Porsche Panamera 4 E-Hybrid – oszczędzanie bez wyrzeczeń?
W gamie Porsche Panamery znajdują się trzy odmiany hybrydowe i kilka miesięcy temu testowaliśmy najmocniejszą z nich. Zrobiła na nas bardzo duże wrażenie, ale zaczęliśmy zastanawiać się, komu tak naprawdę potrzebny jest plug-in, mający 700 KM. Jeśli zamierzamy jeździć głównie oszczędnie, to może znacznie lepszym wyborem będzie najsłabsza z wersji? Właśnie przyszedł czas na weryfikację tych rozważań, bo na nasz redakcyjny parking trafiła niedawno Panamera 4 E-Hybrid.
Spis treści:
Porsche Panamera 4 E-Hybrid - nadal sportowa i zaskakująco oszczędna
Zacznijmy od tego, co Porsche rozumie pod hasłem "najsłabsza wersja". Panamera 4 E-Hybrid napędzana jest podwójnie doładowanym V6 o pojemności 2,9 l i mocy 330 KM, wspomaganym elektrycznym silnikiem generującym kolejne 136 KM. Moc systemowa tego układu to 462 KM, a maksymalny moment obrotowy wynosi 700 Nm. To wystarcza, aby pierwszą "setkę" zobaczyć po 4,4 s i osiągnąć prędkość maksymalną 280 km/h.
Te dane robią wrażenie, ale uruchomienie Panamery 4 E-Hybrid i pierwsze przejechane metry zupełnie nie zdradzają takich osiągów. Samochód zawsze startuje w trybie elektrycznym i bezgłośnie rusza, a dopiero potem, zależnie od stopnia naładowania baterii, miękko dołącza silnik spalinowy. Jak na ekologiczną odmianę przystało, auto zachęca do zrelaksowanego stylu jazdy.
Porsche Panamera 4 E-Hybrid Platinum Edition
Wystarczy jednak przełączyć się na tryb Sport, żeby Panamera się ożywiła, zaczęła żywiołowo reagować na gaz i ochoczo wspinać się w górę obrotomierza. Ponieważ silnik elektryczny zintegrowany jest z 8-biegową skrzynią dwusprzęgłową (a więc taką, jak w stuprocentowo spalinowych odmianach), w żaden sposób nie odczuwamy, że jedziemy hybrydą. Moc zawsze trafia na wszystkie koła i nie da się stwierdzić, że pochodzi ona z dwóch różnych silników. Pozytywne wrażenia wzmaga także opcjonalny sportowy układ wydechowy. Nie zapewnia on takiego spektrum dźwięków, jak w mocniejszych odmianach, ale nadaje Panamerze dodatkowego, typowego dla Porsche charakteru.
Jest jednak jedna kwestia, która dobitnie świadczy o tym, że mamy do czynienia z hybrydą. Spalanie. Panamera 4 E-Hybrid to plug-in, który może przejechać na prądzie (według producenta) do 54 km, ale nam udało się dobić tylko do 35 km, co jednak było zrozumiałe z uwagi na zimowe warunki. Najważniejszym pytaniem jest jednak to, ile spalimy, gdy bateria się wyczerpie? Tu czekało nas niemałe zaskoczenie, ponieważ poza miastem uzyskaliśmy wynik 5,9 l/100 km. Przypomnijmy, że mowa o ponad pięciometrowej limuzynie, ważącej 2,2 t i mającej 462 KM. Z kolei w mieście udawało nam się schodzić poniżej 10 l/100 km.
Porsche Panamera 4 E-Hybrid - co daje wersja Platinum Edition?
Ciekawostką testowanego egzemplarza jest fakt, że to specjalna wersja Platinum Edition. Jak podkreśla samo Porsche "łączy dyskretne elementy wzornictwa Satin Gloss Platinum z poszerzoną listą wyposażenia standardowego". Owe elementy to lakierowane na platynowy kolor oprawy wylotów powietrza w przednich błotnikach, napis PORSCHE i oznaczenie modelu z tyłu oraz boczne emblematy "e-hybrid". Ten sam kolor mają także 21-calowe alufelgi. Z kolei rozszerzony standard wyposażenia obejmuje między innymi adaptacyjne zawieszenie, matrycowe reflektory, czarne sportowe końcówki wydechu oraz dach panoramiczny.
Nie ukrywamy, że konfiguracja testowanej Panamery bardzo przypadła nam do gustu, choć zasługa wersji Platinum Edition była tu raczej skromna. Auto pokryto rzucającym się w oczy lakierem Papaya Metallic (dopłata 17 585 zł), dobrano do tego 21-calowe czarno-srebrne felgi, natomiast wnętrze pokryto skórą w kolorze Crayon oraz czarnym (21 113 zł). To wyraziste, acz niekrzykliwe zestawienie prezentowało się naprawdę dobrze.
Porsche Panamera 4 E-Hybrid - czy warto wybrać najsłabszą hybrydę?
Wracając do myśli z początku materiału możemy potwierdzić, że wybór najsłabszej hybrydy jest jak najbardziej dobry. To nadal bardzo szybkie auto, dające sporo frajdy, zarówno na prostej, jak i w zakrętach. Jednocześnie jest przy tym bardzo oszczędna, nawet jeśli szczególnie się nie staramy. Co prawda, zawsze w przypadku hybryd plug-in pojawiają się pytania o sens, jeśli ich nie ładujemy, ale Panamera 4 E-Hybrid nawet bez podpinania do gniazdka, potrafi być bardzo oszczędna.
Sporym zaskoczeniem jest natomiast fakt, że okazuje się ona... zaskakująco tania. Pół miliona złotych (tyle kosztuje Panamera 4 E-Hybrid, wersja Platinum Edition wyceniona jest na 553 tys. zł) to oczywiście ogromna ilość pieniędzy, ale Panamera 4S, mająca porównywalną moc i osiągi, jest o 70 tys. zł droższa. Można więc wręcz zacząć się zastanawiać, dlaczego ktoś miałby kupować wersję wyłącznie spalinową, skoro różnica sprowadza się do wyższej ceny i spalania?
Hybryda ma jednak swoje wady. Po pierwsze, jej bagażnik ma tylko 403 l pojemności zamiast 495 l, natomiast jej bak został zmniejszony z 90 do 80 l. Kolejna kwestia to wyższa o 300 kg masa własna, która nie pozostaje bez wpływu na prowadzenie, chociaż faktem jest, że inżynierowie Porsche potrafią zaskakująco dobrze maskować masę i rozmiary swoich modeli. Mimo wszystko warto o tym pamiętać, wybierając swój egzemplarz.
Czy zatem Panamera 4 E-Hybrid pozwala na oszczędzanie bez wyrzeczeń? Dotrzymuje kroku spalinowej wersji, jest od niej tańsza i spala znacznie mniejsze ilości paliwa. Na pewne wyrzeczenia trzeba się co prawda zdecydować, ale w codziennym użytkowaniu realnie odczujemy głównie mniejszy bagażnik. Jeśli komuś to nie przeszkadza, wybór wydaje się prosty.
***