Legionella w klimatyzacji. Czy można zarazić się w samochodzie lub autobusie?

Media przez wszystkie przypadki odmieniają właśnie temat śmiertelnych zakażeń legionellą wywołującą tzw. "chorobę legionistów". Lekarze przestrzegają, że niebezpieczna bakteria namnaża się m.in. w zbiornikach wodnych i klimatyzatorach. Czy można zarazić się chorobą jeżdżąc wyposażonym w klimatyzację samochodem lub autobusem?

Bakterie legionelli namnarzają się w stojącej wodzie. Występują też w klimatyzatorach, ale ryzyko zarażenia w samochodzie jest marginalne
Bakterie legionelli namnarzają się w stojącej wodzie. Występują też w klimatyzatorach, ale ryzyko zarażenia w samochodzie jest marginalneBeata ZawrzelReporter

Już nie tylko Podkarpacie, ale i Wielkopolska. To regiony, w których potwierdzono zakażenia bakterią legionelli. Podkarpacki inspektor sanitarny informuje, że w sumie zakażenie potwierdzono u ponad 150 osób. Dla 14 osób choroba okazała się śmiertelna.

Podgrzewana przez media atmosfera strachu udzieliła się również kierowcom i pasażerom komunikacji. Na różnych forach pojawiły się pytania, czy legionellozy nabawić się można korzystając np. z klimatyzowanego samochodu lub autobusu?

Legionella namnaża się w wodzie. W samochodzie jesteś bezpieczny

Ministerstwo Zdrowia, pozostające w ścisłym kontakcie z Głównym Inspektorem Sanitarnym i Powiatową Stacją Sanitarno-Epidemiologiczną w Rzeszowie, uspokaja, że na terenie województwa podkarpackiego:

zmniejsza się liczba pacjentów trafiających obecnie do szpitali oraz liczba pacjentów, u których rozpoznaje się zakażenie tą bakterią.

Wszystko wskazuje na to, że źródłem zakażenia jest woda dostarczana siecią wodociągów. 28 sierpnia, na konferencji prasowej, Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny Adam Sidor informował, że obecność legionelli wykryto w 4 z 9 przebadanych do tej pory próbek (w sumie w Rzeszowie i okolicach pobrano 111 próbek).

Legionella w samochodowej klimatyzacji. Jest groźna, ale trudno się nią zarazić

Faktycznie, lekarze potwierdzają że namnażaniu się legionelli sprzyja wilgoć. Prawdą jest również, że kilka głośnych "epidemii" legionellozy znalazło swoje źródło właśnie w klimatyzatorach. Bakterie stosunkowo często wykrywane są m.in. w hotelowych klimatyzacjach czy wannach z hydromasażem.

W większości medialnych przypadków - jak np. epidemia we francuskim Pas de Calais między listopadem 2003 a styczniem 2004 roku (86 zachorowań w tym 14 przypadków śmiertelnych) - źródłem zakażenia były jednak instalacje przemysłowe (np. chłodnie kominowe). To ważny aspekt, bowiem do zakażenia dochodzi jedynie poprzez wdychanie aerozolu czyli powietrza zawierającego w sobie duże ilości skażonej legionellą wody. W przypadku Pas de Calais wśród czynników zwiększających ryzyko zakażenia wymieniane było np. częste (ponad 100 minut dziennie) przebywanie na świeżym powietrzu. Do zakażeń dochodziło bowiem w promieniu 6 km od zakładu wykorzystującego feralną chłodnię kominową.

Motoryzacyjny objaw legionelli - wywołuje gorączkę Ponitac

Mówiąc wprost, zarażenie się bakteriami legionelli z samochodowej klimatyzacji jest bardzo mało prawdopodobne. Nawet gdyby komuś przyszło do głowy napić się wody skapującej pod pojazd z parownika, i tak nie zaraziłby się chorobą legionistów. Co więcej, samochodowe klimatyzacje - w przeciwieństwie do tych, które coraz częściej goszczą w naszych domach - serwisowane są stosunkowo często. Wiele osób - i chwała im za to - przy okazji cyklicznej wymiany opon decyduje się też na okresowy serwis klimatyzacji, a ten - oprócz standardowego uzupełnienia czynnika roboczego - obejmuje też dezynfekcję układu. Warto przeprowadzać ją dwa razy w roku - przed i po zakończeniu sezonu wakacyjnego, tym bardziej, że preparaty do czyszczenia klimatyzacji kosztują kilkadziesiąt złotych, a całą operację można przeprowadzić samemu. Śmiało można więc powiedzieć, że w przypadku serwisowanej regularnie samochodowej klimatyzacji jedyny związek między legionellozą a motoryzacją polega na - wywoływanej przez bakterię legionelli  - gorączce o nazwie... Pontiac.

Chcesz odgrzybić klimatyzację? Prawdopodobnie robisz to źle

Przy okazji warto przypomnieć, że odgrzybienie i dezynfekcja klimatyzacji - wbrew temu co sądzi wielu kierowców - nie polega wcale na zapryskaniu preparatem czyszczącym dysz nawiewu w kabinie. Takie działanie to nie tylko strata pieniędzy ale też jawne proszenie się o problemy. Istnieje bowiem duże ryzyko, że "topniejąca" w przewodach wentylacyjnych pianka - w postaci płynu - trafi ostatecznie do kostek instalacji elektrycznej.

By poradzić sobie ze smrodem i patogenami musimy zdezynfekować parownik, do którego dostaniemy się np. poprzez obudowę filtra przeciwpyłkowego (po jego usunięciu) lub - przed odpływ skroplin - spod pojazdu. 

Paryż rezygnuje z hulajnóg elektrycznych. Pionierski krok światowej metropoliiAFP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas