Prąd na kempingu – elektryczność podczas wypraw
Pierwsza wersja polskiej kultowej przyczepy kempingowej N126 z 1973 roku nie była nawet wyposażona w instalację elektryczną. Dzisiaj listę akcesoriów i urządzeń, które mogą znaleźć się na pokładzie kampera lub przyczepy kempingowej ograniczona jest tylko i wyłącznie zasobnością portfela. Każde z nich do pracy potrzebuje jednak prądu – oto kilka sprawdzonych sposobów na zapewnienie sobie dostępu do 230V na kempingu.
Standardowe wyposażenie kampera nie przewiduje najczęściej liczby urządzeń elektronicznych, z których na co dzień korzystamy. Telefony komórkowe, tablety, laptopy oraz aparaty i kamery - każde z tych urządzeń trzeba od czasu do czasu ładować. Sytuacji nie poprawia obecność kuchenki mikrofalowej, lodówki lub klimatyzacji - wszystkie te urządzenia potrzebują prądu.
Gniazdo zasilające na polu namiotowym, które przystosowane jest do obsługi kamperów i przyczep kempingowych to już praktycznie standard. Na terenie Europy bez większych problemów można znaleźć takie miejsca - zwykle jedno przyłącze obsługuje kilka stanowisk, a na niektórych polach dostępna jest jedna centralna skrzynka. W tym ostatnim przypadku trzeba się więc zaopatrzyć w odpowiedniej długości przewody.
Miłośnicy wypraw często wybierają opcję biwaku "na dziko". W tym przypadku dostęp do energii elektrycznej będzie siłą rzeczy mocno ograniczony. Warto więc zawczasu zaopatrzyć się w kilka zmyślnych rozwiązań.
Generator prądu zasilany benzyną, olejem napędowym lub LPG to jedno z popularniejszych rozwiązań. Dzięki niemu podczas biwakowania z dala od kempingu można zapewnić sobie dostęp do energii elektrycznej tak długo, jak długo będziemy mieli zapas paliwa. Minusem jest hałas emitowany przez urządzenie - w niektórych przypadkach w promieniu nawet kilku metrów oraz spaliny.
Jednym z podstawowych źródeł energii jest oczywiście akumulator. Jego wadą jest ograniczona pojemność, a zbyt duża liczba podłączonych do niego urządzeń może spowodować jego szybkie rozładowanie. Na szczęście producenci znaleźli na to sposób.
- Jednym z podstawowych i najczęściej montowanych źródeł zasilania są panele solarne, które ładują w ciągu dnia akumulator. Należy przy tym dobrać zestaw w taki sposób, żeby panele zdołały w ciągu dnia słonecznego naładować akumulator do pełnej jego pojemności. Cena takiego zestawu, bez baterii, zaczyna się od około 500 zł i można go doposażyć w akcesoria takie jak wskaźniki ładowania czy kontroli naładowania - wyjaśnia Wojciech Sierpotowski, kierownik sprzedaży w firmie Elcamp.
Przełomowym rozwiązaniem są ogniwa paliwowe - źródłem ich zasilania jest metanol umieszczony w specjalnym zbiorniku. Urządzenie wytwarza energię elektryczną, która ładuje baterie zamontowane w kamperze lub przyczepie kempingowej.
- Zaletą takiego urządzenia jest to, że wytwarza ono prąd zupełnie bezgłośnie i nie emituje przy tym żadnych szkodliwych substancji. Można śmiało powiedzieć, że jest to technologia kosmiczna, bowiem została pierwotnie stworzona na potrzeby statków kosmicznych - dodaje Tomasz Konieczny, Dyrektor Zarządzający z firmy Webasto Petemar - Samo urządzenie nie zajmuje dużo miejsca. Dla przykładu model Efoy Comfort ma wymiary niedużej walizki i waży zaledwie 8 kg. Co więcej potrafi samo zweryfikować stopień rozładowania akumulatora, automatycznie się uruchomić i wyłączyć.
Zasada działania ogniwa paliwowego polega na zachodzącej w niskiej temperaturze reakcji chemicznej utleniania paliwa (tu - metanolu) z tlenem z powietrza w obecności specjalnego katalizatora, w wyniku której powstaje prąd. Jedynymi produktami ubocznymi są woda i dwutlenek węgla.
Ostatnim z popularnych rozwiązań wśród nowości są wiatraki prądotwórcze. Te uzależnione są od aury, ale odpowiednio skonfigurowany układ również pozwoli na w miarę stabilne zaopatrzenia w energię elektryczną. Metoda ta często stosowana jest razem z panelami słonecznymi.
Rozwiązań na doładowanie akumulatorów w kamperze lub przyczepie kempingowej jest kilka. Od tradycyjnych rozwiązań takich jak agregat zasilany benzyną, poprzez panele słoneczne, a na technologii ogniw paliwowych kończąc. Faktem jest natomiast, że na pokładzie "domów na kołach" znajduje się coraz więcej urządzeń, które do działania potrzebują energii elektrycznej. Warto więc zadbać o to, by wyprawy nie utrudnił jej brak.