W USA były do kasacji. W Polsce trafiały do komisów

Zarzut oszustwa na kwotę ok. 1,5 mln zł przy sprzedaży samochodów importowanych z USA usłyszeli: 60-letni właściciel firmy z Rawy Mazowieckiej prowadzącej komis samochodowy, stację diagnostyczną i serwis oraz 39-letnia kobieta, pełniąca funkcję prezesa spółki.

Zarzut oszustwa na kwotę ok. 1,5 mln zł przy sprzedaży samochodów importowanych z USA usłyszeli: 60-letni właściciel firmy z Rawy Mazowieckiej prowadzącej komis samochodowy, stację diagnostyczną i serwis oraz 39-letnia kobieta, pełniąca funkcję prezesa spółki.

Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Łodzi w związku z tą sprawą zatrzymano jeszcze trzy osoby, które usłyszały zarzuty poświadczenia nieprawdy m.in. co do stanu technicznego pojazdów. Są to diagności w wieku: 34, 60 i 71 lat. Wszystkim podejrzanym grożą kary do 8 lat pozbawienia wolności.

Jak wynika z ustaleń, rawskie przedsiębiorstwo w latach 2004-2010 zajmowało się sprowadzaniem ze Stanów Zjednoczonych samochodów w bardzo złym stanie technicznym, z licznymi uszkodzeniami powypadkowymi i niejednokrotnie, na terenie USA, przeznaczonych do kasacji. W Polsce po dokonaniu napraw, były sprzedawane jako samochody w pełni wartościowe, sprawne i bezwypadkowe.

Reklama

Pojazdy kupowano za pośrednictwem amerykańskiej giełdy internetowej. Początkowo trafiały bezpośrednio do Polski i były clone w siedzibie spółki.

W późniejszym okresie, po zaostrzeniu przepisów celnych, trafiały do celnych portów na terenie Niemiec i dopiero później transportowane były do Polski. Rejestrowano je na dane firmy i poddawano naprawom, często bardzo radykalnym. Zdarzało się, że w poszczególnych samochodach można było odnaleźć części pochodzące z kilku pojazdów.

Jak twierdzi prokuratura rejestrowanie pojazdów możliwe było dzięki fałszowaniu przez uprawnionych diagnostów wyników badań technicznych. W wystawianych zaświadczeniach niezgodnie z rzeczywistością stwierdzali oni, że samochody spełniają warunki techniczne i mogą być dopuszczone do ruchu na terenie Polski. Duża część klientów wprowadzana była w błąd, co do stanu technicznego pojazdów.

Według śledczych prezes spółki i właściciel przedsiębiorstwa dopuścili się 52 przestępstw oszustwa na łączną kwotę około 1,5 mln złotych.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy