Audi Q4 Sportback e-tron S line 50 quattro. Trzeci bliźniak
"Trzej przyjaciele z boiska, skrzydłowy, bramkarz i łącznik..." To słowa popularnej niegdyś piosenki. Tę trójkę można byłoby z kolei nazwać przyjaciółmi z ulicy lub wręcz kuzynami, bo przecież reprezentują jedną, koncernową rodzinę i zostały zbudowane przy wykorzystaniu tej samej, modułowej platformy MEB. Po Volkswagenie ID.4 i Skodzie Enyaq na nasz redakcyjny parking zajechało z fasonem Audi Q4 Sportback e-tron S line 50 quattro. "Trzeci bliźniak", z aspiracjami, jak najbardziej uzasadnionymi, by stać się szefem całej paczki.
Litera "Q" w nazwie modelu podpowiada, że mamy do czynienia z SUV-em; określenie Sportback wskazuje, że jest to SUV w stylu coupé; e-tron oznacza w pełni elektryczną naturę samochodu, S line specjalną linię wykończenia, liczba 50 odnosi się, choć nie wprost, do jego mocy, a quattro to rzecz jasna dobrze znana miłośnikom marki z Ingolstadt informacja o napędzie na obie osie.
Z zewnątrz użyczone nam Audi prezentuje się godnie, a jednocześnie dynamicznie. Fioletowy lakier nadwozia, duże, 21-calowe koła, chromowane detale... W sumie markowy standard, pomijając monumentalny, wykończony na bogato grill - bez wizualnych fajerwerków.
W przeciwieństwie do bratniego Volkswagena i siostrzanej Skody klasyczny układ zachowało także wnętrze auta, chociaż jest to klasyka odpowiadająca współczesnym trendom. Po otwarciu drzwi wzrok przyciągają atrakcyjnie wyglądające, solidnie wyprofilowane, wygodne fotele z przedłużanymi siedziskami, pokryte tapicerką, wykonaną częściowo (podobnie jak dywaniki) z materiałów pochodzących z recyklingu: plastikowych butelek, zużytych sieci rybackich itp. Doskonałe wrażenie psują nieco jedynie zbyt mocno pochylone, zintegrowane z oparciami, więc nie poddające się regulacji zagłówki.
Uwagę zwraca oryginalna kierownica. Spłaszczona u góry i dołu, z ciekawym układem ramion i elementami sterującymi, uruchamianymi przez nacisk, dotknięcie lub przesunięcie palcem.
Dość nietypowe kształty ma centralna konsola z dużym schowkiem w podłokietniku, uchwytami na napoje, ładowarką indukcyjną, dwoma gniazdami USB-C, niewielkim wybierakiem kierunku jazdy...
W kokpit zgrabnie wpasowano spory ekran dotykowy. Zgodnie z duchem czasów tradycyjne zegary ustąpiły miejsca instrumentom cyfrowym. Audi szczególnie chwali się wyświetlaczem head-up z elementami rozszerzonej rzeczywistości. Gdy bez włączenia kierunkowskazu zbliżymy się do linii wyznaczającej pas ruchu, to na jego oznakowanie przed wzrokiem kierowcy nałoży się czerwony pasek. Przy aktywnej nawigacji, pojawiająca się przed samochodem, jakby zawieszona w powietrzu wirtualna strzałka pokazuje nam, gdzie dokładnie powinniśmy skręcić.
Niemieccy inżynierowie pozostawili oddzielny panel klimatyzacji, pasażerowi dali możliwość regulowania głośnością systemu audio (marki Sonos, zamiast dotychczas instalowanych w Audi urządzeń Bang & Olufsen), ale generalnie ulegli modzie i zrezygnowali ze zwykłych pokręteł, dźwigni i przycisków, stawiając na dotyk. Można się przywyczaić. A nawet trzeba. Jest też obsługa głosowa. Działa lepiej niż w Volkswagenie i Skodzie, lecz nie idealnie. Na polecenie "zakończ prowadzenie do celu" sztuczna inteligencja zareagowała gotowością zawiezienia nas do miejscowości... Zakącie.
Rozczarowują nieco materiały użyte w w wystroju wnętrza. Nie zawsze godne marki premium. Sporo tu twardych tworzyw, błyszczące, czarne plastiki są zbiornikami kurzu i odcisków palców, brakuje miękkiej wyściółki w bocznych kieszeniach drzwi. Widoczność do tyłu ogranicza dzielący szybę spojler. Sytuację ratują czujniki i kamera cofania o świetnej jakości obrazu.
Kabina kompaktowego "elektryka" spod znaku czterech pierścieni jest wystarczająco przestronna. Także w drugim rzędzie siedzeń. Miejsca na kolana i stopy nie brakuje. Ponadprzeciętnie wyrośnięci pasażerowie mogą jedynie narzekać na ograniczoną przestrzeń nad głową, co jest skutkiem podwyższonego położenia siedzisk i opadającej linii dachu, a być może również obecności panoramicznego okna. Po stronie plusów w kategorii "komfort" zapisujemy niemal całkowicie płaską podłogę w tej części auta.
Bagażnik ma pojemność 520 litrów, a zatem jest nieco mniejszy niż kufry w Enyaku i ID.4, jednak foremny i funkcjonalny. Dzięki opcjonalnej podwójnej podłodze po złożeniu dzielonego na trzy części oparcia tylnej kanapy uzyskujemy pozbawioną uskoków powierzchnię.
Zasadnicze źródło napędu Audi Q4 Sportback e-tron 50 quattro stanowi montowany na tylnej osi silnik synchroniczny. W razie potrzeby do pracy włącza się silnik asynchroniczny na kołach przednich. Taki zestaw generuje maksymalnie 299 KM (220 kW) mocy i zapewnia bardzo dobre, lepsze niż w przypadku VW i Skody osiągi: przyspieszenie od 0 do 100 km/godz. w 6,2 sekundy, 180 km/godz. prędkości maksymalnej. Potrzebną do tego energię czerpie z akumulatora o pojemności użytecznej 77 kWh. Można ją pozyskiwać z ładowarek zewnętrznych o mocy do 125 kW (prąd stały), a odzyskiwać podczas jazdy, przy hamowaniu silnikiem lub hamulcem. Siłę rekuperacji reguluje się manetkami przy kierownicy (opcja) albo przestawiając wybierak "skrzyni biegów" z położenia D na B.
Według danych z katalogu, ten model Audi powinien zużywać w cyklu mieszanym 17,5 - 20,9 kWh na 100 km. Nam, po przejechaniu niespełna 300 km, w bardzo zróżnicowanych warunkach, komputer pokładowy pokazał średnie "spalanie" na poziomie 22,4 kWh/100 km. Bardzo fajną funkcją nawigacji jest uwzględnianie, przy planowaniu trasy podróży i obliczaniu czasu przejazdu, zasięgu i stopnia naładowania samochodu. Wraz ze wskazaniem sugerowanych miejsc, w których można uzupełnić energię.
Produkowany w Zwickau wóz prezentuje wszystkie zalety charakterystyczne dla pojazdów elektrycznych: płynność pracy napędu, błyskawiczny start, panującą we wnętrzu ciszę. Kierowca ma do dyspozycji pięć trybów jazdy: efficiency, comfort, auto, dynamic i individual. Drugi z wymienionych w połączeniu z zaskakującą zwrotnością auta sprawia, że mierzący prawie 4,6 metra długości (4588 mm), ciężki SUV spełnia się w roli auta miejskiego. Audi nazywa go zresztą "allrounderem", czyli pojazdem uniwersalnym. Ile kosztuje? Bazowo, w opisywanej wersji, 248 300 zł. Za użyczony nam, bogato doposażony egzemplarz należałoby zapłacić 336 810 zł. No cóż, "cztery pierścienie robią wrażenie", także jeśli chodzi o cenę...
Adam Rymont
***