30 tys. kary za jazdę bez świateł? Jest stanowisko Ministerstwa Infrastruktury
Zmotoryzowanych do czerwoności rozpala propozycja zaostrzenia kar za wykroczenia drogowe, która przybrała już formę rządowego projektu zmian w Prawie o ruchu drogowym. Zbulwersowani wysokością kar kierowcy znaleźli właśnie sojuszników w postaci prawników, którzy wskazują na szereg poważnych uchybień w rządowych planach!
Chodzi w szczególności o zaostrzenie wysokości grzywien, jakimi - w oparciu o zapisy kodeksu wykroczeń - kierowców karać mogą sądy. Prawnicy zwracają uwagę, że zapisy rządowego projektu tworzą miejsce dla patologicznych wyroków. Jakich? Teoretycznie za tak błahe wykroczenia jak np. jazda bez włączonych świateł mijania kierowcy grozić będzie grzywna w wysokości do - uwaga - 30 tys. zł!
W skrócie chodzi o to, że zamiast zweryfikować katalog wykroczeń i zaostrzyć sankcje za konkretne czyny, ustawodawca obrał drogę na skróty. Rządowe plany zakładają podniesienie kar za wszystkie wykroczenia opisane w rozdziale XI kodeksu wykroczeń (przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji). W efekcie maksymalny wymiar kary stanie się identyczny w przypadku zarówno błahych, jak i bardzo poważnych wykroczeń.
Jak czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej" - projektowany art. 1 par. 1a k.w. przewiduje, że jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, za wykroczenia w rozdziale XI (a więc przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji) kara grzywny może być orzeczona w wysokości do 30 tys. zł. Kodeks wykroczeń precyzuje maksymalną wysokość kary w przypadku wielu wykroczeń, jak chociażby nieuprawnionego posługiwania się kartą parkingową (do 2 tys. zł). Problem w tym, że mamy też wiele przypadków, jak np. prowadzenie nieoświetlonego pojazdu czy pozostawienie na drodze publicznej dziecka w wieku poniżej 7 lat bez opieki, które nie są objęte osobnymi regulacjami. W efekcie, w przypadku każdego z nich sąd będzie mógł orzec wobec sprawcy wykroczenia maksymalną karę aż 30 tys. zł.
Może więc dojść do patologicznych sytuacji, w których za poważne naruszenie przepisów grozić będzie łagodniejsza kara, niż w przypadku stosunkowo niegroźnego wykroczenia. Przykładem jest np. parkowanie na zakazie kwalifikowane jako wykroczenie z art. 92 lub 90 kodeksu wykroczeń, za które - w myśl nowych przepisów - grozić ma właśnie maksymalna grzywna do 30 tys. zł.
Dla porównania parkowanie na przejściu dla pieszych i w bezpośredniej bliskości skrzyżowania stanowi wykroczenie z art. 97 k.w. Czytamy w nim, że: "Uczestnik ruchu lub inna osoba znajdująca się na drodze publicznej, w strefie zamieszkania lub strefie ruchu, a także właściciel lub posiadacz pojazdu, który wykracza przeciwko innym przepisom ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. - Prawo o ruchu drogowym lub przepisom wydanym na jej podstawie, podlega karze grzywny do 3000 złotych albo karze nagany". Nie trzeba chyba tłumaczyć absurdu sytuacji, gdy za rozjeżdżanie trawnika kierowcy grozić będzie 30 tys. kary, a za stworzenie bezpośredniego zagrożenia dla zdrowia i życia innych uczestników ruchu - 3 tys. zł...
Publikacja "Dziennika Gazety Prawnej" wywołała reakcję Ministerstwa Infrastruktury, którego zdaniem "teza zawarta w artykule jest całkowicie nieuzasadniona". Państwowi urzędnicy, wbrew temu, co wynika z rządowego projektu, tłumaczą, że "nowelizacja ustawy - Prawo o ruchu drogowym, która ma na celu zwiększenie bezpieczeństwa na drogach, nie przewiduje podwyższenia do 30 tys. zł kar za drobne przewinienia wskazane w artykule, takie jak +jazda bez świateł mijania, tamowanie ruchu, niezachowanie ostrożności na drodze wewnętrznej czy nieusuwanie zasp śnieżnych+" - czytamy w przekazanym mediom komunikacie.
Jak jest naprawdę? Z obecnego projektu wynika, że rację mają dziennikarze, a dementi ministerstwa opiera się na zasadzie "nie bo nie". Tyle tylko, że obecnie przepisy są projektem właśnie, a więc wszystko w nich można jeszcze zmienić. I całe szczęście...
***