusterka) i za niski poziom czynnika w klimatyzacji (brakowało połowy). Podwozie jest w doskonałym stanie, a tylne zawieszenie wciąż oryginalne. Nie ma też żadnych śladów korozji, ale w końcu ten samochód ma dopiero cztery lata. Jednak wszystko ma drugie dno. Auta projektuje się obecnie tak, żeby większość poważnych wydatków eksploatacyjnych przypadła statystycznie na drugiego właściciela - na pewno wkrótce trzeba będzie wymienić coś w zawieszeniu.
Elektronika
Przez cały okres eksploatacji pracowała wyjątkowo stabilnie. Każda awaria była sygnalizowana przez odpowiedni komunikat. Jedyne, co się popsuło, to... antena radiowa.
Układ napędowy
Oceniamy, że przy regularnej wymianie wszystkich elementów o znanym z góry resursie Octavia powinna bez poważniejszych problemów przejechać 500 tys. km. Tyle jednak nie wytrzyma np. DPF.
To nam się podoba
- Ogromny bagażnik z bardzo trwałą i odporną na zarysowania podłogą.
- Proste i trwałe zawieszenie.
- Niezłe wyciszenie.
- Pełnowymiarowe koło zapasowe (fot. z prawej) pozwala nie czekać na assistance w razie "gumy".
To się nam nie podoba
- Ręce pocą się od długotrwałego dotykania gumowej kierownicy.
- Lakier łuszczy się przy tylnych drzwiach i pod chlapaczami.
Ogromna podaż i nieustępujący jej popyt: tak najkrócej można opisać rynek wtórny Octavii II. Diesel, po liftingu i kombi - taka konfiguracja, choć droga, na klienta nie czeka zbyt długo. Nabywcom nawet nie przeszkadza szczególnie flotowa przeszłość większości pojazdów. Oczywiście swój interes robią też drobni handlarze, sprowadzając coraz więcej Octavii z Europy Zachodniej.
Ford Focus II ma znacznie niższe ceny od Octavii. Trochę ustępuje jej przestronnością, ale różnica nie jest przepastna. Jako że ten model kupowały prawie wyłącznie floty, trudno znaleźć egzemplarze z mocnymi silnikami i bogatym wyposażeniem (np. 2.0 TDCi Ghia), chyba że sprowadzone, o trudnej do zweryfikowania przeszłości. Opel Astra III to najbliższy rywal Octavii. Jeśli chodzi o ceny, lokuje się między drogą Skodą a tanim Fordem. Na uwagę zasługuje rozstaw osi wydłużony o 10 cm w stosunku do hatchbacka. Astra to dobry wybór dla zwolenników prostych silników benzynowych, natomiast jeśli chodzi o diesle - polecamy tylko 1.9 CDTI.
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Rafał Andrzejewski; "Motor" 33/2015
Skoda Octavia I (1996-2010): poradnik kupującego - SAMOCHODY UŻYWANE