Przyszedł mróz. To ostatni moment, żeby przypomnieć sobie te zasady
Niskie temperatury za oknami to znak, że trzeba zastosować kilka ważnych zasad dotyczących eksploatacji oraz jazdy samochodem. Podpowiadamy, o czym powinien pamiętać kierowca, gdy na dworze coraz ostrzejsze przymrozki.
W najbliższych tygodniach średnie temperatury będą spadać mocno poniżej zera. Zmiana aury za oknami powinna wpłynąć na zachowanie kierowcy. Warto pamiętać o kilku zasadach jazdy zimowej, które zwiększą komfort i bezpieczeństwo.
Pierwszą czynnością, którą dobry kierowca powinien zaplanować odpowiednio wcześniej to wymiana opon letnich na zimowe. Trzeba to zrobić najpóźniej, gdy średnie dzienne temperatury spadają poniżej 7 stopni Celsjusza.
Poniżej tej granicy mieszanka gumowa w oponach letnich twardnieje i mocno pogarsza się przyczepność. Przed założeniem opon zimowych na felgi, warto skontrolować głębokość bieżnika.
Wprawdzie przepisy mówią o 1,5 mm, ale w przypadku opon zimowych bezpieczną granicą są co najmniej 4 mm głębokości, ale im więcej, tym lepiej.
Sprawne wycieraczki oraz uzupełniony płyn do spryskiwaczy to dwa elementy, które zwiększają komfort i bezpieczeństwo podczas mroźnej aury.
Zanim temperatury spadną poniżej zera, warto uzupełnić płyn do spryskiwaczy zimową wersją. W innym wypadku ciecz może zamarznąć. Najprostszą metodą jest opróżnienie zbiornika z płynu letniego i napełnienie nowym. Po uzupełnieniu warto intensywnie spryskać szyby, żeby przepłukać przewody, gdzie mogły pozostać jeszcze resztki letniego płynu.
Wycieraczki wykonują ogromną pracę, a delikatne gumowe pióra są bardzo narażone na uszkodzenia w niskich temperaturach. Dlatego warto wymienić jak najszybciej zużyte lub uszkodzone wycieraczki. Zwłaszcza, gdy irytują głośną i nieskuteczną pracą, ponieważ w skrajnym przypadku moa nawet uszkodzić szybę.
Zanim pojawią się przymrozki, na stacjach benzynowych jest już dostępne zimowe paliwo. Wzbogacone o dodatkowe składniki, mające zagwarantować prawidłowe spalanie podczas niskich temperatur.
Zimowa wersja oleju napędowego zapewnia ma większą odporność na wytrącanie się parafiny, które może zatkać filtr paliwa. Zimowy diesel powinien odpalić silnik nawet przy kilkunastostopniowym mrozie.
Zimowa benzyna bezołowiowa ma zwiększoną prężność par. Dla benzyny zimowej musi wynosić pomiędzy 60 a 90 kPa. W skrócie oznacza to, że im większa prężność, tym większa lotność, a im większa lotność, tym łatwiejszy rozruch.
Minusowe temperatury mocno odbijają się na sprawności akumulatora, który często odmawia wtedy współpracy. W połączeniu z wyższymi oporami stawianymi przez silnik może prowadzić do unieruchomienia pojazdu. Dlatego na chwilę przed nastaniem zimy warto sprawdzić kondycję akumulatora - pomiar prądu ładowania i prądu upływu na postoju. Jeśli będzie taka potrzeba, warto doładować akumulator. Ma to szczególne znaczenie w samochodach, które pokonują codziennie krótkie dystanse, przez co nie ma szans, żeby akumulator porządnie się doładował.
Zimowe zasady dotyczą eksploatacji samochodu, a także stylu jazdy, który powinien dostosować się do sytuacji na drodze. Po uruchomieniu silnika i ruszeniu w drogę warto dać jednostce napędowej kilka chwil, żeby uzyskała pełną sprawność, a olej mógł dotrzeć we wszystkie wrażliwe miejsca. Delikatne ruszanie oraz unikanie wysokich obrotów przełoży się na wydłużenie trwałości takich podzespołów jak panewki, tłoki, zawory czy turbosprężarka.
Gdy za oknami jest mróz, a czarny asfalt podejrzanie się świeci, kluczowa będzie płynność jazdy. W takich warunkach najlepiej uniknąć dynamicznego przyspieszania, mocnego hamowania czy agresywnego wchodzenia w zakręty. W takich sytuacjach łatwo wpaść w poślizg i spowodować kolizję lub wypadek.
Delikatne ruszanie, zaplanowane wcześniejsze hamowanie (najlepiej silnikiem) oraz wolne pokonywanie zakrętów i zmiana biegów w optymalnym zakresie szybko przełożą się na bezpieczeństwo jazdy oraz zmniejszone zużycie paliwa, które w tej sytuacji będzie "efektem ubocznym".
***