Policjanci zaczęli wlepiać mandaty za jazdę "na czołgistę”

Każdej zimy na polskich drogach można spotkać kierowców, jeżdżących "na czołgistę". Pierwsi "miłośnicy" takiego stylu jazdy pojawiają się już podczas pierwszych przymrozków. Przypominamy więc dlaczego jest to niebezpieczne i co grozi za jazdę na "czołgistę".

Co to jest jazda "na czołgistę"

Każdy chyba był w takiej sytuacji - wychodzicie z domu, a tu okazuje się, że w nocy był przymrozek i szyby pokrywa warstwa lodu. Spieszycie się do pracy, a do tego zapomnieliście kupić nową skrobaczkę. Czas was goni, więc zdrapujecie tylko fragment lodu z czołowej szyby, mniej więcej na wysokości oczy i liczycie, że w czasie jazdy szyby się rozgrzeją, roztapiając lód.

Rzeczywiście tak będzie, ale zanim silnik się rozgrzeje i klimatyzacja zacznie tłoczyć ciepłe powietrze do kabiny, zanim szyby osiągną temperaturę dodatnią i zaczną topić lód, trochę to potrwa. Wy zaś będziecie jechać widząc otaczający was świat, przez niewielki otwór, niczym wizjer czołgisty. Nie musimy chyba dodawać, jak bardzo utrudnia to obserwację drogi i zauważanie w porę innych pojazdów, nie mówiąc już o pieszych.

Reklama

Prawdziwa jazda "na czołgistę" ma jednak miejsce zimą, kiedy spadnie śnieg. Zdarzają się wtedy kierowcy, którzy w śniegu na czołowej szybie, wygrzebują sobie mały lufcik i tak ruszają w drogę. Ich samochody faktycznie wyglądają wtedy jak czołgi, oblepione śniegiem niczym pancerzem. Taka jazda niesie ze sobą jeszcze jedno zagrożenie - śnieg z dachu może zacząć się prószyć podczas jazdy, pogarszając widoczność kierowcom, poruszającym się za nami. Podobnie śnieg z maski może lecieć nam na szybę. Nie powinna również zaskoczyć sytuacja, w której czapa śniegu zsunie się z dachu na szybę czołową podczas hamowania. 

Czy jazda "na czołgistę" jest zakazana?

Dla niektórych kierowców dokładne przygotowanie samochodu do jazdy zimą, jest tylko niepotrzebną stratą czasu. Tymczasem przepisy są w tej kwestii bardzo jednoznacznie. Zgodnie z art. 66 ust. 1, pojazd uczestniczący w ruchu ma być tak zbudowany, wyposażony i utrzymany, aby korzystanie z niego:

  • nie zagrażało bezpieczeństwu osób nim jadących lub innych uczestników ruchu, nie naruszało porządku ruchu na drodze i nie narażało kogokolwiek na szkodę
  • nie zakłócało spokoju publicznego przez powodowanie hałasu przekraczającego poziom określony w przepisach szczegółowych;
  • nie powodowało wydzielania szkodliwych substancji w stopniu przekraczającym wielkości określone w przepisach szczegółowych;
  • nie powodowało niszczenia drogi; 
  • zapewniało dostateczne pole widzenia kierowcy oraz łatwe, wygodne i pewne posługiwanie się urządzeniami do kierowania, hamowania, sygnalizacji i oświetlenia drogi przy równoczesnym jej obserwowaniu;

Nas w tym momencie interesuje przede wszystkim ostatni punkt. Pojazd, który ma oblodzone lub zaśnieżone szyby, nie daje kierowcy takiej widoczności, jak powinien. Podobnie światła przykryte warstwą śniegu lub lodu nie będą dostatecznie oświetlały drogi i będą gorzej widoczne dla innych uczestników ruchu.

Jazda zaśnieżonym samochodem podpadać może także pod pierwszy z punktów - prószący się śnieg z naszego dachu będzie pogarszał widoczność kierowcy za nami. Istnieje też ryzyko, jeśli warstwa białego puchu jest gruba, że jej duży kawałek nagle spadnie na drogę. Może to przestraszyć innego kierującego i sprowokować u niego manewr obronny. Z kolei blok przymrożonego śniegu może również uszkodzić inny pojazd.

Jaki mandat za jazdę "na czołgistę"?

Wysokość mandatu za jazdę "na czołgistę" zależy od oceny naszego zachowania przez policjantów. Inaczej potraktują kierowcę z częściowo oblodzoną szybą, a inaczej kierującego pojazdem oblepionym śniegiem. Taki mandat może wynosić do 500 zł.

Poważniejsze konsekwencje nam grożą, jeśli jechaliśmy zaśnieżonym samochodem i spadł z niego kawał zmrożonego śniegu. To policjanci mogą potraktować jako stwarzanie zagrożenia na drodze, a za to grozi już 1000 zł mandatu.

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy