​Volvo V60 po śniegu i lodzie zamarzniętej Zatoki Botnickiej

Volvo kojarzy się przede wszystkim z bezpieczeństwem i ogólną solidnością, ale przecież pojazdy tej marki wyróżniają się również znakomitym przygotowaniem do surowych warunków klimatycznych. Takich, jakie panują przez znaczną część roku w północnej Skandynawii. Nie na darmo przed laty ukuto slogan: "Inni tu swoje samochody testują, my stąd pochodzimy..." W domyśle: nie straszne nam żadne śniegi i mrozy. Skorzystaliśmy z zaproszenia, by sprawdzić trafność przytoczonego hasła, zasiadając za kierownicami dwóch wersji Volvo V60: uterenowionego Cross Country oraz hybrydy T8 Twin Engine.

Uwagę pasażera samolotu, podchodzącego do lądowania w miejscowości Lulea, zwraca rozpościerająca się na dole rozległa, biała płaszczyzna, usiana ciemnymi plamami i poprzecinana trudnymi do zidentyfikowania na pierwszy rzut oka kreskami. Ta płaszczyzna to skuta 80-centymetrowej grubości lodem Zatoka Botnicka, plamy to położone na niej liczne, częściowo zamieszkane wyspy. Kreski - wytyczone na lodowej tafli tymczasowe drogi, które zimą zastępują funkcjonującą tu w innych porach roku komunikację wodną. Można się nimi poruszać z maksymalną prędkością 30 km/godz., przestrzegając normalnych przepisów ruchu.

Reklama

Po wyjściu z niewielkiego budynku lotniska uderza nas dojmujący chłód. Jest 28 stopni poniżej zera. Przy takiej temperaturze w Polsce ogłoszono by zapewne stan klęski żywiołowej, pozamykano szkoły, doradzano pozostanie w domach. Tu życie toczy się normalnie. Na ulicach spotyka się sporo przechodniów. Ba, nie każdy z nich zadbał o włożenie czapki i rękawic. Z siarczystym mrozem doskonale radzą sobie także samochody. Niewątpliwie pomagają im w tym wszechobecne na parkingach specjalne instalacje, służące do podgrzewania płynów w silniku podczas nocnego postoju.

Jeszcze tego samego dnia, a właściwie wieczoru, wyruszamy w testową trasę. Leżąca około 800 kilometrów na północ od Sztokholmu Lulea jest miastem hutniczym, ale mimo przemysłowego charakteru krystalicznie czystym. Dotyczy to również jego okolic. W świetle reflektorów skrzy się śnieg na poboczach, zza ośnieżonych świerków i jodeł majaczą drewniane domy, ozdobione świąteczną iluminacją. Sceneria iście bajkowa. Jedziemy niespiesznie. Nie tylko ze względu na niebezpieczeństwo bliskiego spotkania z łosiem czy jeleniem (kolizje ze zwierzętami stanowią najczęstszą przyczynę wypadków drogowych w Szwecji), ale też z powodu porozstawianych tu i ówdzie, niespecjalnie rzucających się w oczy fotoradarów.

Zarówno V60 T5 CC, jak i V60 T8 Twin Engine spisują się na oblodzonych drogach bez zarzutu. Spokój kierowcy zapewniają pokładowe systemy bezpieczeństwa oraz kolcowane opony. Te ostatnie są w tej części zimowej Europy niejako wyposażeniem obowiązkowym, aczkolwiek na odcinkach czystego asfaltu, bo i takie się spotyka, przez hałas i wibracje obniżają komfort podróżowania. Na pochwałę za to zasługuje skuteczne podgrzewanie foteli i kierownicy (w obu przypadkach z regulacją temperatury).

Było pięknie, ale prawdziwa frajda czeka nas nazajutrz. Na zamarzniętej zatoce organizatorzy przygotowali trzy tory, pozwalające na ekstremalnie wymagających nawierzchniach zaprezentować pełnię możliwości obu testowanych wersji Volvo V60.

Siadamy za kierownicą czerwonej hybrydy i wjeżdżamy na "exercise track", czyli obfitującą w sekwencje zakrętów wąską, lodową ścieżkę, której sprawne pokonanie stanowi wyzwanie zarówno dla samochodu, jego układu kierowniczego i systemu kontroli trakcji, jak i dla samego kierowcy. Nie taki diabeł straszny... Z każdym kolejnym okrążeniem wzrasta zaufanie do auta, co przejawia się śmielszym operowaniem pedału gazu.

Trzeba pamiętać, że V60 T8 Twin Engine to hybryda typu plug-in o godnej szacunku mocy systemowej 390 KM i więcej niż dobrych osiągach (przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. zabiera mniej niż 5 sekund). W jej przypadku napęd AWD jest realizowany w nietypowy sposób, bowiem przednia oś, obsługiwana przez silnik spalinowy (303 KM i 400 Nm) nie ma fizycznego połączenia z tylną, napędzaną przez jednostkę elektryczną (87 KM i 240 Nm).

Przesiadamy się do V60 T5 Cross Country i przenosimy na "obstacle track", czyli tor przeszkód, który zaczyna się od stromizny, której pokonanie ułatwia asystent zjazdu, a kończy serią wysokich, gęsto rozstawionych progów. Nie będzie żadnym zaskoczeniem, jeżeli powiemy, że i tu Volvo nie miało jakichkolwiek problemów.

Ostatnim akcentem dnia jest wizyta na "handling track". Hulaj duszo, piekła nie ma... Szeroki tor z długimi prostymi i ostrymi zakrętami pozwala na harce, na które prawdopodobnie nie odważylibyśmy się w żadnym innym miejscu. Ostre przyspieszanie na czystym lodzie, jazda długimi poślizgami, dreszczyk emocji po przełączeniu systemu ESC w tryb sportowy... I to zupełnie bezkarnie, ze świadomością, że ryzykujemy co najwyżej wjechaniem w śnieżną bandę.    

Opuszczamy Zatokę Botnicką z satysfakcją, ale i żalem. Szkoda, że byliśmy tu zaledwie kilka godzin. Musimy przyznać, że przy wszystkich zaletach i technologicznym wyrafinowaniu topowego T8 Twin Engine, pewniej jednak czuliśmy się za kierownicą  jakby lepiej przystosowanego do takich ekstremalnych warunków V60 Cross Country.

Napęd 4x4 z wykorzystaniem sprzęgła Haldex, zwiększony o ponad 60 mm prześwit, osłony podwozia, listwy ochronne na dolnej części nadwozia, wyższa pozycja za kierownicą... Volvo V60 Cross Country to propozycja dla osób, które z jakichś powodów nie przepadają za SUV-ami, ale oczekują od samochodu nietuzinkowego wyglądu i nieosiągalnych dla zwykłych kombi możliwości terenowych. Dodajmy do tego  przestronne, komfortowe, porządnie wykonane z dobrych materiałów wnętrze z ciekawymi, charakterystycznymi dla wszystkich obecnie produkowanych Volvo detalami. Dodajmy obszerny (529 litrów), funkcjonalny bagażnik. V60 Cross Country z pewnością znajdzie, również w naszym kraju, sporą grupę amatorów. Jego ceny (diesel D4) zaczynają się w Polsce od kwoty niespełna 200 000 zł. O 50 000 zł droższa hybryda plug-in T8 Twin Engine będzie raczej stanowiła ubarwiającą ofertę ciekawostkę.   

(AR)

 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama