Zimą lepiej nie zaciągać ręcznego!

Zimowe miesiące to trudny czas dla kierowców. Nie dość, że co rano czeka nas rytuał skrobania szyb, to jeszcze dobowe skoki temperatur odbijają się na kondycji naszego samochodu.

Najwięcej problemów przysparza zazwyczaj akumulator, którego sprawność, wraz ze spadkiem temperatury, diametralnie maleje. Często okazuje się jednak, że poranne uruchomienie samochodu to jedynie połowa sukcesu. Jazdę uniemożliwia bowiem zblokowany hamulec ręczny, który - najczęściej - odmawia posłuszeństwa właśnie zimą. Dlaczego tak się dzieje?

Żaden z kierowców, którzy stawiali swoje pierwsze kroki za kierownicą korzystając z aut pokroju Malucha, Fiata 125p czy Poloneza nie odważy się korzystać z ręcznego zimą. Samochód zostawiano po prostu na biegu.

Reklama

Obecnie, kandydatów na kierowców często uczy się, by - po zakończeniu jazdy - pozostawić auto na luzie, z zaciągniętym hamulcem ręcznym. O ile tego typu zachowanie nie rodzi problemów w przypadku nowych aut, w starszych pojazdach może czasami powodować niemiłe niespodzianki.

Pamiętajmy, że w zdecydowanej większości samochodów osobowych, za sterowanie hamulcem ręcznym odpowiada stosunkowo prosty system dźwigienek i linek. Z czasem pancerzyki chroniące te ostatnie przed wpływem czynników zewnętrznych tracą szczelność, co powoduje przedostawanie się do środka brudu i wilgoci. To właśnie ona odpowiada za większość problemów z "trzymającym" ręcznym.

Jeśli zalegająca w pancerzyku woda zamarznie - zablokuje sterującą hamulcem linkę. Oznacza to, że zwolnienie hamulca możliwe będzie dopiero, gdy przyjdzie odwilż. Jak radzić sobie w takiej sytuacji?

Chociaż nie brzmi to profesjonalnie, w pierwszej kolejności powinniśmy ostukać dane koło. Niewykluczone, że wina leży po stronie zapieczonej dźwigienki lub samoregulara. Kilka uderzeń może pomóc w odblokowaniu hamulca.

Gdy to nie pomaga najrozsądniej będzie wstawić pojazd do ogrzewanego garażu. Jeśli winę za zblokowanie hamulca ponosi linka, kilka godzin postoju w suchym, ciepłym miejscu, pozwoli - doraźnie - rozwiązać problem.

Jazda z zaciągniętym ręcznym nie jest dobrym pomysłem. Szanse na to, że ciepło spowodowane ogromnym tarciem pomoże "odmrozić" zastaną linkę są znikome. Bardziej prawdopodobne, że w końcu podda się okładzina hamulcowa i - jeśli na tylnej osi pracują hamulce bębnowe - koło zatrzyma się na dobre. W takiej sytuacji niezbędna będzie ingerencja mechanika lub użycie specjalnego ściągacza do bębnów. Próba siłowego "zbicia" bębna hamulcowego może się skończyć uszkodzeniem łożyska koła.

Zgodnie z powtarzaną przez lekarzy maksymą, w przypadku samochodów "lepiej zapobiegać niż leczyć". Przed każdą zimą powinniśmy dokonać przeglądu układu hamulcowego ze szczególnym uwzględnieniem hamulca ręcznego. Koszty wymiany linki czy oczyszczenia samoregulatorów są niewielkie - przeciętnie uzdolniony kierowca, w wielu popularnych autach, może dokonać naprawy samemu.

Jeśli zapomnieliście o tej prostej zasadzie przed zimą, dla własnego spokoju, w czasie mrozów lepiej będzie ograniczyć używanie ręcznego i zostawiać auto "na biegu".

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy