Wolisz auto nowe czy używane? Za i przeciw
Nowe auta kuszą atrakcyjnymi warunkami gwarancji, ale odstręczają wysoką utratą wartości. Sprawdzamy na 6 przykładach, czy auto używane nie jest lepszym wyborem.
Zapach nowego samochodu jest dla wielu osób nie do zastąpienia. Dostajemy także gwarancję - z roku na rok producenci oferują coraz korzystniejsze jej warunki.
Ale gdy do kosztów eksploatacji doliczymy przerażającą utratę wartości nowego auta w pierwszych dwóch latach, zaczynamy zastanawiać się, czy większe i tańsze auto dwu- lub trzyletnie nie jest lepszym wyborem. Odpowiedź na to pytanie jest trudna, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że wiele podzespołów w nowoczesnych samochodach jest konstruowanych tak, aby bez awarii działały tylko w okresie gwarancji. Czekają nas zatem naprawy, czasem bardzo kosztowne.
Drugim problemem bywa sytuacja rynkowa: wśród ofert z drugiej ręki trudno znaleźć bezwypadkowe auto od pierwszego właściciela, które ma 2-3 lata. Większość ofert dotyczy pojazdów użytkowanych we flotach lub sprowadzonych po wypadku.
Suzuki, prezentując SX4 w 2006 r. jako następcę niezbyt udanej Liany, wykonało świetne posunięcie - samochód przyjął się na rynku dzięki względnie prostej konstrukcji i wysokiemu zawieszeniu, a także obecności napędu 4x4 w większości wersji. Szybko również okazało się, że awaryjność jest bardzo niska i ogranicza się do piszczących klocków hamulcowych.
Podobnie znakomitym krokiem dla Kii było wprowadzenie w tym roku całkowicie zmienionego modelu Picanto. Mała Kia udowadnia, że stereotypy o producentach koreańskich czas zweryfikować: jest żwawa, całkiem przestronna i bardzo estetycznie wykonana.
Na pięciodrzwiową Kię Picanto 1.0 w wersji wyposażeniowej L wydamy 34 490 zł, ale po doposażeniu w klimatyzację cena rośnie do 37 490 zł. W tej cenie kupimy 4-letnie Suzuki SX4, zarówno w wersji benzynowej 1.6, jak i z dieslem 1.9 DDiS. Wszystkie mają klimatyzację i radioodtwarzacz. Bez problemu znajdziemy także auto z napędem na cztery koła. I to okazuje się największym atutem SX4.
Pod względem przestronności Suzuki nie zachwyca (rozstaw osi 250 cm, Picanto: 239 cm), bagażnik ma zaś większy od Kii o 70 litrów (270 l). Silnik 1.6 nie jest mistrzem oszczędności, a diesel DDiS bywa kosztowny w naprawach. Kia zadowala się minimalną ilością paliwa i jest bardzo żwawa, z tyłu oferuje sporo miejsca, a jakość plastików jest wyraźnie lepsza niż w SX4 z początku produkcji. Do tego gwarancja wynosi aż siedem lat. Werdykt: jeśli kupujemy auto do miasta i na dłuższy okres, lepiej wybrać Kię. W zimie i w trudniejszych warunkach lepiej sprawdza się Suzuki.
Kia - za i przeciw
+ świetne warunki gwarancji
+ bardzo przestronne i dobrze zaprojektowane wnętrze
+ małe zużycie paliwa
- auto męczące w dłuższych trasach
- klimatyzacja za dopłatą
Suzuki - za i przeciw
+ prosty i skuteczny napęd na cztery koła
+ mała awaryjność
+ małe ryzyko kradzieży
- nieestetyczne wnętrze w autach z początku produkcji
- mało praktyczny bagażnik
Choć koszty wskazują, że w pierwszym roku użytkowanie Suzuki jest tańsze, to jednak ta różnica zostanie szybko wyrównana na korzyść Kii za sprawą gwarancji i mniejszego zużycia paliwa. Jeśli zatem planujemy zakup auta na co najmniej 4 lata, Kia jest korzystniejszym wyborem. Lepiej także sprawdzi się w warunkach miejskich.
Nasz wybór: KIA Picanto
Czytaj dalej na następnej stronie.
Można dojść do wniosku, że Volkswagen, inwestując wielkie środki w Skodę, wyhodował sobie wewnętrzną konkurencję tak silną, że wypada się jej bać.
W rzeczywistości bowiem Skoda Octavia, która przecież według tradycyjnej klasyfikacji jest autem kompaktowym, praktycznie w niczym nie ustępuje używanemu Passatowi B6 - z wyjątkiem oczywiście niemierzalnego współczynnika prestiżu. Właściciel Skody kojarzy się nadal (niesłusznie) z emerytem, w najlepszym razie zaś przedstawicielem handlowym, a właściciel Passata wydaje się człowiekiem zamożnym.
Porównaliśmy samochody o identycznej mocy 105 KM. W Passacie pracuje stary, dobry diesel 1.9 TDI z pompowtryskiwaczami, w Skodzie - silnik benzynowy o zadziwiająco niskiej pojemności 1,2 litra, wyposażony we wtrysk bezpośredni i turbodoładowanie. Zdecydowaliśmy się na tę wersję, ponieważ najtańszy diesel (mowa o 105-konnym 1.6) kosztuje aż o 12 tys. zł drożej.
Passat ma o 13 cm większy rozstaw osi, co przekłada się na przestrzeń z tyłu - ale w obu autach w drugim rzędzie siedzeń nie brakuje miejsca, a za kanapą znajdują się jeszcze gigantyczne bagażniki. Zarówno Passat jak i Octavia mieszczą po 605 litrów i zdecydowanie przewodzą, jeśli chodzi największą przestrzeń bagażową w swojej klasie.
Jeśli chodzi o wykończenie, to także Skoda nie musi się niczego wstydzić. Materiały są tylko nieznacznie gorsze niż w VW, a przy tym wiele Passatów w środku wygląda już niezachęcająco - mowa zwłaszcza o egzemplarzach, które przekroczyły przebieg 200 tys. km. Oczywiście w przypadku Passata łatwiej o auto z superbogatym wyposażeniem, łącznie ze skórzaną tapicerką i nawigacją, ale Skoda w wersji Mint także ma to, czego większość kierowców potrzebuje: cztery poduszki powietrzne i klimatyzację manualną. Szkoda tylko, że za radio z CD i MP3 trzeba dopłacić 1200 zł, a czujniki parkowania w ogóle nie są dostępne.
Są jednak osoby, dla których brak nadmiernej liczby elektronicznych gadżetów jest zaletą - czego nie ma, nie może się zepsuć, natomiast w używanym Passacie trzeba liczyć się z awariami elektroniki, często nader kosztownymi.
Passat przekonuje sprawdzonym silnikiem bez filtra cząstek stałych. Stary 1.9 TDI jest trwały i oszczędny, a zużywa średnio 6,5-7,0 l/100 km. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że wytrzyma i 300 tys. km. Nie da się powiedzieć tego samego o benzynowej jednostce Octavii - zbyt wcześnie jeszcze, żeby oceniać trwałość tego silnika, ale jest w nim wiele skomplikowanych rozwiązań, a moc 105 KM z pojemności 1,2 litra świadczy o sporym wysileniu. W dziedzinie zużycia paliwa zachowuje się jak większość nowych silników: jeśli jeździmy naprawdę spokojnie, zużywa nie więcej niż 8 l/100 km, ale jeśli stracimy opanowanie, spalanie wzrasta nagle przerażająco, nawet do 11 l/100 km.
Dopóki różnica w cenie między benzyną a olejem napędowym wynosiła 1 zł, diesel naprawdę wychodził taniej. Obecnie, przy różnicy maksymalnie 20-groszowej i wzięciu pod uwagę licznych możliwych awarii osprzętu w dieslu, oszczędność wcale nie jest oczywista. Z drugiej strony, warto przypomnieć, że wtrysk bezpośredni w Octavii TSI to duża przeszkoda, jeśli chodzi o montaż LPG.
Jest jednak zaleta, która sprawia, że Octavia wygrywa to porównanie: można po prostu pójść do salonu, zamówić ją i odebrać po wpłaceniu stosownej kwoty. Tymczasem kupowanie Passata można porównać do gry w kasynie: jeden z graczy wygrywa, reszta topi pieniądze i nigdy ich nie odzyskuje. Zadbane Passaty B6 są w Niemczech sporo droższe niż w Polsce, do nas trafiają egzemplarze powypadkowe, potaksówkowe i z cofniętym licznikiem.
Skoda - za i przeciw
+ przestronnością niewiele ustępuje Passatowi
+ ogromny bagażnik
+ dobra jakość wykończenia
- ubogie wyposażenie
- dość wysilony i skomplikowany silnik 1.2 TSI
Volkswagen - za i przeciw
+ sprawdzone silniki 1.9 TDI
+ łatwo o samochód z bogatym wyposażeniem
+ mała utrata wartości
- trudno o warty zainteresowania egzemplarz
- spore ryzyko usterek
Zwracamy szczególną uwagę na to, że nasze wyliczenia dla Passata dotyczą wersji bardzo optymistycznej i odnoszą się do sytuacji, gdy znajdziemy ładne, zadbane auto wymagające niewielkiego wkładu finansowego. Jako że różnica w kosztach jest niewielka, zakup Octavii zaoszczędzi sporo stresu związanego z poszukiwaniami "idealnego" Passata.
Nasz wybór: Skoda Octavia
Czytaj dalej na następnej stronie.
Konkurencja na rynku motoryzacyjnym wymusza stałe poszerzanie gam modelowych przez producentów. Nissan Qashqai jako pierwszy odniósł sukces w segmencie tzw. crossoverów, choć auta tego typu w Europie były dostępne od dawna (np. Honda HR-V).
Jednak poszerzanie wyboru modeli to także pojawianie się nieuchronnej wewnętrznej konkurencji, jaką jest np. Dacia Duster dla Nissana Qashqaia. Oba auta są produkowane przez ten sam koncern Nissan-Renault Alliance, mają praktycznie tę samą płytę podłogową, podobną gamę silników i niemal identyczne wymiary.
Ze względu na to, że na rynku wtórnym trudno znaleźć Qashqaia z napędem 4x4, wzięliśmy pod uwagę wersję 2WD (napęd przedni) z silnikiem 1.5 dCi - takie wersje w Polsce cieszą się szczególnie dużą popularnością. Do pary dodaliśmy Dacię Duster, ale żeby utrudnić bestsellerowemu Nissanowi zadanie, Dacia ma napęd 4x4 i jest w najbogatszej wersji wyposażeniowej Laureate. W tej wersji to już całkiem drogie auto, warte 65 950 zł. Dwu- lub trzyletni Qashqai kosztuje niewiele taniej, bo ok. 58-60 tys. zł - jego ceny na rynku wtórnym spadają bardzo powoli.
Wiele osób odrzuci Dacię już w momencie otwarcia drzwi. To prawda, że do jej wnętrza trzeba się przekonać, bo jest ono bardzo proste i dość archaiczne. Jednak wszelkie zarzuty o niską jakość spasowania czy trudny do zniesienia zapach plastików są fałszywe. Po prostu Dacia kieruje swoje auta do klientów, którym stylizacja z połowy lat 90. nie przeszkadza i cenią sobie prostotę konstrukcji, w której nie ma się za bardzo co zepsuć.
Qashqai ma estetyczną tablicę przyrządów, nietrudno także znaleźć bogato wyposażone wersje, takie jak Tekna z klimatyzacją automatyczną, kamerą cofania, nawigacją i DVD - tych gadżetów nie dostaniemy w Dusterze za żadne pieniądze.
Przejażdżka Dusterem dość jasno daje nam do zrozumienia, po co w gamie koncernu Nissan- Renault takie właśnie auto - po to, by śmiało jeździć nim poza drogami utwardzonymi. Na asfalcie Duster nie jest zbyt stabilny ani nadmiernie komfortowy, za to jego ponad 20-centymetrowy prześwit, osłony podwozia i napęd z prawdziwą blokadą międzyosiową pozwalają zajechać bardzo daleko, znacznie dalej niż niejeden luksusowy SUV udający terenówkę. Pierwszy bieg to rodzaj reduktora - na asfalcie śmiało można ruszać z drugiego biegu.
Qashqai jest znacznie bardziej komfortowy w dziedzinie zawieszenia i tak naprawdę z żadną terenówką mylić go nie należy. To podwyższone auto osobowe, w którym nie musimy bać się krawężników ani drogi gruntowej i na tym jego zdolności się kończą.
W obu samochodach pracuje znany doskonale silnik 1.5 dCi w wersji 105- lub 110- konnej. Wydaje się, że tak mała pojemność nie wystarczy do żwawej jazdy, ale to nieprawda. Jednostka pracuje bardzo cicho i kulturalnie, zapewnia niezłe osiągi oraz bardzo małe zużycie paliwa. Bez problemu uzyskamy spalanie średnie na poziomie 6,0-6,2 l/100 km. Pamiętajmy jednak, że wszystkie Dustery mają obowiązkowo filtr cząstek stałych (DPF), a niekoniecznie znajduje się on w używanym Qashqaiu.
Dacia z napędem na cztery koła nie zachwyca bagażnikiem - jego podłoga znajduje się wysoko, i choć jest głęboki, okazuje się mało praktyczny. Pojemnością 408 l nieznacznie przegrywa z Nissanem. W Qashqaiu podłoga bagażnika została umieszczona niżej.
Ze względu na wielką popularność Qashqaia w Polsce, względnie nietrudno znaleźć wartą zainteresowania ofertę z drugiej ręki z polską dokumentacją serwisową. Łatwo będzie go także później odsprzedać. Natomiast Dacia, ze względu na wciąż niską renomę marki, charakteryzuje się bardzo dużą utratą wartości i właśnie ta jej cecha przesądza o zwycięstwie Qashqaia.
Dacia - za i przeciw
+ prosta i wytrzymała konstrukcja
+ dobre zdolności terenowe
+ małe zużycie paliwa
- wysoka utrata wartości
- niezbyt estetyczne wnętrze i nieduży bagażnik
Nissan - za i przeciw
+ wysoka jakość wykończenia, estetyczne wnętrze
+ niezły wybór aut z polskich salonów na rynku wtórnym
+ bogatsze wyposażenie
- trudno o egzemplarz 4x4
- dość wysokie ceny
Wewnętrzna konkurencja okazuje się korzystna... dla klientów. Oba auta są znakomite. Dacia Duster przegrywa, ale nie ma się czego wstydzić. Minusy zbiera za archaiczne wnętrze i dużą utratę wartości. Qashqai, choć zdolnościami terenowymi nijak nie dorównuje Dacii, jest znacznie lepiej wykończony i stosunkowo łatwo znaleźć atrakcyjną ofertę z rynku wtórnego.
Nasz wybór: Nissan Qashqai
Czytaj dalej na następnej stronie.
Postęp w dziedzinie motoryzacji jest tak szybki, że niektórzy gotowi są nazywać 3- lub 4-letni samochód "starym". Cóż zatem powiedzieć o BMW X3, którego konstrukcja sięga roku 2003? Sprawdzamy, czy samochód o tak "archaicznej" konstrukcji jest w stanie wygrać z Outlanderem, który na rynku jest już od czterech lat.
W swoim czasie Mitsubishi Outlander był prawdziwym hitem w swoim segmencie. Obecnie jego sprzedaż zdecydowanie spadła. Dostępny jest tylko diesel 2,2-litrowy, co przenosi Outlandera do grupy aut luksusowych, objętych akcyzą 18,6%. Opcjonalnie możemy zamówić sobie Outlandera w wersji siedmioosobowej. BMW żadnych takich opcji nigdy nie dawało, wszystkie auta mieszczą pięć osób i mają napęd na cztery koła.
W Outlanderze silnik 2.2 DID 177 KM sprawdza się dobrze, chociaż gdy porówna się go z jednostką dwulitrową o tej samej mocy w BMW, jego osiągi rozczarowują. Do 100 km/h rozpędza się o ponad sekundę dłużej i zużywa nieco więcej paliwa.
Chociaż BMW ma dużo większy rozstaw osi, nie należy spodziewać się gigantycznej przestrzeni we wnętrzu. Różnica wynika z umiejscowienia osi przedniej - w BMW jest ona tradycyjnie wysunięta do przodu. W rzeczywistości X3 jest krótsze, ale o 5 cm szersze od Outlandera. We wnętrzu różnica szerokości na korzyść X3 maleje do 2 centymetrów.
Wprawdzie oba samochody mają "uterenowiony" charakter, ale większy prześwit i napęd na 4 koła służy tylko wyjechaniu ze śniegu lub przejechaniu po gorszej jakości drodze gruntowej. Jeżeli już wpadniemy w off-roadowe opały, lepiej poradzi sobie Outlander, choć jego 18-centymetrowy prześwit nie zachwyca. W Mitsubishi napęd na 4 koła można też zablokować, ale z tej funkcji lepiej nie korzystać zbyt intensywnie. BMW dla odmiany lepiej prowadzi się na asfalcie - korzysta przecież ze sprawdzonego podwozia serii 3. A że większość małych SUV-ów jeździ tylko po asfalcie, to BMW wychodzi zwycięsko ze starcia w tej kategorii.
O ostatecznym zwycięstwie BMW przesądza program sprzedaży aut używanych Premium Selection: można w nim kupić egzemplarze z pierwszej ręki z gwarancją producenta. Choć ceny są wysokie, to otrzymujemy auto wciąż pachnące nowością, a już nieobciążone taką utratą wartości.
Mitsubishi - za i przeciw
+ znakomity dostęp do bagażnika
+ możliwość zamówienia wersji siedmioosobowej
+ trzyletnia gwarancja
- wysoka cena i akcyza
- większe zużycie paliwa
BMW - za i przeciw
+ znakomite prowadzenie
+ wysoka jakość wykończenia i niezawodność
+ atrakcyjne auta z programu Premium Selection
- brak zdolności terenowych
- wysokie koszty utrzymania
Duża różnica w kosztach eksploatacji, wywołana przez wysoką utratę wartości, nie pozwala Outlanderowi na zwycięstwo w tym starciu. Jeśli weźmiemy pod uwagę, że za mniejsze pieniądze możemy kupić BMW w programie Premium Selection z fabryczną gwarancją, to Mitsubishi nie pomaga już ani większy bagażnik, ani lepszy napęd 4x4.
Nasz wybór: BMW X3
O wyborze auta nowego lub używanego powinny decydować w największej mierze czynniki ekonomiczne. Obecnie większość aut jest do siebie już bardzo podobna pod względem rozwiązań technologicznych, a różnice często ograniczają się do niuansów. Obok zamieszczamy listę najważniejszych kryteriów, które powinny stać za taką lub inną decyzją zakupową.
1. Utrata wartości to największy wróg kupującego nowe auto. Najmniej stracą nabywcy najtańszych samochodów, takich jak Nissan Micra czy Kia Picanto.
2. Absolutnie każde auto używane wymaga tzw. pakietu startowego napraw. W SUV-ach często może on wynosić nawet 5 tys. złotych.
3. Jeśli decydujemy się na auto używane, zwróćmy uwagę na jakość oferty rynkowej. Dużo aut sprowadzonych zawsze oznacza kłopoty.
4. Kupując pojazd z drugiej ręki, nie dajmy się skusić na superbogate wyposażenie. Często jest ono mało użytecznym źródłem awarii.
5. Nowy samochód z silnikiem Diesla to łatwa późniejsza odsprzedaż, ale te wersje są tak drogie, że oszczędności na paliwie stają się mitem.
6. Decydując się na auto nowe, można obecnie trafić na bardzo korzystne stawki ubezpieczenia, a także promocyjne programy serwisowe.