Prosty sposób, by oszczędzić nawet 500 zł!

Pierwsze przymrozki oznaczają rozpoczęcie sezonu „żniw” dla sprzedawców akumulatorów. Niewielu kierowców wie, że poważne wydatki można zdecydowanie odłożyć w czasie regularnie „serwisując” samochodową baterię!

Większość stosowanych obecnie akumulatorów to konstrukcje "bezobsługowe". Słowo odnosi się jednak wyłącznie do architektury samej baterii i oznacza po prostu, że konstruktorzy nie wyposażyli jej w odkręcane korki służące do uzupełniania lub wymiany elektrolitu. Nie oznacza to jednak, że sam akumulator rzeczywiście traktować można jako urządzenie bezobsługowe!

Powszechnie stosowany w akumulatorach kwasowo-ołowiowych elektrolit składa się z kwasu siarkowego i wody, a ta - jak wiadomo - zamarza w temperaturze 0 stopni Celsjusza. Sam elektrolit jest mniej podatny na wahania temperatur, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że odporność na zamarzanie zależy od jego gęstości! I tak - przy gęstości 1,28 g/cm3 (12,8 Volta) - czyli przy pełnym naładowaniu - akumulator zamarznie dopiero, gdy wskazówka termometru spadnie poniżej minus 60 stopni Celsjusza. Gdy jednak napięcie spoczynkowe spadnie do 12,3 Volta (gęstość 1,20 g/cm3) elektrolit zamarznie już przy minus 26 stopniach Celsjusza. Idąc dalej - elektrolit o gęstości 1,15 g/cm3 zamarznie przy minus 15 stopniach Celsjusza, a o gęstości 1,10 g/cm3 - przy minus dziewięciu stopniach! Zamarzniętego akumulatora w zasadzie nie da się już uratować. Woda zamarzając zwiększa przecież swoją objętość, co kończy się z reguły uszkodzeniem cel.

Reklama

Co więcej - wraz ze spadkiem temperatury zmniejsza się sprawność samego akumulatora. Rośnie wówczas wewnętrzny opór, przez co reakcja chemiczna ulega spowolnieniu. Dlatego właśnie przyjmuje się, że w temperaturze 0 stopni Celsjusza pojemność w pełni naładowanego akumulatora odpowiada 80 proc. pojemności nominalnej (czyli 80 Ah w przypadku akumulatora o pojemności 100 Ah). Przy minus 10 stopniach to już 70 proc., a przy minus 25 stopni - maksymalnie 60 proc! Pamiętajmy, że powyższe wyliczenia dotyczą w pełni sprawnej i fabrycznie nowej baterii. Jeśli nasz akumulator ma już za sobą kilka lat służby, może się okazać, że pierwszy poważniejszy atak mrozu obniży jego sprawność o połowę! Gdy napięcie spadnie poniżej 9 Voltów można być pewnym, że doszło do zasiarczenia akumulatora. Mówiąc krótko - nadaje się on tylko na śmietnik!

Właśnie z tego powodu, zwłaszcza w przypadku starszych pojazdów, przynajmniej raz w roku, powinno się profilaktycznie doładować akumulator. W zimie często korzystamy przecież z takich dodatków, jak ogrzewanie szyb, lusterek czy dmuchawa kabinowa. Każdy z nich cechuje się ogromnym poborem prądu, który nie zawsze jest w stanie uzupełnić alternator - zwłaszcza gdy często korzystamy z pojazdu na krótkich dystansach.

W jaki sposób ładować akumulator? Przypominamy, że ogólna zasada stosowana w przypadku akumulatorów kwasowych (a więc najpopularniejszych) brzmi, że - wyrażane w Amperach - natężenie prądu, jakim ładujemy baterię nie może przekraczać 1/10 jej pojemności. By uzyskać maksymalny, bezpieczny, prąd ładowania należy podzielić zapisaną na akumulatorze pojemność (wyrażoną w amperogodzinach) przez 10. Innymi słowy - akumulator o pojemności 55 Ah powinno się ładować prądem o natężeniu maksymalnie (!) 5,5 A. Pamiętajmy jednak, że im niższe natężenie prądu ładowania, tym lepiej dla żywotności baterii. Wolniejsze ładowanie pozwala uniknąć gazowania elektrolitu, co ograniczy ryzyko uszkodzenia (rozpadu) lub zasiarczenia płyt. Właśnie z tego względu akumulator najbezpieczniej ładować "małym prądem" o natężeniu około 2 A. Operacja zajmie zdecydowanie więcej czasu, ale zminimalizuje ryzyko uszkodzenia baterii.

PR


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy