Upał to zabójca samochodów. Lepiej nie szalej na autostradzie

Początek wakacji oznacza też rozpoczęcie żniw dla mechaników. Zaczyna się właśnie kolejny sezon motoryzacyjnego horroru pod tytułem "awarie w trasie". Dlaczego poważne usterki naszego samochodu często ujawniają się właśnie w czasie wakacyjnych podróży? Czy można się przed nimi obronić i jak na kondycję techniczną pojazdu wpływają letnie upały?

Powszechna opinia głosi, że najgorszym czasem dla kierowców jest zima. Skrobanie szyb, zamarzające zamki czy trudności z uruchomieniem silnika to tylko część problemów, z jakimi mierzyć się muszą zmotoryzowani. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę, że prawdziwymi "mordercami samochodów" nie są wcale zimowe mrozy tylko letnie upały. To właśnie wtedy dochodzi do największej liczby awarii, których naprawa często okazuje się być nieopłacalna. Niestety, wiele z nich spotyka kierowców w trasie. Dlaczego samochody często psują się właśnie wówczas, gdy chcielibyśmy cieszyć się beztroskim letnim odpoczynkiem? 

Reklama

Dlaczego upał "zabija" samochody?

W wysokich temperaturach wydajność organizmu szybko maleje. W przypadku samochodów jest podobnie. Wpływ upałów na osiągi doskonale znają chociażby właściciele starych aut wyposażonych w turbodoładowanie. Gdy temperatura otoczenia przekracza 30 stopni Celsjusza, wigor jednostki napędowej zdaje się gdzieś umykać. W gorącym - rozrzedzonym powietrzu - spada zawartość tlenu, co w oczywisty sposób przekłada się na proces spalania. W efekcie silnik bardziej się "męczy", w efekcie czego generuje jeszcze więcej ciepła.  

Nie przez przypadek, właśnie w miesiącach wakacyjnych dochodzi np. do największej liczby pożarów samochodów. Przykładowo, w grudniu, styczniu czy marcu - a więc w czasie, gdy kierowcy najczęściej korzystają z prostowników i miewają najwięcej problemów z szeroko pojętą elektryką pojazdu, dochodzi średnio do 500-550 pożarów samochodów osobowych miesięcznie. Dla porównania w czerwcu, lipcu i sierpniu "standardem" jest 700-750 pożarów miesięcznie. 

Dzieje się tak, ponieważ upał potrafi bezlitośnie obnażyć wszelkie drobne usterki, z których istnienia w normalnych warunkach kierowcy nie zdają sobie często sprawy. Wbrew pozorom nie chodzi jedynie o sprawność układu chłodzenia, chociaż ten - rzeczywiście - odgrywa tutaj kluczową rolę.   

Zielony lub niebieski płyn chłodniczy? Koniecznie pamiętaj o jego wymianie

W Polsce pokutuje niestety wiele mitów dotyczących obsługi pojazdu. Sporo kierowców wyznaje np. zasadę, że jeśli coś jest "dobre", nie należy tego zmieniać. W obawie, że nowy płyn spowoduje wypłukanie osadów i rozszczelnienie układu, stosują ją - niestety - również do płynu chłodzącego. A ten - z czasem - traci swoje właściwości.

Dotyczy to w szczególności płynów mających w składzie dodatki nieorganiczne IAT (najczęściej płyny o kolorze niebieskim lub zielonym). Wprawdzie mają one bardzo dobre właściwości antykorozyjne (przedłużają życie chłodnicy czy nagrzewnicy) ale stosunkowo szybko tracą swoje właściwości i tworzą osady. Nie bez powodu instrukcje serwisowe mówią z reguły o ich wymianie co dwa lub trzy lata.  

Krążące w układzie złogi dodatkowo obciążają takie elementy jak pompa wody i termostat, ale - co najgorsze - osadzają się w chłodnicy i nagrzewnicy hamując przepływ płynu i ograniczając ich skuteczność. Trzymając się medycznych konotacji śmiało porównać to można do odkładnia się cholesterolu w tętnicach. Efekt? Gdy - w czasie upału - układ musi dać z siebie 100 proc., często kończy się to spektakularną awarią.  

Niestety wiele nowszych samochodów pozbawionych jest wskaźnika temperatury silnika. Zamiast niego stosuje się jedynie kontrolkę ostrzegawczą informującą o zbyt wysokiej temperaturze w układzie chłodzenia. Kierowcy potrafi ją zignorować, co w konsekwencji skutkuje często "zagotowaniem" płynu i kłębami pary spod maski. Konsekwencje mogą być jednak zdecydowanie poważniejsze, z wypaleniem uszczelki pod głowicą i pęknięciem samej głowicy włącznie.  

Masz stare auto? Lepiej nie goń autostradą. Nie ignoruj też kontrolki "check engine"

Warto też pamiętać, że - zwłaszcza w przypadku starszych aut - rozszczelnienie układu chłodzenia nie musi wcale nastąpić pod maską. Gdy niewydajny układ musi poradzić sobie z dodatkowym ciepłem bywa, że najsłabszym punktem okazują się np.  przewody od nagrzewnicy.

Wówczas kilka litrów kipiącego płynu chłodniczego potrafi, w mgnieniu oka, wylać się na nogi kierowcy i pasażera, czego efektem - poza oparzeniami - jest też błyskawiczne zaparowanie wszystkich szyb i utrata widoczności. Do takich skrajnie niebezpiecznych usterek często dochodzi właśnie latem, w czasie podróży drogami szybkiego ruchu, gdy układ chłodzenia pracuje pod najwyższym ciśnieniem.  

Oczywiście awarie układu chłodzenia często bywają efektem wielu lat zaniedbań. Do takiego scenariusza przyczynić się może np. usterka układu wtryskowego czy np. sondy lambda. Nieprawidłowe sygnały z różnych czujników skutkować mogą jazdą na zbyt ubogiej mieszance, co z kolei powoduje szybki wzrost temperatury silnika. Długotrwałe ignorowanie kontrolki "check engine" może więc stać się pośrednią przyczyną - wyłączającej auto z ruchu - awarii układu chłodzenia.   

Pedał sprzęgła wpadł w podłogę? Nieoczywiste usterki związane z upałem

Często zapominamy, że oprócz tworzenia filmu olejowego i minimalizowania tarcia, ważną rolą oleju w jednostce napędowej, skrzyni biegów czy dyferencjale jest też chłodzenie podzespołów mechanicznych. W czasie upałów często dochodzi np. do - śmiertelnego dla silnika - zatarcia. Najczęściej jest ono efektem wycieku i nagłego spadku ciśnienia oleju. Bardzo często przyczyną jest turbosprężarka lub zasilające ją przewody olejowe

Wysokie temperatury są bezlitosne dla wszelkich uszczelnień, a praca na wysokich obrotach (co z kolei wiąże się z generowaniem dodatkowego ciepła) zdecydowanie w tym nie pomaga. Z tego powodu - właśnie latem - dochodzi często do usterek takich elementów jak chociażby simmeringi wału korbowego czy np. - montowane centralnie - wysprzęgliki hydrauliczne. Wiele problemów ze sprzęgłem podyktowanych jest właśnie uszkodzeniem uszczelniacza i zaolejeniem samej tarczy sprzęgła. Efekt jest z reguły podobny - unieruchomienie samochodu i konieczność wymiany kompletnego zestawu sprzęgła.

Lato a elektryka. Alternator i cewki też nie lubią upałów

Osobną, wartą omówienia, kwestią są też - potęgowane wysokimi temperaturami - usterki instalacji elektrycznej. Upały szczególnie źle znoszą np. diody napięcia w alternatorze oraz - zwłaszcza w przypadku aut zasilanych LPG - cewki zapłonowe. Autogaz ma wyższą temperaturę spalania niż benzyna, co skutkuje m.in. szybszym wypalaniem się gniazd zaworowych czy uszczelki pod głowicą.

Z kolei wyższa temperatura samej głowicy daje się we zamontowanym w pokrywie zaworów cewkom zapłonowym. Bywa więc, że po dłuższej wakacyjnej trasie na drugi dzień pojawiają się problemy z nierówną pracą lub uruchomieniem silnika. Szybkie zlokalizowanie usterki potrafi oszczędzić bardzo kosztownych napraw (np. uszczelki pod głowicą), ale umówienie się na diagnostykę z dnia na dzień, zwłaszcza jeśli znajdujemy się daleko od miejsca zamieszkania jest w praktyce niewykonalne.  
Pamiętajmy więc, by - w miarę czasowych i finansowych możliwości - przygotować swój samochód do wakacyjnych podróży, a jeśli nie jesteśmy pewni, kiedy ostatnio wymienialiśmy np. płyn chłodniczy - nie "szarżujmy" na drogach szybkiego ruchu. Nie wszyscy muszą być przecież królami lewego pasa, a przyznacie chyba, że wakacyjny urlop zdecydowanie przyjemniej spędza się na plaży czy górskich szlakach, niż w warsztacie. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zepsuty samochód | laweta | pomoc drogowa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy