Hamulce to nie tylko tarcze i klocki. Wymieniałeś kiedyś przewody?
Chociaż obowiązkowe przeglądy techniczne wywołują powszechną niechęć wśród kierowców, gdyby nie one stan wielu - nawet względnie nowych - pojazdów poruszających się po polskich drogach byłyby opłakany.
Większość rodaków traktuje swoje samochody w stricte przedmiotowy sposób. Oznacza to, że tylko nieliczni w praktyce stosują powiedzenie "lepiej zapobiegać niż leczyć". Dla pozostałych "serwisowanie" polega jedynie na usuwaniu usterek, które eliminują pojazd z dalszej jazdy.
Problem w tym, wymagamy od naszych aut niezawodności nowych pojazdów, zapominając, że - z konstrukcyjnego punktu widzenia - samochód w wieku 10 lat zbliża się do granicy śmierci technicznej. Momentu, w którym nagromadzenie usterek wynikających z normalnego zużycia eksploatacyjnego - przynajmniej w krajach Europy Zachodniej - stawia pod finansowym znakiem zapytania sens przeprowadzania dalszych napraw.
Pal licho, jeśli mowa o uciążliwych błahostkach pokroju wyrobionych zamków czy drobnych wycieków, które nie mają wpływu na bezpieczeństwo jazdy. Gorzej, jeśli - często nieświadomie - godzimy się jeździć cykającą bombą zegarową!
Takim mianem określić można... rdzę. Wbrew pozorom nie chodzi wcale o - szpecące karoserię - bąble, lecz korozję elementów, z których istnienia zdajemy sobie sprawę dopiero w momencie ich awarii. Mowa o przewodach hamulcowych, które - w większości pojazdów - wykonywane są ze stali. Efekt? W wielu pojazdach w wieku 10 lat nadają się one wyłącznie do wymiany!
Temat przewodów hamulcowych nie przez przypadek poruszamy właśnie teraz. Na drogi wyjechały już piaskarki - stosowana przez drogowców sól potęguje procesy korozyjne. Może się więc okazać, że pewnego dnia, przy próbie awaryjnego hamowania pedał wpadnie w podłogę i... No właśnie.
Mechanicy zgodnie twierdzą, że "spuchnięte" od rdzy przewody lepiej wymienić o dwa lata za wcześnie, niż dzień za późno. W drugim przypadku ucieszy się jedynie blacharz... Prawdą jest, że część producentów radzi sobie z zabezpieczeniem przewodów hamulcowych lepiej niż inni. Pamiętajmy jednak, że jeśli nasz samochód ma na koncie "naście" lat, przynajmniej raz do roku, powinniśmy dokładnie skontrolować ich stan.
Kiedy zdecydować się na wymianę? Najbezpieczniej przyjąć zasadę, że przewód kwalifikuje się do wyrzucenia, jeśli korozja uszczupliła 1/3 jego pierwotnej średnicy. Ile kosztować może wymiana kompletu przewodów?
Jeśli po części udamy się do autoryzowanego serwisu koszty mogą być szokujące. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że przewody hamulcowe można - po prostu - dorobić. Co więcej, prawidłowo wykonane elementy przetrwają o wiele dłużej, niż fabryczne. Jak to możliwe?
Dorabiane "na miejscu" przewody (usługi takie świadczy większość warsztatów) wykonywane są z giętkich rurek miedziowych lub miedziowo-niklowych, które - dysponując specjalną prasą tworzącą tzw. "spęczki" - można przystosować do połączeń gwintowanych. Miedź - zdecydowanie lepiej niż stal - radzi sobie ze szkodliwym wpływem warunków atmosferycznych. Do raz wymienionych przewodów "nie wrócimy" przez całą późniejszą eksploatację samochodu!
W przypadku większości popularnych aut za naprawę, rzadko kiedy, zapłacimy więcej niż 300-500 zł. Mimo wszystko, decydując się na dorobienie nowych przewodów, polecamy skorzystać z oferty firm wyspecjalizowanych w naprawach układów hamulcowych. Wówczas będziemy mieli pewność, że do wykonania nowych przewodów użyto elementów wysokie jakości, markowanych przez znanych producentów. W przypadku przewodów hamulcowych - zgodnie z obowiązującymi normami - średnica zewnętrzna nie może być mniejsza niż 4,75 mm, a ścianka przewodu cieńsza niż 0,9 mm. Ważny jest również sam sposób dorobienia (gięcia), który gwarantować ma brak zmian w przekroju przewodu na całej jego długości. Inwestując w układ hamulcowy warto również zdecydować się na montaż nowych, giętkich przewodów hamulcowych. W przypadku nietypowych pojazdów, gdy nie można liczyć na markowe zamienniki, polecamy skorzystanie z oferty firm oferujących giętkie przewody o znormalizowanych długościach i końcówkach. Można wówczas zdecydować się na odrobinę dłuższy przewód. Różnica 2 czy 5 cm w stosunku do oryginału nie wpłynie w zauważalny sposób na sprawność układu.
Paweł Rygas