Spłonęły 1352 samochody. Dlaczego piętrowy parking w Luton stanął w ogniu?
Nieco ponad rok temu ogromny pożar strawił i zniszczył parking wielopoziomowy przy lotnisku Luton w okolicach Londynu. Jak ostatecznie policzono, ogniem zajęły się łącznie 1352 pojazdy, a ruch lotniczy wstrzymano na 18 godzin. Angielscy strażacy przygotowali ponad 100-stronicowy raport, w którym opisują przyczyny pojawienia się ognia i tak gwałtownego rozprzestrzenia się ognia. Czy udział w tym miały samochody elektryczne?
Gdy tylko wybuchł pożar w mediach zaczęły pojawiać się informacje, że jako pierwszy zapalił się pojazd elektryczny,. Dziś już wiemy, że to nie prawda. Jako pierwszy zapalił się Range Rovera Sport z 2014 roku, wyposażonego w 3-litrowy silnik Diesla. Mimo szybkiej reakcji strażaków ogień błyskawicznie przeniósł się na inne kondygnacje i doprowadził do częściowego zawalenia się budynku. W krytycznych momentach wewnątrz panowała temperatura dochodząca do 1100 stopni Celsjusza.
Do pożaru doszło z powodu awarii lub usterki w instalacji elektrycznej pojazdu - to jedna z najczęstszych przyczyn pożarów samochodów w ogóle. Raport z dochodzenia w sprawie pożaru na lotnisku Luton wskazuje na płonące paliwo oraz wiatr o prędkości około 16 km/h (10 min/h), a także na konstrukcję parkingu z wąskimi przerwami między zaparkowanymi samochodami, jako czynniki przyczyniające się do błyskawicznego rozprzestrzeniania się ognia. Dodatkowo, twórcy raportu, opisują zjawisko zwane "running fuel fire", co w wolnym tłumaczeniu oznacza rozlewający się pożar paliwa. I nie chodzi tu tylko o dosłownie płynące, zapalone paliwo, ale także o palną mieszaninę gazów i powietrza.
Pożar aut elektrycznych pod Żyrardowem. Płomienie zajęły pobliski dom
Wysoka temperatura i zbiorniki paliwa z tworzyw sztucznych sprawiają, że ogień łatwiej i szybciej się rozprzestrzenia. W dodatku wiele komponentów współczesnych aut także wykonanych jest z tworzyw, które łatwo się palą. Strażacy, którzy sporządzili raport wskazali też na problem SUV-ów, które zwykle mają duże zbiorniki i większe rozmiary niż klasyczne auta, przez co są "łatwym" paliwem dla ognia. Żar rozwijającego się pożaru był wystarczający, by zapalić te paliwa, które spływały po nachylonej powierzchni jezdni. W ten sposób "płynny" ogień dostawał się pod kolejne pojazdy. Dodatkowo płonące paliwo wpłynęło do systemu odprowadzania wody, co spowodowało rozprzestrzenienie ognia na inne piętra.
Co ciekawe, do służb w początkowej fazie pożaru trafiły tylko cztery zgłoszenia o pożarze - jak czytamy w raporcie prawdopodobnie wynikało to z efektu zwanego efektem gapia. Efekt gapia (ang. bystander effect) to zjawisko psychologiczne, w którym obecność innych osób w sytuacji wymagającej interwencji, zmniejsza prawdopodobieństwo, że dana jednostka podejmie działanie. Oznacza to, że im więcej ludzi jest świadkami jakiegoś zdarzenia, tym mniejsza szansa, że ktoś zareaguje, np. udzieli pomocy poszkodowanemu. Wynika to z tzw. rozproszenia odpowiedzialności - ludzie zakładają, że ktoś inny podejmie inicjatywę, a sami czują mniejszą presję do działania.
We wnioskach strażacy wskazują jasno, że źródłem pożaru był pojazd z silnikiem Diesla. Nie ma dowodów na to, że obecność aut elektrycznych zaparkowanych na parkingu miała negatywny wpływ na rozwój pożaru. Strażacy zwrócili za to uwagę, że ilość zużytej do gaszenia pojazdów piany gaśniczej mogła mieć negatywny wpływ na środowisko naturalne.