Nadeszła jesień. Jak przygotować do niej samochód?

Pierwsze dni jesieni to dla zmotoryzowanych nie tylko konieczność "przeproszenia się" z drapaczkami do szyb czy wymianą piór wycieraczek. Często pomijaną kwestią jest chociażby dokładnie uprzątnięcie wnętrza auta i wymiana mięsistych dywaników podłogowych na gumowe maty. Wielu kierowców nie przywiązuje dużej wagi do kwestii czystości, a ta - jesienią i zimą - może mieć kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa.

Nie każdy zdaje sobie sprawę, że nagromadzone w tapicerkach podłogowych błoto świetnie magazynuje wilgoć. W efekcie nie tylko trudniej pozbyć się z auta nieprzyjemnych zapachów, ale też poradzić sobie z zaparowanymi szybami. W walce o dobrą widoczność powinniśmy też dokładnie umyć - zwłaszcza od wewnątrz(!) - szyby naszego auta. Niedostrzegalne na pierwszy rzut oka zanieczyszczenia sprzyjają osiadaniu na szybach wilgoci (ułatwiają ich zaparowywanie).

Kolejna czynność, jaką warto wykonać przed nastaniem poważniejszych przymrozków, to odgrzybienie klimatyzacji. Za pomocą dostępnych na rynku preparatów operację można wykonać we własnym zakresie. Zalecamy jednak skorzystać z usług warsztatu - najlepsze efekty daje bowiem zaaplikowanie preparatu przez odpływ skroplin w podwoziu samochodu.

Reklama

Rurki załączone do "marketowych" zestawów są z reguły zbyt krótkie, by można był dotrzeć z "chemią" bezpośrednio do żeberek parownika. Większość warsztatów zaleca odgrzybiać klimatyzację raz do roku - na wiosnę. Alergicy powinni jednak zdecydować się na odgrzybianie również z nastaniem jesieni, by ograniczyć rozwój niebezpiecznych dla zdrowia grzybów. Przy okazji powinniśmy też zainwestować w nowy filtr przeciwpyłkowy do układu wentylacji. Mało osób wie, że to właśnie on często ponosi winę za problemy ze skutecznym usunięciem wilgoci z zaparowanych szyb!

Szykując się na pierwsze przymrozki warto również sprawdzić kondycję akumulatora. Test, za pomocą elektronicznych mierników, przeprowadzić można w każdym punkcie sprzedaży samochodowych baterii. Pamiętajmy, że nie ma nic złego w okresowym doładowywaniu akumulatora zewnętrznym źródłem prądu! Co więcej, takie profilaktyczne działanie potrafi zdecydowanie przedłużyć jego żywotność.

Powszechnie stosowany w akumulatorach kwasowo-ołowiowych elektrolit składa się z kwasu siarkowego i wody, a ta - jak wiadomo - zamarza w temperaturze 0 stopni Celsjusza. Sam elektrolit jest mniej podatny na wahania temperatur, ale trzeba zdawać sobie sprawę, że odporność na zamarzanie zależy od jego gęstości! I tak - przy gęstości 1,28 g/cm3 (12,8 Volta) - czyli przy pełnym naładowaniu - akumulator zamarznie dopiero, gdy wskazówka termometru spadnie poniżej minus 60 stopni Celsjusza. Gdy jednak napięcie spoczynkowe spadnie do 12,3 Volta (1,20 g/cm3) elektrolit zamarznie już przy minus 26 stopniach Celsjusza. Idąc dalej - elektrolit o gęstości 1,15 g/cm3 zamarznie przy minus 15 stopniach Celsjusza, a o gęstości 1,10 g/cm3 - przy minus dziewięciu stopniach...

Właśnie z tego względu producenci akumulatorów radzą, by przed zimą lub zbliżającą się falą mrozów, doładować akumulator. Trzeba też pamiętać, że wraz ze spadkiem temperatury zmniejsza się sprawność samego akumulatora. Rośnie wówczas wewnętrzny opór, przez co reakcja chemiczna ulega spowolnieniu. Dlatego właśnie przyjmuje się, że w temperaturze 0 stopni Celsjusza pojemność w pełni naładowanego akumulatora odpowiada 80 proc. pojemności nominalnej (czyli 80 Ah w przypadku akumulatora o pojemności 100 Ah). Przy minus 10 stopniach to już 70 proc., a przy minus 25 stopniach - zaledwie 60 proc.

Ostatnią i zarazem najprostszą z czynności, jaką warto wykonać wraz z nastaniem jesieni, jest solidny przegląd kondycji karoserii. Oprócz dokładnego umycia nadwozia (najlepiej na ręcznej myjni), zalecamy zaaplikowanie mu solidnej porcji wosku. Ten nie tylko pozwoli dłużej utrzymać auto w czystości, ale też "zamknie" wszelkie mikrouszkodzenia lakieru czyli stanowić będzie dodatkową warstwę ochronną przed wilgocią i solą.

Niestety, najlepszy poziom zabezpieczenia dają tzw. "twarde" woski nanoszone ręcznie, co oznacza, że ich aplikacja wymaga kilku godzin wytężonej pracy. Kończąc przegląd nadwozia, zwłaszcza w przypadku starszych pojazdów, zalecamy też skontrolować drożność otworów odpływowych. Tak błaha czynność, jak usunięcie zalegającego w nich błota czy liści może diametralnie wydłużyć żywot naszego auta i oszczędzić nam wielu przykrych sytuacji. To właśnie niedrożne otwory odprowadzające wodę często odpowiadają za przedostawanie się jej do wnętrza (podszybie, szyberdach) czy zalewanie wrażliwych elementów instalacji elektrycznej. Zalegająca w profilach zamkniętych wilgoć potęguje procesy korozyjne, a te - jak wiadomo - to dla samochodu choroba śmiertelna.

PR

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama