Mercedes E 350 BlueTEC 4MATIC Kombi Avantgarde - test
Mercedes ostatnimi czasy nie stosuje żadnych półśrodków i jeśli bierze się za lifting, to na całego. Tak też stało się z klasą E. W teście odmiana E 350 BlueTEC 4MATIC Kombi.
Mocny turbodiesel, napęd 4x4 i 7-biegowa przekładnia automatyczna. Do tego pneumatyczne zawieszenie Airmatic (dostępne za dopłatą) oraz genialne fotele wielokonturowe z masażem. To niemal idealny obraz Mercedesa. Niemal, bo testowane auto nie jest sedanem, tylko kombi, dysponującym wielkim bagażnikiem o pojemności od 695 do aż 1950 l.
Wewnątrz zmodernizowanej klasy E najwięcej nowego dzieje się w obrębie konsoli środkowej, gdzie pomiędzy kratkami nawiewu pojawił się zegarek analogowy. Elementy obsługi systemu multimedialnego nadal są zdublowane. Kierowca ma do wyboru albo klasyczne przyciski, albo pokrętło. Mimo wielu rozbudowanych funkcji, "skakanie" pomiędzy poszczególnymi ekranami czy też wybór kontaktu z książki telefonicznej odbywa się bezproblemowo.
Tradycyjnie Mercedes klasy E zapewnia znakomity komfort akustyczny. Silnik na wysokich obrotach jest ledwie słyszalny, a kabina - świetnie odizolowana od hałasu.
Kosztujący 23 429 zł zestaw audio firmy Bang & Olufsen robi mocne wrażenie. Niestety, również na aucie. Zdarza się, że po podkręceniu głośności uszy pasażerów atakowane są przez rezonans, dobiegający z paneli ustawiania foteli, umieszczonych w drzwiach.
80 Nm więcej
Silnik E 350 BlueTEC rozwija o 21 KM wyższą moc niż w aucie sprzed liftingu. Przy okazji maksymalny moment obrotowy wzrósł z 540 do 620 Nm i nadal dostępny jest w przedziale od 1600 do 2400 obr./min. To potężna wartość, sprawiająca, że jednostka napędowa praktycznie nigdy nie męczy się z ponad 2-tonową masą auta. Świadczy o tym chociażby czas rozpędzania do 100 km/h - zaledwie 7,1 s.
Duża klasa E świetnie czuje się także podczas jazdy autostradą. Wystarczy chwila zapomnienia, by szybko oddalić się od 140 km/h. Jeśli kierowca jedzie przepisowo, wtedy silnik zużywa ok. 9 l/100 km. W mieście trzeba się już liczyć z wynikiem dwucyfrowym.
7-biegowy automat może pracować w jednym z trzech trybów. W "E" dąży do jak najszybszego wdrapania się na jak najwyższy bieg. W "S" jeszcze przez jakiś czas trzyma silnik na obrotach i ma niemal natychmiastową reakcję na kickdown. Jest też chwilowy tryb "M", ale działa na tyle wolno, że nie warto z niego korzystać.
Gdyby nie te koła...
Zawieszenie w ustawieniu Comfort przy niskich prędkościach pozwala nawet na wzdłużne bujanie nadwozia. Wraz ze wzrostem tempa jazdy wprawdzie mocniej trzyma auto w ryzach, ale niezmiennie znakomicie tłumi pofałdowania jezdni. Niestety, 19-calowe obręcze testowanego auta z niskoprofilowymi oponami sprawiają, że już płytkie dziury w jezdni dają się we znaki. Czuć je i słychać. A szkoda! Jest też tryb Sport, w którym do kabiny dociera znacznie więcej informacji o jakości nawierzchni.
Klasa E 4MATIC ma mnóstwo przyczepności i jest dobrze wyważona. W ostrych zakrętach we znaki daje się wysoka masa przodu, ale auto nie protestuje przed przeskakiwaniem z jednego łuku w drugi. Z drugiej strony, nie ma zwinności Audi A6. Układ kierowniczy o zmiennym przełożeniu jest wprawdzie nieco leniwy blisko
położenia środkowego, ale im dalej od niego - tym staje się lepszy.
Obyło się bez półśrodków, jednak efekt został osiągnięty. To najlepszy Mercedes klasy E w historii!
Tekst: Maciej Struk, zdjęcia: Robert Brykała