W tych popularnych samochodach szkoda całkowita to norma. Lista modeli

Na dźwięk słów "szkoda całkowita" przeciętny kierowca ma przed oczami zdemolowany wrak pojazdu, który nadaje się wyłącznie na złom. W rzeczywistości - przy obecnych cenach części i robocizny - tego typu stwierdzenie oznaczać może nawet stosunkowo niegroźną kolizję. Warto jednak zdawać sobie sprawę, w przypadku których modeli prawdopodobieństwo zakupu samochodu uczestniczącego w tego rodzaju zdarzeniu jest obecnie największe.

Takie informacje dają nie tylko wyobrażenie o tym, czego spodziewać się można w czasie oględzin. Pozwalają też oszacować, ile w przyszłości kosztować mogą ewentualne naprawy blacharsko-lakiernicze, czyli - mówiąc wprost - czy nie warto zastanowić się np. nad ubezpieczeniem autocasco.

Co to jest szkoda całkowita?

Pod pojęciem szkody całkowitej stosowanym przez zakłady ubezpieczeniowe kryją się dwie definicje. Dla obowiązkowego ubezpieczenia OC oznacza ona najczęściej uszkodzenie pojazdu, dla którego wartość naprawy przekracza wycenę samochodu sprzed zdarzenia.

Reklama

W sytuacji, gdy samochód ma ubezpieczenie autocasco, do stwierdzenia szkody całkowitej wystarczy, aby wycena szkody przekracza 70 proc. wartości pojazdu.

Pamiętajmy jednak, że tworząc operaty szacunkowe rzeczoznawcy, a - ściślej - likwidatorzy szkód - korzystają ze specjalistycznego oprogramowania uwzględniającego uśrednione koszty pracy (roboczogodziny) i ceny nowych części (często zamienników).

Czy trzeba się bać aut po szkodzie całkowitej?

W praktyce wycena może więc dalece odbiegać od rzeczywistych kosztów naprawy pojazdu. Mówiąc wprost - informacja o "szkodzie całkowitej" nie oznacza wcale poważnego wypadku, lecz uszkodzenie, którego - zdaniem ubezpieczyciela - nie opłacało się naprawiać.

Dla nowszych lub nietypowych aut oznaczać to może np. kolizję, w wyniku której uszkodzone zostały zderzak, maska, reflektory i błotnik.

Kosztorys obejmować będzie przecież wymianę każdego z uszkodzonych elementów składowych danego podzespołu (np. czujniki parkowania, maska zderzaka, wzmocnienie zderzaka, wloty powietrza itd.) oraz ponowne lakierowanie elementów blacharskich. W praktyce nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by właściciel naprawił pojazd metodą "gospodarską" korzystając np. z części pochodzących z demontażu, które często można przecież kupić w interesującym nas kolorze.

Nawet dwa na dziesięć aut po szkodzie całkowitej

Ciekawe zestawienie dotyczące "szkód całkowitych" przygotowała wyspecjalizowana weryfikowaniu przeszłości samochodów firma autoDNA, która oferuje swoje usługi na 20 - głównie europejskich - rynkach. Z danych firmy za 2022 rok wynika, że szkoda całkowita wśród popularnych na rynku aut używanych to - niestety - popularne zjawisko.

W przypadku rynkowych "szlagierów" od 11,2 proc. do nawet 16,8 proc. raportów generowanych dla wybranych modeli zawierało wpis dotyczący wystąpienia takiego zdarzenia. Ich średnia wartość, w zależności od no segmentu pojazdu, waha się - od 32,5 tys. zł do nawet blisko 52 tys. zł.

W tych samochodach "szkoda całkowita" to normalka. Można się zdziwić

W zestawieniu cyklicznie opracowywanym przez autoDNA zadebiutował np. Ford Fiesta. W tym przypadku mówić można o debiucie z przytupem, bowiem popularne auto segmentu B od razu wskoczyło na pierwsze miejsce rankingu "top ten". Blisko 17 proc. raportów o historii pojazdu wygenerowanych w ubiegłym roku dla Fordów Fiesta zawierało wpis o szkodzie całkowitej. Jej średnia wartość dla tego modelu wynosiła 34,5 tys. zł.

Nowością w zestawieniu jest także kompaktowy minivan - Mazda 5. W tym przypadku 13,5 proc. wygenerowanych dla tego modelu raportów o historii zawierało wpis o szkodzie całkowitej. Jej średnia wartość oszacowana została na 37,5 tys. zł.

Szczegółowe informacje dotyczące 10 modeli, w historii których w 2022 roku najczęściej stwierdzano szkodę całkowitą, znajdują się w poniższej galerii:

***

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy