Używany Volkswagen Passat B6 (2005-2010) - test długodystansowy
To pierwszy kupiony przez polskiego klienta egzemplarz VW Passata 1.4 TSI. Dziś na liczniku ma prawie 190 tys. km. Gdyby nie układ rozrządu, byłby ideałem!
TESTOWANY VOLKSWAGEN PASSAT 1.4 TSI
- przebieg 188 tys. km
- rok produkcji: 2008
- start: 0 km
- meta: 188 tys. km
- obecna wartość: 26 tys. zł
VOLKSWAGEN PASSAT B6: O MODELU
lata produkcji: 2005-2010
silniki benzynowe: 1.4-3.6 (102-300 KM)
silniki Diesla: 1.6-2.0 (105-170 KM)
Po prostu nie lubię diesli - mówi szczerze właściciel Passata i dodaje, że samochodu używa często na krótkich trasach, czego nowoczesne diesle wybitnie nie tolerują. Dlatego gdy w 2008 r. kupował nowe auto, zdecydował się na Passata w benzynowej wersji 1.4 TSI. Była to wówczas zupełna nowość - czarny sedan widoczny na zdjęciach to pierwszy w Polsce sprzedany klientowi egzemplarz z tym silnikiem (tak przynajmniej powiedział pracownik stacji dilerskiej).
Do zakupu wersji 1.4 TSI nabywcę przekonała jazda próbna, podczas której okazało się, że silnik nie tylko mało pali, ale też świetnie przyspiesza w dolnym zakresie obrotów, co pozwala na bardzo płynną jazdę w ciszy.
Wszystko dobrze, ale...
Okres gwarancyjny upłynął bezusterkowo. Wymieniano tylko olej, klocki hamulcowe i filtry. W trzecim roku eksploatacji podczas uruchamiania na zimno pojawił się niepokojący, chroboczący dźwięk. "Oczywiście stało się to dokładnie po zakończeniu gwarancji" - opowiada właściciel. Dźwięk przybierał na sile, trzeba było więc udać się do warsztatu.
W ASO okazało się, że 1.4 TSI to nowość dla tamtejszych mechaników, ale przytomnie zdiagnozowano uszkodzenie jako przedwczesne zużycie napinacza łańcucha rozrządu.
Po kilku dniach samochód wydano, wystawiając fakturę na prawie 2000 zł. Właściciel zapłacił, ale zadowolenie nie trwało długo, bo pojawiły się problemy z rozruchem. Auto wróciło do stacji autoryzowanej, gdzie rozłożono wszystko jeszcze raz i wymieniono także łańcuch.
Pozostawienie starego, wytartego łańcucha przy nowym napinaczu to dość ryzykowny zabieg, jednak klienta zdenerwowało przede wszystkim to, że... wystawiono drugą fakturę, domagając się ponownej zapłaty. Trudno pojąć logikę ASO: jeśli ta sama awaria wystąpiła w kilka dni po kosztownej naprawie, to jest oczywiste, że robocizna przy poprawce powinna być wykonana na koszt warsztatu, a klient płaci tylko za dodatkowe części.
Zdrowa konkurencja
"W tamtym czasie nie było nawet centrali Volkswagena w Polsce, więc ewentualną skargę mogłem pisać do Wolfsburga" - wspomina właściciel. Nic dziwnego, że od tej pory przestał odwiedzać ASO. Na szczęście warsztaty niezależne bardzo szybko opanowały temat wymiany rozrządu w 1.4 TSI. Problem pojawił się ponownie przy przebiegu 150 tys. km - tym razem obeszło się już bez problemów, okoliczny warsztat poradził sobie z tym doskonale, choć i kwota (ponad 1500 zł) wcale nie była niska. Wszystko wskazuje więc na to, że trwałość łańcucha w 1.4 TSI jest taka sama jak trwałość przeciętnego paska zębatego - jedynie wymiana kosztuje więcej. Jeśli ktoś zareaguje na czas, co jest łatwe (bo silnik dziwnie pracuje), to nie ma niebezpieczeństwa zerwania ani przeskoczenia łańcucha.
A poza tym... idealnie
Tylko problemy z rozrządem zaszkodziły reputacji Passata 1.4 TSI. Oprócz tego silnik sprawuje się znakomicie i nie zużywa oleju - co najwyżej trochę go gubi z okolic czujnika poziomu pod miską, jednak są to ilości znikome, nie powodujące konieczności dolewania. Zużycie paliwa rzadko przekracza 8 l/100 km.
W samochodzie nie ujawniła się typowa dla tego modelu usterka - uszkodzenie silniczków hamulca pomocniczego. Wiele wskazuje na to, że egzemplarze z 2008 r. zostały już poprawione, a problemy dotyczą tylko pojazdów z początkowego okresu produkcji. W kiepskim stanie jest już zawieszenie - badanie na podnośniku wykazało luzy na niektórych elementach i znaczne zużycie amortyzatorów. Passat nie koroduje, choć można spodziewać się, że bąble pojawią się na tylnej klapie - to także powszechnie spotykana przypadłość tego modelu.
Samochód czeka na nowego nabywcę, a pierwszy właściciel narzeka na brak zainteresowania. Cena spadła już do 23 000 zł - jak za Volkswagena z 2008 r. z udokumentowanym przebiegiem, bezwypadkowego i z polskiego salonu, jest to kwota okazyjna.
Ale klienci nie dzwonią - może boją się silnika 1.4 TSI i jego awaryjnego rozrządu, a może po prostu wszyscy nadal marzą o dieslu?
O wnętrzu Passata napisano już prawie wszystko, ale w kontekście tego egzemplarza dodajmy: jest to auto, które faktycznie ma za sobą ten "legendarny" przebieg tuż poniżej 200 tys. km. Zużycie wnętrza? Zerowe. Gałka biegów wygląda jak nowa, z plastikowych uchwytów drzwi na boczkach nie złuszczyła się tzw. gumofarba (co było plagą wcześniejszych modeli z grupy VW). Kierownica - bez śladów wytarcia. Siedzenia są trochę brudne, ale gdyby tapicerkę porządnie uprać, a plastiki wytrzeć z kurzu - można byłoby uznać, że samochód przejechał poniżej 100 tys. km. Zwracamy też uwagę, że w kabinie nic nie skrzypi i nie trzeszczy. Niepożądane dźwięki pojawiają się przeważnie w samochodach, w których naprawiano blacharkę.
Z perspektywy już prawie 10-letniej obecności silników 1.4 TSI na rynku trzeba powiedzieć, że ta jednostka była dość eksperymentalna. Eksperyment nie powiódł się w przypadku TSI Twincharger (140-180 KM, turbo+kompresor), natomiast silnik tylko z turbodoładowaniem był trapiony awariami układu rozrządu. W opisywanym Passacie cały układ wymieniano dwukrotnie. Oprócz tej wady do silnika nie ma zastrzeżeń. Zużycie oleju nie występuje.
Oględziny stanu blacharki potwierdziły, że Passat został bardzo solidnie zabezpieczony przez korozją. Jedyne słabsze miejsce to dolne krawędzie tylnej klapy. Lakier łuszczy się też na końcówkach progów, ale rdza się Passata nie ima. Zawieszenie wciąż jest fabryczne, jednak to jego ostatnie chwile - polskie drogi zrobiły swoje, a pokonanie prawie 190 tys. km na fabrycznym komplecie tulei i amortyzatorów to i tak niezły wyczyn. W odróżnieniu od poprzedniego modelu B5, tu z przodu jest tylko po jednym wahaczu na stronę. Tył okazuje się wyjątkowo trwały. Jakieś wady? Głównie wyciek oleju z miski.
[1] Wydech prawie bez korozji - w nowoczesnych samochodach wytrzymuje nawet 10 lat (chyba, że jest instalacja LPG). [2] W zawieszeniu są już luzy - to normalne po takim przebiegu. Jednak ewentualne wymiany nie zrujnują użytkownika. [3] Amortyzatory też nie wyglądają najlepiej - na szczęście para na przód, i to firmy Sachs, kosztuje tylko 430 zł. [4] Lakier się łuszczy - to powszechna przypadłość, na szczęście rdza jeszcze długo się tu nie przedostanie. [5] Olej cieknie z miski - najpoważniejsze zastrzeżenie to widoczny wyciek oleju z okolic czujnika jego poziomu.
Zgrzytanie z rozrządu
Kto miał 1.4 TSI, ten wie o co chodzi: silnik na zimno wydaje chroboczący dźwięk. Później uspokaja się. Do wymiany przeważnie nadaje się łańcuch rozrządu z napinaczem.
Elektryczny "ręczny"
W tym egzemplarzu usterka nie wystąpiła, ale właściciele Passatów świetnie ją znają: zacierają się silniczki przy zaciskach w tylnych kołach, występują też przypadki zwarć w wiązce przewodów.
To nam się podoba
- wysoko umieszczone fotele
- wygodne wsiadanie
- proste, ale wystarczająco komfortowe zawieszenie
- dużo momentu obrotowego przy niskich obrotach
To się nam nie podoba
- za dużo zaślepek w kabinie
- niewygodny "ręczny"
- duży tunel środkowy
Mazda 6 to "japoński Passat" - również należy do samochodów bardzo poszukiwanych na rynku wtórnym. Przeważnie ma bogate wyposażenie, a pod maską - dwulitrowego diesla o mocy 140 KM. Mazdy - tak jak Passaty - przeważnie są sprowadzane z Zachodu, bo polskie firmy raczej nie kupują ich do flot. Opel Insignia zachwiał pozycją Passata w klasie średniej. Pojazd wyjątkowo pożądany, zadbane egzemplarze z dobrym wyposażeniem sprzedają się na pniu i utrzymują bardzo wysokie ceny. Chodzi głównie o prestiżowy, "dyrektorski" wygląd i okazałe rozmiary. Diesle 2.0 CDTI to bardzo niezawodne konstrukcje Fiata.
Podaż jest ogromna, tyle że 90% pojazdów to diesle. Przeważnie 2.0 TDI, rzadziej 1.6 lub 1.9 TDI. Klienci boją się używanego silnika 1.4 TSI, a ich obawy są częściowo uzasadnione - zapewne nabywcę czeka kolejna wymiana łańcucha rozrządu. Samochody sprowadzone mają miażdżącą przewagę liczebną nad krajowymi - taki Passat jak opisywany egzemplarz to istny rarytas.
W trakcie siedmioletniej eksploatacji właściciel Passata wydał na nieplanowane naprawy prawie 6000 zł. Reszta to eksploatacja. To dosyć dużo, ale z drugiej strony samochód nigdy nie zawiódł, a drobnych usterek nie było wcale. Za ostateczny koszt 1 kilometra odpowiada w dużej mierze znaczna utrata wartości.
OCENA OGÓLNA: 4/5
Tekst: Tymon Grabowski, zdjęcia: Rafał Andrzejewski; "Motor" 49/2015
Używany Volkswagen Passat B4 (1993-1997) – OPINIE O SAMOCHODACH
Volkswagen Passat B5 (1996-2005) – SAMOCHODY UŻYWANE
Używany Volkswagen Passat B6 (2005-2010) – OPINIE O SAMOCHODACH