Lexus IS. Nic, tylko patrzeć i się zachwycać
Lexus IS świętuje pełnoletniość, przed kilkoma miesiącami został poddany faceliftingowi.
Pisząc o urodzie samochodów zastrzegamy się zazwyczaj, że ostateczna jej ocena zależy od indywidualnych upodobań oglądającego; że nie to ładne, co ładne, ale co się komu podoba itd. Tym razem nie mamy jednak żadnych wątpliwości: IS to jeden z najpiękniejszych, o ile nie najpiękniejszy spośród sedanów, które możemy obecnie spotkać na drogach. A kto się z tą opinią nie zgadza, ten po prostu się nie zna. Zgrabna, lekka, sportowa, elegancka sylwetka, pozbawiona jakichkolwiek estetycznych dysonansów. Płynne linie, finezyjne detale, charakterystyczne kształty świateł i osłony chłodnicy, świadczące o stuprocentowej zawartości lexusa w lexusie. Doskonałe proporcje. Alufelgi o atrakcyjnym wzorze. Nic, tylko patrzeć i się zachwycać.
A jak wypada ocena wnętrza auta? Materiały są niezłe, ale mimo wszystko odstają od standardów segmentu Premium. Centralny wyświetlacz dorównuje wielkością panelom montowanym w pojazdach niemieckiej konkurencji, ale trochę ustępuje im pod względem jakości obrazu. Irytuje służący do jego obsługi dżojstik, umieszczony na masywnej, środkowej konsoli. Konia z rzędem temu, kto potrafi podczas jazdy trafić za pomocą tego przyrządu we właściwą ikonę na ekranie.
Nie wiedzieć dlaczego niektóre z komunikatów, przekazywanych przez pokładowe systemu samochodu zostały spolszczono,a inne pozostawiono w angielskiej wersji językowej.
Gdy wyłączymy silnik, kierownica zbliża się do deski rozdzielczej, a fotel odsuwa się do tyłu. Ułatwia to wysiadanie kierowcy, ale zaskakuje i blokuje siedzącego za nim pasażera, który i tak nie ma tam zbyt dużo miejsca. Funkcjonalność tylnej kanapy dodatkowo ogranicza bardzo wysoki środkowy tunel. Bagażnik co prawda nie jest mały, ale pakowanie utrudnia niewielki, jak to w sedanie, otwór załadunkowy.
No dobrze, koniec grymaszenia. Powiedzmy teraz, co nam się w kabinie Lexusa IS podoba. Na pewno całkiem dobra widoczność z jej wnętrza - boczne lusterka znajdują się na drzwiach; prawe po włączeniu biegu wstecznego dodatkowo się obniża się, ułatwiając parkowanie tyłem przy krawężniku; na obrazie z kamery cofania pojawiają się linie, wskazujące optymalny tor jazdy. Zmotoryzowanych melomanów ucieszy z pewnością obecność wysokiej klasy systemu audio, sygnowanego przez renomowaną firmę Mark Levinson oraz bardzo dobre wyciszenie wnętrza kabiny.
To plusy. A wszelkie wymienione wyżej niedostatki z nawiązką rekompensuje przyjemność z jazdy, jaką funduje kierowcy IS 200t.
Marka Lexus jednoznacznie kojarzy się z napędem hybrydowym, ale udostępniony nam samochód skrywał pod maską turbodoładowany silnik benzynowy, znany również z kilku innych modeli Lexusa i Toyoty. Cztery cylindry, 1998 ccm pojemności, moc 245 KM, maksymalny moment obrotowy 350 Nm. Ta napędzająca tylne koła jednostka zapewnia lekkiemu sedanowi co najmniej wystarczające osiągi. Według danych fabrycznych, IS 200t przyspiesza od 0 do 100 km/godz. w ciągu 7 sekund i potrafi rozpędzić się maksymalnie do 230 km/godz. Wrażenia z jazdy są jeszcze lepsze niż wynikałoby to z suchych danych na papierze.
Lexus IS 200 T
Użytkowany przez nas samochód jest bardzo szybki, dynamiczny i bezwzględnie posłuszny woli kierowcy. Tę ostatnią cechę zawdzięcza nie tylko odpowiednio zestrojonemu układowi kierowniczemu i sztywności nadwozia, ale także zawieszeniu, które przy okazji wspomnianego na wstępie face liftingu zostało dość gruntownie zmodernizowane. Ośmiobiegowy automat sprawnie i zawsze właściwym momencie zmienia przełożenia, zwłaszcza po przełączeniu napędu w tryb Sport (do dyspozycji jest ponadto Normal i Eco). Jak informuje producent, skrzynia Sport Direct Shift była pierwotnie opracowana dla wyczynowego RC-F!
IS 200t jeździ naprawdę doskonale, a jedyne zastrzeżenia można mieć do komfortu podróżowania po drogach o szczególnie nierównych nawierzchniach, na co zapewne spory wpływ ma niski profil opon.
Za akceptowalne uznajemy zużycie paliwa. Średnie spalanie, mieszczące się w granicach 7,5-12 l/100 km, zależnie od rodzaju trasy i temperamentu kierowcy, to jak na dwulitrowe benzynowe turbo zupełnie przyzwoity wynik.
Lexus IS. 18 lat na rynku, trzy generacje, obecność na drogach około 70 krajów. Co piąty z ponad miliona sprzedanych dotychczas na całym świecie egzemplarzy tego modelu trafił w ręce Europejczyków, co akurat nie powinno dziwić, zważywszy, że IS był pierwszym lexusem zaprojektowanym specjalnie z myślą o gustach zmotoryzowanych mieszkańców naszego kontynentu. Odgrywa kluczową rolę również w ofercie tej prestiżowej japońskiej marki w Polsce. Prawie co trzeci z kupowanych nad Wisłą lexusów nosi właśnie oznaczenie IS.
Za bazowego Lexusa IS 200t (wersja Elegance z pakietem Sense) zapłacimy obecnie 136 000 zł. Bogato wyposażony (m.in. w reflektory full LED) F-Sport kosztuje 189 800 zł. Cennik hybrydy 300h, na którą przypada lwia część sprzedaży modelu IS w Europie, zaczyna się od kwoty 174 500 zł.