Kupujesz używany samochód? Pamiętaj o tych zasadach. Poradnik kupującego
Zakup samochodu używanego może być emocjonującym przeżyciem. Często kupujemy oczami zapominając o kilku ważnych zasadach, których warto przestrzegać zanim zdecydujemy się na kupno samochodu.
Zakup samochodu używanego to często skomplikowane zadanie. Z jednej strony ufamy swojemu przeczuciu i wiedzy na temat samochodów, z drugiej obawiamy się, że zostaniemy oszukani przez handlarza, który ukrywa ważne informacje na temat wad samochodu. Często górę biorą też emocje, które są w takich sytuacjach złym doradcą. Na co zwrócić uwagę kupując samochód używany? Oto kilka zasad, których warto przestrzegać.
Wszystko zaczyna się zanim jeszcze pojedziemy obejrzeć samochód, czyli na etapie poszukiwań. Warto wtedy ustalić cechy samochodu, które nas interesują, wyposażenie, wersje silnika, rocznik i przebieg oraz oczywiście budżet którym dysponujemy, ewentualnie ilość kilometrów, które jesteśmy w stanie pokonać by obejrzeć auto. Dzięki temu zawęzimy poszukiwania do kilku modeli, nie będziemy marnować czasu na dalekie wyjazdy do samochodów, które nas nie interesują, a także unikniemy marudzenia na miejscu z powodu braków wyposażeniu, czy nie takiego silnika/zbyt wysokiego przebiegu.
Budżet na zakup auta nie powinien wydrenować naszej kieszeni do zera. Planując zakup auta używanego powinniśmy zaplanować też budżet na ewentualne wydatki i serwis po zakupie. Kupując za ostatnie pieniądze, nie bierzemy pod uwagę sytuacji, gdy tuż po zakupie musimy wymienić części eksploatacyjne (hamulce, elementy zawieszenia, filtry olej, rozrząd), a przy zakupie auta używanego dodatkowe wydatki to niemal pewnik.
Sytuacja gdy auto używane nie wymaga żadnego wkładu finansowego zdarza się wyjątkowo rzadko, zwłaszcza gdy auto, którego szukamy ma więcej niż 5 lat. Zakres dodatkowych prac można częściowo wycenić w trakcie oględzin auta, lub jeśli sprzedający podał informacje o częściach wymagających wymiany już w ogłoszeniu. Nie ma określonej kwoty jaką warto sobie zarezerwować na serwis, ale bezpiecznie jest przyjąć około 10-20% wartości samochodu jako kwotę wyjściową.
Zanim wybierzemy się na oględziny, warto zamienić kilka słów ze sprzedawcą telefonicznie. Wypytać o ewentualne szkody, historię, wady, ewentualne koszty rejestracji. Dobrze jest poprosić o numer VIN i dane, które pozwolą nam sprawdzić historię samochodu w CEPiK-u, lub innej bazie danych, która może udzielić nam takich informacji (np. Carfax, CarVertical). Jeśli status pojazdu zadowala nas, wtedy umawiamy się na oględziny.
Jeśli nie czujemy się na siłach, aby samodzielnie ocenić auto, możemy zapytać sprzedającego o możliwość odwiedzenia dowolnej stacji kontroli pojazdów, na której doświadczony mechanik sprawdzi stan samochodu i w ten sposób pomoże nam dokonać wyboru. Koszt wizyty na stacji bierzemy na siebie.
Pamiętajmy, że kolizyjna przeszłość nie powinna dyskwalifikować całkowicie auta, ale wskazane jest zachowanie czujności. Jeśli auto miało niewielką stłuczkę, blachy i inne elementy zostały wymienione lub naprawione w sposób staranny, samochód może służyć jeszcze długie lata. Gorzej jeśli wypadek był poważny, konstrukcja i geometria samochodu (podłużnice, progi, słupki, dach itd.) została naruszona - wtedy samochód może być niebezpieczny i nie powinien znaleźć się na drodze. Jeśli w raporcie bazy danych znajdziemy informacje o szkodzie całkowitej, taki samochód lepiej odpuścić - dla własnego bezpieczeństwa.
Jeśli wybieramy się na oględziny samochodu warto zabrać ze sobą kogoś, kto ostudzi nasze emocje przy oględzinach - ojca, szwagra, teścia czy przyjaciela. Zakup samochodu zwykle wiąże się ze sporymi emocjami, które bywają złym doradcą. Jeśli auto prezentuje się dobrze zapominamy, by sprawdzić wiele elementów, "podpalamy się" i podejmujemy szybką, ryzykowną decyzję, której później możemy pożałować. Dodatkowa osoba pomoże nam zachować zimną krew i podpowie co jeszcze sprawdzić.
W tym przypadku dobrym pomysłem jest zabranie ze sobą kogoś bardziej doświadczonego, lub po prostu mechanika, który rzeczowo oceni samochód, sprawdzi newralgiczne miejsca i zwróci uwagę na elementy, które my moglibyśmy pominąć. Pomoże też wycenić zakres dodatkowych prac, co może przełożyć się na negocjację ceny końcowej.
Wyraźne oznaki korozji na nadwoziu, widoczne miejsca lakierowania czy zaprawek mogą sugerować wypadkową przeszłość samochodu lub tendencje do korodowania, które są charakterystyczne dla różnych modeli aut. Ważne jest spasowanie elementów - różne przerwy pomiędzy drzwiami, a słupkami, maską czy klapą bagażnika a błotnikami również mogą sugerować pokolizyjną przeszłość.
Warto sprawdzić też czy zgadzają się oznaczenia rocznika na szybach (na opisie producenta szyby) - jeśli przednia nie zgadza się z pozostałymi to mogła być wymieniana (to zdarza się przy odpryskach od kamieni) - to nie jest wielki powód do zmartwień, ale jeśli pozostałe szyby są z różnych roczników powinniśmy zachować czujność.
Jeśli sprzedawca zapewnia, że samochód jest bezwypadkowy i ma oryginalny lakier, przyjrzyjmy się śrubom mocującym elementy takie jak błotniki, drzwi czy maskę. Zwróćmy uwagę czy lampy nie różnią się znacząco od siebie, czy zderzaki są dobrze spasowane, czy podłoga w bagażniku nie nosi śladów prostowania. Wszystkie te zjawiska mogą sugerować coś innego niż mówi sprzedający.
Dobrym pomysłem jest czujnik grubości lakieru, ale należy pamiętać, że wiele współczesnych samochodów ma błotniki i maski z tworzywa lub aluminium (nie wszystkie czujniki potrafią to zmierzyć), a elementy takie jak błotniki, drzwi lub maska to części wymienne, które można znaleźć nawet w kolorze samochodu. Jeśli zostały wymienione na oryginalne, czujnik nie wykaże żadnych nieprawidłowości.
Ponadto warto wiedzieć jak posługiwać się czujnikiem i jaką wartość powinien wskazywać na elementach z oryginalnym lakierem, a jaką po ponownym lakierowaniu, czy szpachlowaniu. Nie wszyscy sprzedawcy zgodzą się na badanie czujnikiem.
Pęknięcia czy ubytki na szybie to dodatkowe koszty, a na rynku nie brakuje samochodów, których przednie szyby kosztują prawdziwy majątek. Zwłaszcza w modelach wyższej klasy, ale także w pozornie tańszych samochodach koszty wymiany szyby mogą przekraczać nawet 3000 zł. Nie dajmy się więc nabrać na sugestie, że to tylko kilkaset złotych. Jeśli nie mamy pewności warto zadzwonić do serwisu wymiany szyb i upewnić się co do ceny wymiany.
Nie wszystkie odpryski da się naprawić. Jeśli mają większą średnicę, lub pojawiła "pajęczyna" (pęknięcia) szyba będzie do wymiany. Jeśli szyba jest wyposażona w filtr UV, jest bardziej dźwiękoszczelna niż zwykła, lub ma podgrzewanie, okienka na czujnik deszczu czy zmierzchu, cena na pewno nie będzie niska.
Nawet jeśli samochód z zewnątrz wygląda dobrze, warto przyjrzeć się wnętrzu. Dowiemy się z niego czy właściciel dbał o auto, a nawet czy przebieg jest realny, czy też stan wnętrza sugeruje coś innego. Wygniecione, powycierane siedzenia, wytarta obręcz kierownicy, gałka dźwigni zmiany biegów, dywanik pod nogami kierowcy, pedały, starty lakier na przyciskach (regulacja szyb, radia) mocno podrapana stacyjka, wypalone diody w kokpicie mogą sugerować, że auto ma duży przebieg, lub było bardzo intensywnie użytkowane. Cwani handlarze mają i na to sposoby - wymieniają zużyte elementy (nakładki na pedały, przyciski, przełączniki) lub obszywają elementy tapicerki (skórzana kierownica, czy gałka zmiany biegów, podłokietnik) by ukryć prawdziwe zużycie. Obie sytuacje powinny zwrócić naszą uwagę.
Mocno poplamione czy zniszczone siedzenia, plamy na podsufitce, porysowane boczki drzwi, brakujące elementy tapicerki sugerują, że były właściciel niespecjalnie przejmował się stanem samochodu - jeśli takie rzeczy widać we wnętrzu, w którym kierowca spędza większość czasu, z pewnością zaniedbania pojawią się w innych elementach samochodu.
Nie zapomnijmy sprawdzić działania drobiazgów takich jak gniazdo zapalniczki, odtwarzacz CD, wycieraczki, czy zmieniarka płyt, sprawność elektrycznych szyb czy lusterek klakson, praca nawiewu czy klimatyzacji. To drobnostki, o których często zapominamy przy oględzinach samochodu, a które wychodzą na jaw dopiero podczas pierwszej potrzeby użycia i generują koszty i uciążliwości - a to trzeba wymienić bezpiecznik, a to prowadnicę szyby, czy pióra wycieraczek.
W kilku-, kilkunastoletnich autach takie drobne awarie to norma, więc nie ma potrzeby podejrzewać, że sprzedawca kręci, ale jeśli nie wspomniał o tym w ogłoszeniu, możemy mu to wytknąć i negocjować cenę.
Dobry samochód używany będzie nie dobrze prezentował się nie tylko z zewnątrz i w środku, ale jeśli według właściciela jest zadbany, zastrzeżeń nie powinny budzić też elementy eksploatacyjne. To oznacza, że warto przyjrzeć się częściom takim jak tarcze hamulcowe, klocki, opony, elementy zawieszenia czy układu wydechowego. Nie sugerujemy od razu rozbierania samochodu, a raczej sprawdzenie wszystkiego co jest widoczne.
Jeśli dostęp do filtra powietrza jest łatwy również warto rzucić na niego okiem. Korozja na sprężynach i amortyzatorach, czy elementach układu kierowniczego nie będzie niespodzianką w ponad 10-letnich samochodach, ale jeśli ich stan budzi poważniejsze zastrzeżenia oznacza to wydatki. Podobnie jak wyraźne ranty na tarczach hamulcowych; czarny, zanieczyszczony olej czy skorodowany układ wydechowy.
Nie zaszkodzi zajrzeć również pod spód auta i poszukać dziur i większych ognisk korozji, a także upewnić się, że na miejscu jest katalizator (lub filtr DPF jeśli samochód powinien być w niego wyposażony). Dzięki temu oszczędzimy sobie problemów na przeglądzie rejestracyjnym, jeśli diagnosta postanowi sprawdzić czystość spalin.
Duże koszty napraw, szczególnie w samochodach z silnikiem diesla może generować nienajlepszy stan silnika. Nie zaszkodzą uważne oględziny na postoju, rozejrzenie się za poważniejszymi wyciekami zarówno w okolicach głowicy, turbiny (jeśli takowa jest zamontowana), a także u dołu silnika. Drobne pocenie czy zabrudzenia to jeszcze nic takiego - silniki z większym przebiegiem nie są tak szczelne jak nowe, ale jeśli olej pojawia się w większej ilości i w różnych miejscach silnik może nadawać się do naprawy.
Warto zwrócić szczególną uwagę na zimny rozruch i pracę silnika na postoju - wyraźne metaliczne dźwięki, stukanie mogą oznaczać poważniejszy problem, dzwonienie z okolicy pokrywy zaworów nieco mniejszy, ale może się okazać, że nie obejdzie się bez kontroli i regulacji zaworów. Stan silnika pozwoli też ocenić jazda próbna.
Wielu sprzedawców w ogłoszenia zawiera informację o wymianie rozrządu, oleju, filtrów czy pasków napędu osprzętu (alternatora, pompy wspomagania czy kompresora klimatyzacji). W rzeczywistości te elementy bardzo trudno zweryfikować, jeśli nie ma widocznych uszkodzeń, czy luzów nie stwierdzimy czy były wymieniane. Warto zatem zapytać o rachunki czy faktury z warsztatu. Jeśli auto jest po dużym serwisie sprzedawca powinien mieć jakieś pokwitowania, a jeśli mówi "nie brałem faktury bo jest taniej" możemy, choć nie musimy podejrzewać, że historia o wymianach nie jest do końca prawdziwa.
Należy również uważnie przyjrzeć się dokumentom i danym technicznym - zdarza się, że w ogłoszeniu pojawiają się inne parametry (np. moc, czy rok produkcji) niż to co znajduje się w dokumentach. To sposób handlarzy, by zachęcić do oględzin auta i podbić jego wartość na rynku - sprawić, że będzie cieszyć się większym zainteresowaniem (młodsze, mocniejsze).
Oryginalna książka serwisowa z pieczątkami z okresowych serwisów gwarancyjnych to miły dodatek, jednak cwani handlarze również i na to mają sposób, by wyglądało to wiarygodnie. Podrabiane książki z pieczątkami można kupić w internecie.
Jeśli jesteśmy poważnie zainteresowani zakupem samochodu warto skorzystać z możliwości jazdy próbnej - najlepiej jako kierowca. Podczas jazdy próbnej na jaw powinny wyjść wszystkie mankamenty samochodu, których nie mogliśmy sprawdzić na postoju:
- wybite, zużyte zawieszenie
- nieskuteczne hamulce, lub ewentualne "bicie" na tarczach
- praca układu kierowniczego, precyzja prowadzenia
- reakcja silnika na pracę pod obciążeniem, niedostatki mocy
- kopcenie z układu wydechowego
- skrzypienie elementów tapicerki, wibracje
- precyzja pracy i sprawność skrzyni biegów
- stan sprzęgła
- działanie klimatyzacji
- pojawiające się na desce rozdzielczej błędy
Choć przepisy odnośnie "korygowania stanu licznika" wyraźnie się zaostrzyły i praktyka ta nieco straciła na popularności (wyraźnie widać to po ogłoszeniach, gdzie nie królują już 15-letnie auta z przebiegiem 180 tys. kilometrów), wciąż zdarzają się samochody, w których licznik jest kręcony. Zdarza się to głównie w samochodach sprowadzanych i niezarejestrowanych gdzie nieco trudniej jest wytropić takie działanie - przebieg nie jest jeszcze zgłoszony do CEPiK-u, więc niewielka korekta, może skutecznie podnieść wartość auta i ułatwić sprzedaż.
Dotyczy to znów głównie samochodów z silnikiem wysokoprężnym, które na zachodzie pokonują znacznie większe dystanse niż samochody benzynowe i zupełną normą jest, że 10-letnie samochody (najpopularniejsza grupa samochodów używanych w Polsce) realnie mają 300 i więcej tysięcy przebiegu. Nie do końca widać to w ofertach, gdzie w większości królują nawet o kilka lat starsze auta z przebiegami nieco powyżej 200 tysięcy kilometrów.
Nie twierdzimy, że samochody z niższym przebiegiem nie istnieją, ale są zdecydowanie rzadsze niż to co prezentują oferty popularnych portali.
Nie dajmy się nabrać na cenowe okazje, bowiem takowe na rynku samochodów używanych trafiają się wyjątkowo rzadko. Jeśli cena jest zastanawiająco niska, a z ogłoszenia wynika że auto jest w bardzo dobrym stanie i nie wymaga żadnego wkładu finansowego, powinniśmy zachować ostrożność. Ceny na rynku są zróżnicowane i nawet takie same modele mogą się dość znacząco różnić, ale cena wyraźnie poniżej rynkowej to lampka ostrzegawcza - zwłaszcza jeśli samochód jest sprzedawany przez komis, lub zawodowego handlarza. Takie podmioty nie są organizacjami charytatywnymi, a skoro zarabiają na samochodzie, który jest wyraźnie poniżej ceny rynkowej, coś musi być nie tak. Warto zawczasu sprawdzić średnią cenę rynkową interesującego nas samochodu i nie wierzyć że udało nam się złapać doskonałą okazję.
Zanim podpiszemy umowę kupna-sprzedaży warto uważnie ją przeczytać. Poszukać ukrytych sformułowań typu "zapoznałem się ze stanem samochodu", czyli "wiem co kupuję", bo często oznaczają one, że jeśli podpiszemy, zrzekamy się prawa do rękojmi i nie będziemy mogli zwrócić się do sprzedającego o zadośćuczynienie jeśli po zakupie na jaw wyjdą ukryte wady samochodu.
Dokładnie sprawdźmy zgodność dokumentów, numerów VIN, aby uniknąć przykrej niespodzianki. Jeśli sprzedawca będzie nalegał na wpisanie znacznie niższej ceny na umowie niż rzeczywiście zapłacona, lepiej nie zgadzać się na to, właśnie z przyczyny rękojmi. Różnica w podatku, który będziemy musieli zapłacić nie będzie duża, a jeśli po fakcie okaże się, że z autem jest coś nie tak, rękojmia obejmie tylko wartość auta wpisaną na umowie.
Na koniec pamiętajmy jednak o tym, że kupując kilku- kilkunastoletnie auto używane nie możemy oczekiwać, że będzie jak nowe, z bardzo niskim przebiegiem i właściwie kompletnie niezużyte, a do tego cena będzie wyjątkowo atrakcyjna. Weźmy pod uwagę, że używane samochody mogą mieć za sobą pewną historię, a cena bywa adekwatna do stanu, rocznika, pewnych mankamentów, czy przebiegu samochodu. Jeśli kupujemy za cenę powyżej średniej rynkowej mamy prawo oczekiwać samochodu w dobrym stanie, ale jeśli chcemy zapłacić jak najmniej nie powinniśmy oczekiwać zbyt wiele. Przy zakupie trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem i zasadą ograniczonego zaufania, ale nie jest tak że każdy kto sprzedaje samochód będzie próbował nas oszukać. Nadmierna podejrzliwość i "strach przed własnym cieniem" może sprawić, że nigdy nie znajdziemy właściwego samochodu do siebie. Należy się również liczyć z tym, że po zakupie w samochodzie to i owo może być do zrobienia - nie oznacza to że sprzedawca nas naciągnął. Taka jest natura samochodów używanych - mankamenty mogą wyjść w każdej chwili.
***