Kupujesz używane auto? Uważaj, by nie wejść "na minę"

Za oknem wiosna a ona zawsze ożywia rynek motoryzacyjny. I choć policyjne statystyki wskazują na malejący odsetek kradzieży samochodów, nie zmienia to faktu, że na rynku pojazdów używanych takowe nadal się pojawiają.

Ale przed kupnem samochodu pochodzącego z nielegalnego źródła można się skutecznie zabezpieczyć . Jak to zrobić tłumaczy rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Sokołowski:

- Po pierwsze, należy sprawdzić dokumentację samochodu. Zapytać sprzedającego o szczegółową historię auta, o to, którym z kolei jest właścicielem i jak długo jest w posiadaniu pojazdu. Nie zaszkodzi poprosić też o faktury lub rachunki za przeglądy, a także o umowy kupna-sprzedaży, książkę serwisową i polisy ubezpieczeniowe.

Reklama

- Pamiętajmy, że wszelkie zmiany w dowodzie rejestracyjnym powinny być odnotowane na ostatniej stronie i potwierdzone pieczątką. Kupując samochód koniecznie powinniśmy sprawdzić numer VIN. Składa się on z 17 znaków i umieszczony jest na podwoziu pojazdu. Wszelkie ślady i rysy na tym numerze powinny wzbudzić nasze podejrzenia - tłumaczy Mariusz Sokołowski.

Największą pewność zyskamy jednak, jeśli auto, które chcemy kupić, zobaczy policja. To dlatego, że funkcjonariusze w bazie sprawdzą czy samochód nie został skradziony. Inspektor Sokołowski zastrzega jednak, że nie można zrobić tego przez telefon.

Niestety, praktyka wskazuje, że ze sprawdzeniem legalności samochodu na policji wcale nie jest tak prosto, jak wskazuje rzecznik komendanta głównego...

Za to sędzia cywilista Cezary Skwara przypomina, że sprowadzając samochód ze Stanów Zjednoczonych można w internecie sprawdzić całą jego historię i w ten sposób nie dać się oszukać sprzedawcy. Baza danych nazywa się Carfax, a za miesięczny dostęp do niej zapłacimy tylko około 20-30 dolarów.

- Ta baza zawiera wszelkie informacje od zakupu auta do momentu przekroczenia granicy Stanów Zjednoczonych. Na podstawie tej bazy można ustalić historię samochodu. Od przeglądów, incydentów, wypadków, wypłaty odszkodowań do zezłomowania - mówi sędzia Cezary Skwara.

Sędzia radzi również, by w umowach kupna-sprzedaży zawsze znalazło się oświadczenie właściciela dotyczące stanu technicznego pojazdu. Wtedy łatwiej jest dochodzić odszkodowania lub zwrotu gotówki jeśli okaże się, że zostaliśmy oszukani.

W praktyce jednak osoba fizyczna zawsze będzie mogła się wytłumaczyć, że nie jest ekspertem i o usterce nie wiedziała. Nieco inaczej wygląda sprawa z komisami, które zajmują się sprzedażą aut "zawodowo". Wówczas domniemuje się, że sprzedawca z komisu musi znać stan techniczny auta, w tym wady ukryte. Niestety, najczęściej i tak nie obejdzie się bez długiej i kosztownej rozprawy sądowej, przy czym samochód może zostać zabezpieczony jako dowód...

(IAR/INTERIA.PL)

Polub MOTO INTERIA na Facebooku. Tam znajdziesz więcej zdjęć, ciekawostki i... konkursy. Do wygrania wkrótce samochód na weekend!. Wystarczy kliknąć TUTAJ.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy